74-letni przedsiębiorca z kujawsko-pomorskiego, właściciel najstarszego w regionie biura turystycznego (firma istnieje od 40 lat), pisarz i ceniony edukator, mimo że spełnił warunek i utrzymał przez rok zatrudnienie w firmie, i tak dostał z Polskiego Funduszu Rozwoju wezwanie do zwrotu aż 75 proc. otrzymanej w ramach pierwszej tarczy finansowej subwencji. Fundusz kazał mu oddać 54 tys. zł z uzyskanych 72 tys. zł pomocy. Jak to możliwe?
Przedsiębiorca w reklamacji na decyzję PFR przyznał sam, że być może źle wypełnił formularz rozliczeniowy, gdyż był on bardzo niejasny i wprowadzał przedsiębiorców w błąd. Na konstrukcję formularza do Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców Adama Abramowicza skarżyli się również inni przedsiębiorcy. Bo wypełnienie go sprawiało im problem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PFR nie odpowiedział jednak pozytywnie na reklamację przedsiębiorcy, postępowanie wyjaśniające ciągnęło się miesiącami. Właściciel biura podróży więc spłacał nakazaną przez fundusz kwotę w miesięcznych ratach, przeznaczając na to z prywatnych środków całą swoją emeryturę. W sumie, do końca czerwca, wpłacił on do PFR 24,7 tys. zł.
Ileż można czekać na decyzję PFR? Interwencja rzecznika MŚP
Przedsiębiorca poprosił o interwencję biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców i urząd sprawą się zajął. Efekt?
"Po ponad roku od złożenia oświadczenia o rozliczeniu, wniosku interwencyjnego i ponagleniach kierowanych przez Rzecznika MŚP w zakresie zakończenia przedłużanego przez PFR postępowania wyjaśniającego (reklamacji), w dniu 28 czerwca 2022 r. została wydana decyzja w sprawie umorzenia subwencji w całości. PFR zobligowany był zwrócić przedsiębiorcy nadpłacone środki w kwocie 24.750 zł, które ostatecznie trafiły na konto firmy"- opisuje biuro prasowe Rzecznika MŚP.
Dodaje też, że od 2020 roku do teraz, wpłynęło do jego urzędu już ponad 600 wniosków od przedsiębiorców, którzy czują się skrzywdzeni przez PFR.
Z kolei Fundusz informuje, że liczba zgłoszeń w postępowaniu wyjaśniającym zarejestrowanych w ramach umorzeń tarczy 1.0 wyniosła 14 405, z czego zamkniętych zgłoszeń jest 10 251 (stan na 27.07.2022). Co zastanawiające, aż 52 proc. reklamacji uznano za zasadne!
Fundusz przesłał nam jedynie krótkie oświadczanie dotyczące przedsiębiorcy z kujawsko-pomorskiego.
"Ustaliliśmy, że zobowiązanie do zwrotu pełnej kwoty subwencji wynikało z błędnego wypełnienia formularza przez Beneficjenta. Każdemu Beneficjentowi przysługiwało uprawnienie do wszczęcia postępowania wyjaśniającego, w którego trakcie badane były podnoszone przez niego okoliczności. Jak wynika z opisanego stanu faktycznego, jest to rozwiązanie uzasadnione i skuteczne, jako że pozwoliło na sprostowanie omyłki, ponowną weryfikację sprawy i zmianę decyzji PFR" - czytamy.
Urzędnicy nie odnieśli się jednak do naszego pytania o przyczyny występowania błędów w naliczaniu przedsiębiorcom wysokości zwrotów z tarcz antykryzysowych.
W ostatni poniedziałek opisywaliśmy historię pana Pawła (imię zmienione na prośbę zainteresowanego – red.), restauratora z lubuskiego, któremu PFR nakazał początkowo zwrot aż 250 tys. zł subwencji z pierwszej tarczy, a następnie, w wyniku jego interwencji i złożonej reklamacji, okazało się, że musi dopłacić już "tylko" 40 tys. zł.
Jak tłumaczył nam restaurator, ta kolosalna różnica wynikała z tego, że kiedy składał on wniosek o subwencję z pierwszej tarczy do PFR, zakwalifikowano go jako mikroprzedsiębiorstwo, a następnie, już po podpisaniu przez niego umowy z funduszem, zmieniono regulamin. Dzięki temu był traktowany już jako mały przedsiębiorca.
W związku z tym, że dla obu grup były skonstruowane inne algorytmy, powstała potężna niedopłata.
Pomoc z pułapką, kto się złapał, płaci
Mec. Mateusz Krawczyk z Kancelarii Adwokacko-Radcowskiej Witecka, Krawczyk & Wspólnicy sp.k. z Tarnowa, który pomagał wielu firmom w składaniu wniosków o pomoc w ramach tarcz finansowych, teraz pomaga składać reklamacje na decyzje o zwrotach.
Jak informuje prawnik, pułapek, w które mogli wpaść przedsiębiorcy, którzy ubiegali się o pomoc z PFR, było bardzo wiele. Musieli oni m.in. zadeklarować, czy należą do sektora mikroprzedsiębiorców, czy też małych i średnich przedsiębiorców.
– Niestety, ocena, do którego kryterium się zalicza przedsiębiorca, jest w niektórych przypadkach niezwykle złożona, wymaga doświadczania oraz znajomości nie tylko przepisów krajowych, ale również UE. Mimo dołożenia wszelkich starań zdarzało się, że przedsiębiorcy składali błędne oświadczenie o swoim statusie - informuje prawnik.
Dodaje, że w takim przypadku PFR nakazuje teraz zwrot całej subwencji, nawet w przypadku, gdyby pomyłka przedsiębiorcy prowadziła do tego, że otrzymał niższą subwencję niż otrzymałby gdyby się nie pomylił.
Przekonało się o tym bardzo m.in. boleśnie jedno ze znanych w kraju biur podróży, które podało we wniosku o subwencję, że jest średnią firmą, a tymczasem – na mocy przepisów unijnych – okazało się, że powinno wskazać, iż jest firmą dużą, gdyż ma zagraniczne powiązania kapitałowe. Teraz spółka musi zwrócić do PFR aż 3,5 mln zł.
Innym haczykiem, który wymienia mec. Krawczyk, była "przeważająca działalność". Restauratorzy, hotelarze, szkoleniowcy, organizatorzy imprez lub turystyki, którzy prowadzili inne jeszcze biznesy musieli wskazać, czy działalność wymieniona w ustawie jest przeważająca w stosunku do tych innych biznesów. Było to warunkiem uzyskania subwencji.
- Tyle że tu znowu przedsiębiorcy nie dysponowali szczegółowymi wytycznymi, pozwalającymi na ocenę, czy działalność np. gastronomiczna prowadzona przez nich jest "przeważająca". Tym samym, składając wniosek do PFR narażali się, iż fundusz arbitralnie stwierdzi, że nie spełniają kryterium "przeważającej działalności", co oznacza obowiązek zwrotu subwencji – komentuje prawnik.
Nasz rozmówca podaje przykład z własnej praktyki, któremu PFR konsekwentnie i wielokrotnie odmawiał przyznania subwencji z traczy 2.0, nie podając przy tym żadnej przyczyny. Jednocześnie PFR wydał decyzję o umorzeniu w 100 proc. subwencji przyznanej rzeczonemu przedsiębiorcy z tarczy 1.0.
- Trzeba mieć świadomość, że umorzenie w 100 proc. subwencji z tarczy 1.0 przysługiwało przedsiębiorcom spełniającym kryteria do skorzystania z tarczy 2.0. Tym samym PFR wydał sprzeczne i wykluczające się rozstrzygnięcia w stosunku do tego samego podmiotu. Problem w tym, że weryfikacja rozstrzygnięć PFR jest niezwykle trudna i wymaga prowadzenia ryzykownych (pod względem kosztów) postępowań sądowych – przyznaje ekspert.
Nie oddasz pieniędzy? Trafisz do rejestru dłużników
Rzecznik MŚP wielokrotnie interweniował w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, aby zmienić przepisy dotyczące regulaminu zwrotów.
PFR zastrzegł w regulaminie, że może w każdej chwili wypowiedzieć zawartą umowę i zażądać natychmiastowej spłaty całości subwencji. Również spłata zwrotu po terminie wiązała się z zagrożeniem oddania funduszowi całej kwoty pomocy.
Jak informował w rozmowie z money.pl 20 maja br. Paweł Borys, prezes PFR, regulamin ten miał zostać zmieniony jeszcze w maju. Jak wynika jednak z pisma wiceminister rozwoju Kamili Król z 27 czerwca br. do ministra Abramowicza, dopiero 21 czerwca br. rząd przyjął uchwałę zmieniającą zasady zwrotów w tarczy finansowej 1.0 i 2.0.
To jednak nie wszystko. PFR wynajął do windykacji należności firmy Kruk oraz Intrum. Czekają je krociowe zyski, gdyż do odzyskania jest być może nawet kilkanaście miliardów złotych. Jednak Fundusz nie udziela informacji, ile one zarobią. " Wysokość wynagrodzenia firmy stanowi tajemnicę przedsiębiorstwa. Proces spłat nadwyżek jest w toku i potrwa jeszcze w zwykłym trybie około roku" - czytamy w komunikacie prasowym.
PFR udzielił w ramach tarczy 1.0 wsparcia 347 tysiącom firm. Do przedsiębiorstw trafiło w sumie 60 mld zł. Natomiast w ramach drugiej traczy finansowej pomoc uzyskało 47 tys. firm, które dostały łącznie prawie 7 mld zł.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl