Europejskie giełdy zanotowały znaczące spadki w reakcji na wprowadzenie przez Stany Zjednoczone nowych ceł na towary z Kanady, Meksyku i Chin. Jednocześnie inwestorzy analizują wyniki finansowe europejskich spółek, które wywołują mieszane reakcje na rynku.
Nie ma też wątpliwości, że decyzje USA stanowią istotne wyzwanie dla europejskich producentów, szczególnie w sektorze motoryzacyjnym. Akcje niemieckiego dostawcy części samochodowych Continental spadły o 8 proc. po tym, jak firma wykazała wyższy zysk dzięki oszczędnościom wynikającym z efektywności, ale jednocześnie odnotowała spadek rocznej sprzedaży. Dyrektor generalny Nikolai Setzer stwierdził, że firma "nie spodziewa się żadnych korzystnych warunków rynkowych w tym roku". Skonsolidowana sprzedaż spadła o 4,1 proc. rok do roku do 39,7 miliarda euro (41,8 miliarda dolarów), a skorygowany wolny przepływ pieniężny zmniejszył się do 1,05 miliarda euro z 1,3 miliarda euro rok wcześniej. Skorygowany zysk operacyjny wzrósł o 6,6 proc. do 2,7 miliarda euro.
Wyniki Continental pojawiają się w momencie, gdy inwestorzy oceniają wpływ nadchodzących amerykańskich ceł na Kanadę i Meksyk, które prawdopodobnie będą miały negatywny wpływ na szerszy przemysł motoryzacyjny. Europa i Ameryka Północna są kluczowymi rynkami dla Continental. Setzer powiedział, że firma wydała prognozę na 2025 rok z wyłączeniem wpływu ceł, który jego zdaniem jest trudny do oszacowania na tym etapie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obrona i przestrzeń kosmiczna w centrum uwagi inwestorów
Nastroje inwestorów "ratują" nowe plany Unii Europejskiej dotyczące zwiększenia wydatków na obronność. Mogą potencjalnie zmobilizować nawet 800 miliardów euro - jak poinformowała we wtorek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. "Europa jest gotowa do znacznego zwiększenia wydatków na obronność. Zarówno w odpowiedzi na pilną potrzebę działania i wsparcia Ukrainy, jak i w celu zaspokojenia długoterminowej potrzeby przejęcia znacznie większej odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo europejskie," stwierdziła w oświadczeniu prasowym.
Akcje francuskiej firmy Thales, jednego z liderów branży obronnej, pokazują, że rynek spodziewa się wzrostów. Walory zyskałby bowiem na wartości 10 proc. Firma poinformowała bowiem o 9-procentowym wzroście przyjętych zamówień do 25,3 miliarda euro oraz o 5,7 proc. wyższym skorygowanym zysku operacyjnym wynoszącym 2,42 miliarda euro. Analitycy w konsensusie zebranym przez firmę oczekiwali przyjęcia zamówień na poziomie 23,76 miliarda euro i zysku operacyjnego w wysokości 2,35 miliarda euro.
Czwarty kwartał przyniósł szczególnie dużo dużych zamówień dla firmy, w tym kontrakty z brytyjskim Ministerstwem Obrony związane z pociskami High Velocity i komunikacją marynarki wojennej, a także z Europejską Agencją Kosmiczną. Przepływy pieniężne z działalności kontynuowanej wzrosły do 2,14 miliarda euro z 1,97 miliarda euro w roku poprzednim, co analitycy Citi opisali jako "bardzo silny wynik" i lepszy od oczekiwań konsensusu.
Rynki wciąż w złych "nastrojach"
Czy zatem inwestorzy są w dobrych w nastrojach? Tego powiedzieć nie można patrząc na sytuację "z lotu ptaka". Europejskie rynki akcji były bowiem we wtorek rano w większości na minusie. Inwestorzy bowiem w większości spodziewają się globalnych skutków decyzji USA.
Regionalny indeks Stoxx 600 był o 0,82 proc. niższy o godzinie 8:45 czasu londyńskiego, przy czym Stoxx autos spadł o 2,77 proc. Sektor użyteczności publicznej oraz żywności i napojów były rzadkimi jasnymi punktami, rosnąc odpowiednio o 0,74 proc. i 0,64 proc. Niemiecki DAX spadł o 1,5 proc., francuski CAC 40 był prawie o 1 proc. niższy, podczas gdy brytyjski FTSE 100 spadł o 0,66 proc. Spadki odnotowano też Warszawie.
Trump wierzy w skuteczność ceł
Prezydent USA postrzega cła, będące podatkami granicznymi na import, jako sposób na ochronę amerykańskiego przemysłu i korygowanie nierównowagi handlowej. Najnowsza runda opłat celnych następuje po wcześniejszych taryfach nałożonych przez Stany Zjednoczone na cały import stali i aluminium.
Cła stanowią centralny element planów gospodarczych Trumpa. Prezydent twierdzi, że taryfy wzmocnią amerykański przemysł i ochronią miejsca pracy, a także zwiększą dochody podatkowe i przyczynią się do wzrostu gospodarki. Ogłaszając plany nowych ceł, Biały Dom stwierdził, że prezydent "podejmuje zdecydowane działania, aby pociągnąć do odpowiedzialności" Chiny, Meksyk i Kanadę za "niedotrzymanie obietnic powstrzymania nielegalnej imigracji i zatrzymania przepływu toksycznego fentanylu oraz innych narkotyków do kraju".
Akcja budzi reakcję
Decyzję USA wywołują, co oczywiste, reakcje. W odpowiedzi na krok USA premier Justin Trudeau ogłosił, że jego kraj natychmiast obejmie taryfami produkty o wartości 30 miliardów dolarów kanadyjskich, a pozostałe 125 miliardów dolarów kanadyjskich w ciągu 21 dni. Wszelkie nowe cła nałożone przez Kanadę będą obowiązywać tak długo, jak długo obowiązywać będą amerykańskie taryfy. Kanada może również ograniczyć amerykański dostęp do swojej energii. Kraj ten jest głównym dostawcą ropy do USA i dostarcza również energię elektryczną do 30 proc. stanów.
Również Meksyk opóźnił odwetowe cła na amerykańskie towary po przerwie ze strony USA. Prezydent Meksyku Claudia Sheinbaum zgodziła się wysłać 10 tysięcy członków Gwardii Narodowej na granicę amerykańsko-meksykańską, aby "zapobiec handlowi narkotykami, w szczególności fentanylem". Sheinbaum stwierdziła, że USA zgodziły się w zamian zwiększyć środki zapobiegające handlowi amerykańską bronią o dużej mocy do Meksyku.
Amerykanie mogą jednak stracić
Eksperci wskazują, że skutki ceł mogą być odwrotne od zamierzanych. Jedna z prognoz dotyczy rynku motoryzacyjnego. Średnia cena amerykańskiego samochodu może wzrosnąć o 3000 dolarów z powodu podatków importowych - sugerują analityci finansowi TD Economics.
Drożeć może też to, co w koszyku przeciętnego Amerykanina znajduje się znacznie częściej. Towary z Meksyku, które mogą zostać dotknięte cłami, obejmują owoce, warzywa, alkohole i piwo.
Ucierpieć mogą też małe amerykańskie firmy. Oprócz stali, kanadyjskie towary takie jak drewno, zboża i ziemniaki również prawdopodobnie podrożeją. Wzrost kosztów kanadyjskiej ropy i energii elektrycznej może podnieść ceny w całej gospodarce.
Rezerwa Federalna w Atlancie oszacowała, że cła na Meksyk i Kanadę, w połączeniu z dodatkowym 10-procentowym cłem na towary chińskie, mogą podnieść ceny codziennych zakupów o 0,81 proc. do 1,63 proc. Niektórzy eksperci sugerują, że nowa runda ceł Trumpa może wywołać szerszą wojnę handlową, która mogłaby jeszcze bardziej podnieść ceny. Capitol Economics stwierdziło, że roczna stopa inflacji w USA może wzrosnąć z 2,9 proc. do nawet 4 proc.
Złoty silny pomimo zagrożenia
A jak sytuacja wygląda w przypadku polskiej waluty? Przeanalizował to Marek Rogalski, ekspert DM BOŚ Bank.
- Złoty próbuje odrabiać straty, które poniósł w czwartek i piątek, jednak poziom 4,13 był prawdopodobnie dołkiem i nie wróci, a najlepszy okres dla złotego się skończył - mówi.
Wojna handlowa Trumpa dopiero się zaczyna - tłumaczy ekspert
Wyjaśnia, że dzisiaj zaczęły obowiązywać cła na Kanadę, Meksyk, oraz Chiny. Prawdziwe uderzenie dopiero nadejdzie. - Cała reszta to jest prawdopodobnie kwiecień. Efekt tego będzie widoczny w danych o inflacji za kwiecień bądź za maj.