Tarcza antykryzysowa pochłonie ponad 70 mld zł. Tyle bezpośrednio wyda budżet państwa na ochronę firm i ich miejsc pracy. Wartość całego pakietu ma przekroczyć zapowiadane przez premiera Mateusza Morawieckiego 212 mld zł. I to znacznie - zapowiedziała minister rozwoju Jadwiga Emilewicz podczas specjalnie zorganizowanej sesji pytań z dziennikarzami.
Przekaz minister jest jasny: pieniędzy nie zabraknie. Jeżeli najbliższe tygodnie dla gospodarki będą dramatyczne, rząd uruchomi kolejne pieniądze. Tarcza antykryzysowa, czyli pakiet kilkudziesięciu rozwiązań gospodarczych, została w czwartek rano przyjęta przez Radę Ministrów. Pakiet ustaw jest już w Sejmie. Na razie rozwiązania z tarczy są planowane na najbliższe trzy miesiące. Później? Czas pokaże.
O czym trzeba wiedzieć? Tarcza antykryzysowa zakłada - obiecywane od kilku dni - pełne zawieszenie składek na ubezpieczenia społeczne za marzec, kwiecień i maj. Minister rozwoju zapowiada jednak, że jeżeli będzie potrzeba, możliwe jest przedłużenie tego rozwiązania.
Zobacz także: Koronawirus a pożyczki. UOKiK za obniżeniem pozaodsetkowych kosztów
Zwolnione z opłat składek na ubezpieczenia społeczne będą wszystkie mikrofirmy (płacące składki za maksymalnie 10 osób). Pakiet zakłada, że składek nie zapłaci blisko 690 tys. mikrofim. Koszt takiego rozwiązania to 0,2 mld zł za okres 3 miesięcy. Na pełne pokrycie składek mogą liczyć też samozatrudnieni, którzy prowadzili działalność przed 1 lutego 2020 roku.
Co ważne, ze zwolnienia ze składek będą mogli skorzystać tylko samozatrudnieni o przychodzie miesięcznym poniżej 15681 zł w lutym tego roku. To równowartość 300 proc. prognozowanego na 2020 rok średniego wynagrodzenia w Polsce. Limit ten pojawia się również w innych propozycjach dla prowadzących własną, jednoosobową działalność gospodarczą. Warto jeszcze raz podkreślić - to limit przychodu, a nie dochodu. Każdy przedsiębiorca doskonale zdaje sobie sprawę z różnicy. Można mieć gigantyczne przychody, a mikroskopijne dochody. Rząd zakłada, że skorzysta maksymalnie 1,2 mln samozatrudnionych. Biorąc pod uwagę dane GUS dot. liczby samozatrudnionych - ponad 100 tys. nie skorzysta.
Pieniądze będą pochodzić z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (FGŚP)
.
Tarcza antykryzysowa. Brak składek nie wpłynie na emeryturę
Brak składek za ten czas nie oznacza, że pracownicy stracą zabezpieczenia lub ich przyszła emerytura będzie niższa. Jak zapewniała prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych prof. Gertruda Uścińska, na kontach wszystkich pracowników składki będą normalnie zapisywane.
Jednocześnie pakiet zakłada zniesienie opłaty prolongacyjnej przy odraczaniu lub rozkładaniu na raty należności skarbowych i składkowych (ZUS). To rozwiązanie, z którego będą mogły korzystać średnie i duże przedsiębiorstwa - te, które na zawieszenie składek się nie łapią.
Podczas konferencji Jadwiga Emilewicz tłumaczyła również inne rozwiązania. I tak pakiet zawiera świadczenie postojowe w kwocie 2 tys. zł. Pieniądze trafią dla zleceniobiorców (umowa zlecenia, agencyjna, o dzieło) i samozatrudnionych.
I znów - warunkiem uzyskania świadczenia jest, by przychód - w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku - nie przekraczał 15 681 zł. W przypadku osób samozatrudnionych przychód w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku musi też spaść o co najmniej 15 proc., by mogli ubiegać się o te pieniądze.
Co ważne, rozpoczęcie działalności lub zawarcie umowy musi nastąpić przed 1 lutego tego roku.
Jadwiga Emilewicz zapowiedziała również wydłużenie terminu na rozliczenie PIT-37 oraz deklaracji CIT. W przypadku PIT Polacy mieli się rozliczać do końca kwietnia, w przypadku CIT firmy miały się rozliczać do końca marca. Oba terminy mają być przesunięte do maja.
Tarcza antykryzysowa. Zasiłek bez zmian
Jadwiga Emilewicz podczas konferencji prasowej tłumaczyła też, dlaczego niektórych zmian nie ma w pakiecie antykryzysowym. I tak w tej chwili nieruszony pozostaje zasiłek dla osób bezrobotnych. Warto dodać, że w 2020 roku wynosi niespełna 900 zł (około 750 zł na rękę).
- Dziś nie przewidujemy zmian w wysokości zasiłku dla bezrobotnych. Nie chcieliśmy tworzyć warunków, które zachęcałyby do wypychania pracowników na bezrobocie - tłumaczyła. Zaznaczyła jednak, że takie zmiany nie są wykluczone. Jak tłumaczyła minister, obecna wysokość zasiłku była niejako związana z niskim bezrobociem. W sytuacji, gdy może się ono drastycznie zwiększyć, taka kwota z pewnością będzie za mała na przeżycie i poszukiwanie nowego zatrudnienia.
Jednocześnie minister rozwoju podkreślała, że jest za wcześnie, by mówić o ewentualnym skoku bezrobocia. - Staramy się monitorować sytuację na bieżąco, jesteśmy w kontakcie ze wszystkimi branżami - przekonywała.
- Krytyczny będzie koniec tego miesiąca, dlatego tarcza antykryzysowa zaczyna działać już od 1 kwietnia. Właśnie po to, żeby pracodawcy wstrzymali decyzje o zwalnianiu pracowników - mówiła.
Jak podkreślała, do tej pory firmy i polska gospodarka były w wyjątkowo korzystnej sytuacji: notowaliśmy rekordowo niskie bezrobocie, a jednocześnie rosnące zapotrzebowanie na nowych pracowników. Zdaniem Emilewicz to powinno spowodować, że przedsiębiorcy odłożą w czasie część zwolnień.
Tarcza antykryzysowa. Mniejsze czynsze i opłaty za pożyczki
Pakiet zawiera również zapis o obniżeniu o 90 proc. czynszów najemców lokali w galeriach handlowych (dopóki obiekty te mają zakaz normalnego funkcjonowania). Jadwiga Emilewicz nie odniosła się do kwestii zakazu handlu i terminu, do którego galerie pozostaną zamknięte.
Inne rozwiązania? To między innymi ograniczone koszty pożyczek. "By firmy pożyczkowe nie miały złotych żniw w okresie problemów Polaków" - tłumaczyła tę decyzję. Jak dodała, w ustawie znalazł się wzór - opracowany przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – który znacznie obniża takie koszty.
Podczas konferencji obecny był również prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys. Tłumaczył, że rząd w kwietniu i maju będzie decydował, co robić w kwestii nowelizacji budżetu. Wtedy też ma być podjęta decyzja, co zrobić z reformą Otwartych Funduszy Emerytalnych, która była zaplanowana na połowę tego roku. Jadwiga Emilewicz deklarowała, że zmiana jest przesunięta w czasie, ale na pewno nie jest "zawieszona" całkowicie. Jak wynika ze słów Pawła Borysa, nie jest wykluczone przełożenie jej na 2021 rok. Taka decyzja jednak jeszcze nie zapadła. Dlaczego reforma OFE jest istotna w kwestii budżetu? Bo miała zapewnić do niego miliardowe wpływy.
W projekcie znalazły się też zapisy dotyczące ochrony konsumentów w zakresie nadmiernego wzrostu cen i innych nieuczciwych praktyk. Mechanizm ma opierać się na maksymalnych cenach i maksymalnych marżach, jednak nie ma wskazywać dokładnie cen poszczególnych produktów.
Pakiet zakłada też możliwości zmiany czasu pracy.
Zgodnie z propozycją Ministerstwa Rozwoju, pracodawca będzie mógł skrócić dobowy czas odpoczynku dla pracownika z obecnych 11 godzin do 8. Tygodniowy czas takiego odpoczynku może spaść z 35 do 32 godzin. Przedsiębiorca będzie mógł też wydłużyć dobowy wymiar czas pracy do 12 godzin. Wśród proponowanych rozwiązań znalazło się również przedłużenie legalnego pobytu i zezwoleń na pracę dla obcokrajowców.
Tarcza antykryzysowa. Dopłata do pensji pracownika
W ustawie znalazły się również zapisy dotyczące świadczenia postojowego. To nieoskładkowane i nieopodatkowane pieniądze które powędrują do pracowników, jeżeli firma ma problemu związku z przestojem spowodowanym epidemią koronawirusa. Świadczenie co do zasady będzie wypłacane w wysokości 2080 zł (to równowartość 80 proc. minimalnego wynagrodzenia) brutto. Pakiet zawiera również dofinansowanie zatrudnienia.
Firmy mogą otrzymać środki na pensji pracowników, jeżeli spadek obrotów gospodarczych wynosi nie mniej niż o 15 proc. Jak będzie to liczone? To stosunek łącznych obrotów w ciągu 2 kolejnych miesięcy w okresie po 1 lutego do łącznych obrotów z analogicznych 2 miesięcy z roku ubiegłego. Środki będą też wypłacone gdy spadek dotyczy obrotów miesiąc do miesiąca. Tutaj jednak próg ustawiony jest na poziomie nie mniej niż 25 proc.
Jeżeli koronawirus spowolni biznes w taki sposób, pracodawca otrzyma dofinansowanie do wynagrodzenia. Będzie to 50 proc. minimalnej pensji plus składki na ubezpieczenia społeczne należne od pracodawcy od przyznanych świadczeń.
Dla pracodawców i pracowników jest jeszcze drugie rozwiązanie. Przedsiębiorca może obniżyć wymiar czasu pracy o 20 proc. (nie więcej niż do połowy etatu), ale wynagrodzenie pracownika nie może być niższe niż minimalne wynagrodzenie za pracę. W takim wypadku Fundusz dofinansuje część pensji - maksymalnie do 40 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. To oznacza, że limit zamyka się w wysokości 2452,27 zł.
Oba rozwiązania funkcjonują tylko przez okres 3 miesięcy od dnia podpisania umowy o ich wypłatę. I znów - jeżeli kryzys gospodarczy będzie się przedłużał - terminy mogą zostać wydłużone.