Zmiana zasad sprzedaży drewna, większy nacisk na wspieranie krajowych tartaków oraz ograniczenie eksportu to główne postulaty branży drzewnej. Aktualny system sprzedaży drewna doprowadza, jak mówią przedstawiciele branży, do absurdalnych sytuacji. Drewno jest zbyt drogie dla wielu przedsiębiorstw, które albo postanawiają eksportować je z innych krajów, albo po prostu bankrutują.
Sprzedaż drewna na aukcjach
Podstawowym problemem, z jakim mierzą się obecnie przedsiębiorcy branży drzewnej, są nietransparentne zasady sprzedaży drewna. Właściciele firm mówią, że podchodząc do aukcji, czują się, jakby grali w totolotka.
– Życzymy sobie pełnej transparentności przy zakupie drewna. Drewno dziś to towar strategiczny, polski rząd musi zrobić wszystko by w jak największym stopniu ograniczyć spekulacje – mówi w rozmowie z money.pl Rafał Szefler.
– Dziś widzimy, że ktoś składa ofertę, ale nie widzimy firmy. Nie widzimy ceny górnej – to jest dla nas gra w totolotka. Dla przykładu daję 550 zł za drewno sosnowe do produkcji, ale nie wiem – czy to jest dobra cena, czy jest zła, ile będę miał redukcji i ile uda mi się kupić. Tego nie ma w innych krajach. Przedsiębiorca nie ma pewności, ile drewna będzie mógł kupić i w jakiej cenie. To jest system cenotwórczy – dodaje nasz rozmówca.
Wyjaśnia również, że obecnie przerób w Polsce jest punktowany, ale bardzo nisko - głównym czynnikiem warunkującym jest cena, która stanowi 85 proc.
Michał Gzowski, rzecznik prasowy Lasów Państwowych kontruje w stanowisku, że zasady sprzedaży drewna funkcjonują od 2009 roku w praktycznie niezmienionej formie.
– Na system sprzedaży składają się: aukcje ograniczone w portalu leśno-drzewnym, aukcje systemowe, aukcje bieżące, aukcje i submisje drewna specjalnego oraz sprzedaż detaliczna. Zmiany wprowadzone w ub. roku to m.in. odpowiedź na apele przemysłu drzewnego. Lasy Państwowe podzielają stanowisko, że najkorzystniejsze dla polskiej gospodarki jest, by jak największa ilość drewna była przerabiana na miejscu. Dlatego w Portalu Leśno-Drzewnym przyznana została dodatkowa punktacja dla firm, które przerabiają drewno i robią to na terenie Unii Europejskiej – wyjaśnia Michał Gzowski.
Problemowy eksport
Jednym z podstawowych postulatów branży drzewnej jest ograniczenie eksportu tego surowca.
– Chcemy ograniczyć eksport drewna, o czym mówię od wielu lat. Zależy nam na promowaniu przerobu drewna w Polsce, nie możemy literalnie zakazać eksportu drewna, choć uważam, że w obecnej sytuacji geopolitycznej jest to możliwe. Mamy zupełnie nieprzewidziane perturbacje na rynku związane z wojną w Ukrainie i dzisiaj powinniśmy robić wszystko, aby firmy z Polski miały z czego produkować – o czym zapewniał nas minister Buda na spotkaniu – przekonuje Rafał Szefler.
Zapytaliśmy Lasy Państwowe o dane dotyczące wielkości eksportu oraz o wyjaśnienie, czy LP wspierają rodzime firmy.
– Lasy Państwowe nie są eksporterem drewna. My je sprzedajemy podmiotom zarejestrowanym w naszym elektronicznym systemie sprzedaży, a jak się okazuje, za wywóz drewna z kraju odpowiadają wyłącznie podmioty prywatne, w tym będące członkami branżowych organizacji – podaje Michał Gzowski z Lasów Państwowych.
– Polityka Lasów Państwowych od zawsze wspierała rodzime firmy. Lasy Państwowe są przede wszystkim głównym dostawcą drewna dla polskich przedsiębiorców – pokrywają ok. 90 proc. krajowego zapotrzebowania na ten surowiec – dodaje.
Skoro ceny drewna są bardzo wysokie, a polskie firmy zdaniem branży mają problemy z zakupem surowca, to dlaczego jesteśmy państwem, z którego eksport rośnie, a nie maleje?
– Dlatego, że mamy najbardziej liberalne zasady sprzedaży drewna w Europie, nie ma drugiego takiego kraju w Europie, gdzie aż 30 proc. drewna puszczane jest na wolne przetargi. Nawet jeżeli mamy ograniczony przetarg na portalu leśno-drzewnym, gdzie przedsiębiorcy mogą kupić maksymalnie 70 proc., to i tak dopuszczamy do tego, że ktoś, kto kupuje na aukcjach otwartych i zrobi sobie tzw. historię zakupów, będzie mógł po roku, dwóch korzystać z aukcji zamkniętych. To dzieje się dzisiaj. Firmy zagraniczne, pośrednicy "zrobili" sobie historię, mogą kupować teraz na aukcjach zamkniętych i eksportować drewno okrągłe (nieprzerobione) – wyjaśnia Szefler.
Wywindowane ceny
Brak transparentności zasad sprzedaży drewna powoduje, że ceny na aukcjach są, jak przekonuje branża, bardzo wysokie.
– Drewno papierówkowe, najcieńsze – dzisiaj osiąga kwoty niewiarygodne, jest droższe nawet od drewna sklejkowego. To drewno dwa lata temu kosztowało około 150 zł. Dziś jego ceny dochodziły do absurdalnej kwoty ponad siedmiuset złotych! Takich cen nie ma nigdzie na świecie. Nawet zbliżonych – podaje Rafał Szefler w rozmowie z serwisem.
– Minister nie chciał mi wierzyć, że mamy najdroższe drewno w Europie, prosił o dowody – wysłałem mu zestawienia cen – to źródła szwedzkie, norweskie, słowackie, czeskie – gdzie czarno na białym widać różnicę w cenach. To jest paradoks, że mamy najdroższe drewno w Europie, a i tak wszyscy u nas kupują. Kupują dlatego, że w ten sposób gwarantują sobie masę drewna na przyszłość – kolejny i następny rok – dodaje.
Zdaniem Lasów Państwowych tak wysokie ceny drewna są wyłącznie winą przedsiębiorców.
– Obecne ceny drewna zostały wykreowane przez przedstawicieli przemysłu drzewnego, którzy biorą udział w procedurach aukcyjnych. Ostateczne ceny drewna to kwoty, jakie chcą za nie zapłacić przedsiębiorcy. Lasy Państwowe nie odpowiadają za ich wysokość. Pomimo wzrostu cen drewna na rynkach światowych, ceny ofertowe jednostek PGL LP są niskie. Od wielu lat utrzymują się praktycznie na stałym poziomie – mówi Michał Gzowski.
– Warto zwrócić uwagę, że analizy sprawozdań finansowych za pierwszy kwartał br. wykazują, że przemysł drzewny osiąga niebywale wysokie – wyższe niż w latach ubiegłych wyniki finansowe – dodaje.
Trzy drogi przetrwania polskich tartaków
W rozmowie z przedstawicielem branży podano, że dla wielu firm tak wysokie ceny powodują albo ograniczenie produkcji, albo konieczność sięgnięcia po eksport drewna, albo – po prostu – bankructwo.
– Znam firmy, które kupują drewno ze Skandynawii, to nie jest tak, że ściągają kontener lub dwa, tylko drewno sprowadzają statkami. By realizować umowy i ograniczać możliwość strat, muszą ściągać drewno z zagranicy, które po podliczeniu wszystkich kosztów związanych z transportem, składowaniem w porcie – jest w podobnej cenie, co nasze w Polsce - mówi Rafał Szefler.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co w przypadku małych firm? – Bankrutują. Nie ma drewna, muszę zamknąć działalność. Nie mówię o szarej strefie. Jeśli ktoś działa uczciwie w branży ma ogromne kłopoty – dodaje.
Zdaniem Szeflera, inną metodą poza importem jest ograniczanie produkcji. – Widzimy bardzo wyraźnie kryzys, wspomniana przeze firma jest obecnie w tarapatach. Jeśli duże zakłady drzewne nie są sobie w stanie poradzić, to zwykły tartak na wiosce - jakie ma szanse na przetrwanie? – pyta retorycznie.
Rozmowy przy wspólnym stole
W czerwcu odbyły się pierwsze rozmowy między Lasami Państwowymi, przedstawicielami branży a Ministerstwem Rozwoju i Technologii.
– Od kilku miesięcy zauważalna jest zmiana w kontaktach. Nowy Naczelnik Marketingu (odpowiedzialny za sprzedaż drewna w LP) oraz dyrektor ds. ekonomicznych zdają się ludźmi bardzo energicznymi przede wszystkim otwartymi na dialog. To dobry prognostyk i ma nadzieję na dobre zakończenie i kontynuację wzajemnych kontaktów – mówi Rafał Szefler.
Na efekt rozmów przyjdzie zaczekać – na razie branża przemysłu drzewnego przedstawiła swoje postulaty – przede wszystkim mające na celu promowanie rodzimych biznesów. W lipcu będą prowadzone kolejne dyskusje.
Weronika Szkwarek, dziennikarka Money.pl