Przedsiębiorcy z całej Polski wyjechali dziś w Warszawie na ulice. Komitet strajkowy, na którego czele stanął przedsiębiorca i kandydat na prezydenta RP Paweł Tanajno, na swoim koncie na Facebooku zgromadził 91 tysięcy sympatyków.
O co walka?
Wśród postulatów do rządu jest m.in. wstrzymanie wszelkich egzekucji z danin publicznych takich jak: ZUS, VAT, PIT czy CIT oraz kontroli z urzędów skarbowych.
Przedsiębiorcy domagają się też zwrotu nadpłaconego VAT-u i zawieszenia split paymentu. Chcą też wprowadzenia zakazu wypowiadania firmom z sektora MŚP umów przez podmioty spoza tej grupy, udzielenia przez rząd gwarancji bankowych na 10-letnie kredyty.
Ale najważniejsze, to prawo do odszkodowań od państwa za poniesione straty dla tych, których obroty spadły co najmniej o 30 proc. w stosunku do miesiąca poprzedzającego wprowadzenie rządowych ograniczeń lub którzy ucierpieli z powodu wprowadzenia wobec nich jakikolwiek rządowych ograniczeń.
Mocne słowa
W filmach zagrzewających przedsiębiorców do walki, Tanajno nie przebiera w słowach. Wita przedsiębiorców "z frontu walki o przetrwanie przedsiębiorstw". Odwołuje się również do ich sumień: "Państwo zamknęło rynek. Nie ma już rynku. Nie mamy żadnego moralnego obowiązku, by płacić daniny społeczne. Nie miejcie cienia wyrzutów sumienia. Walczcie, by to bezprawie się skończyło!”.
Zachęca również przedsiębiorców, by otwierali swoje biznesy, nie zważając na rządowe zakazy. "To jest zaplanowana eksterminacja polskiego biznesu. Nie gódźcie się na to, nie bójcie się, otwierajcie wszystkie lokale i hotele” – mówi do ludzi.
Łukasz Malczyk z Unii Polskich Przedsiębiorców, która zrzesza 1428 członków i sympatyków z sektora MŚP, uważa, że wojna z rządem to kiepska strategia. Mało tego, akcja, która łamie prawo i naraża ludzi na niebezpieczeństwo zakażenia wirusem, uderzy we wszystkich przedsiębiorców. – Na tej wojnie nie ma wygranych, wszyscy jesteśmy przegrani i musimy sobie pomagać i się wspierać, by ten kryzys przetrwać. Skutek strajku będzie odwrotny od zamierzonego - uważa Łukasz Malczyk.
Jego organizacja złożyła do rządu dwie petycje zawierające postulaty, chcą m.in. dobrowolnego opłacania ZUS przez okres sześciu miesięcy, zawieszenia spłaty zaległości do ZUS i US, zawieszenia rat kredytowych na czas trwania pandemii, uwolnienia VAT-u i wstrzymania egzekucji komorniczych w firmach do końca 2020 r. – Nie rekomendujemy naszym przedsiębiorcom udziału w tego typu akcjach, chcemy dialogu z rządem, a nie z nim walki – mówi wprost Malczyk.
Paragrafy nie leżą na ulicy
Również Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC, który uczestniczył w pracach nad projektem specustawy od samego jej początku, dzisiejszy strajk przedsiębiorców podsumowuje krótko i dobitnie.
– Robimy co w naszej mocy, by nowe przepisy weszły w życie i aby firmy otrzymały pomoc, ale na ulicy ich nie wywalczymy! – przekonuje prawnik. Jego zdaniem akcja Pawła Tanajno jest etycznie wątpliwa. – Ten pan wykorzystuje dramatyczną sytuację, w której znaleźli się przedsiębiorcy do zbijania własnego kapitału politycznego. Ten strajk nic nie da! – uważa nasz rozmówca.
Stanowczo przeciwny wyprowadzaniu ludzi na ulicę jest też Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan, członek Rady Dialogu Społecznego.
– Nawoływanie przedsiębiorców do podejmowania takich akcji jest wbrew interesom tego środowiska. W czasie rewolucji nikt nie inwestuje. W skrajnych sytuacjach, kiedy ludziom puszczą nerwy, może dojść do rozlewu krwi. Nikomu taka eskalacja emocji nie jest potrzebna, a na pewno już nie biznesowi - uważa Mordasewicz.
- Będziemy walczyć, ale wszystkimi dostępnymi drogami prawnymi o to, by rząd wprowadził stan nadzwyczajny i zrekompensował, chociaż częściowo straty tym najbardziej poszkodowanym sektorom gospodarki – podkreśla.
Komanados: dam wam radę!
Generał Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM i autor książki "RozGROMić konkurencję. Sprawdzone w boju strategie" wierzy w rozsądek większości przedsiębiorców. - Ludzie prowadzący biznesy, szczególnie ci, którzy osiągnęli w życiu sukces, zaliczali też po drodze wiele porażek, ale się z nich podnosili.
Dzięki temu potrafili wyjść z każdej kolejnej groźnej sytuacji obronną ręką, znajdowali nadzwyczajne rozwiązania - mówi były komandos i radzi przedsiębiorcom, by nie ulegali emocjom, szczególnie frustracji i załamywaniu się. – Jak pokazuje historia, bitwy przegrywali ci, których żołnierze z bezczynności popadali w zwątpienie. Trzeba skupić teraz swoje myśli i energię na tym, co będzie za kilka miesięcy, jak odbudować swoje życie i biznes.
On również uważa, że rząd powinien otwarcie wprowadzić stan nadzwyczajny, który otworzy przedsiębiorcom furtkę do ubiegania się o odszkodowania. – Dochodzą do nas optymistyczne wiadomości, najprawdopodobniej pandemia skończy się za kilka miesięcy. Nie tylko nam w Polsce, ale całej Europie potrzebny będzie wówczas kolejny plan Marshalla oraz doświadczeni, zaprawieni w boju menedżerowie – puentuje gen. Polko.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go namna dziejesie