Jak informuje środowa "Gazeta Wyborcza", austriacki biznesmen miał we wtorek po raz siódmy stawić się w siedzibie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi postępowanie przygotowawcze w sprawie złożonego przez niego zawiadomienia.
Przypomnijmy, że Birgfellner poinformował śledczych, że prezes PiS w imieniu spółki Srebrna odmówił mu zapłaty za prace przy budowie wieżowca. I to mimo wystawionej faktury. Kaczyński powiedział tylko, by biznesmen szedł z tym do sądu.
Mimo że od zawiadomienia minęły już ponad 2 miesiące, to prokuratura wciąż nie podjęła decyzji, czy śledztwo rozpocznie, czy zdecyduje się na jego umorzenie.
Przedłużanie się postępowania nie podoba się Birgfellnerowi. Austriak ma dość przyjeżdżania do Warszawy, dlatego domaga się kolejnych przesłuchań w polskich placówkach dyplomatycznych w Austrii.
- Nie ma żadnych podstaw, by kontynuować tę fazę postępowania - twierdzi pełnomocnik Birgfellnera Roman Giertych, cytowany przez "Wyborczą". Jak dodaje, jeśli prokuratura nie widzi podstaw do wszczęcia śledztwa, to niech wyda odpowiednie postanowienie. - Wówczas zweryfikuje to sąd - mówi Giertych.
Taśmy Kaczyńskiego. "Wyborcza" publikuje fakturę
Pełnomocnik pokrzywdzonego po raz kolejny podkreślił, że jego klient działania śledczych odbiera jako prześladowanie. - Pokrzywdzonego przesłuchuje się kilkadziesiąt godzin, a osób, których zawiadomienie dotyczy, nie pyta się nawet, czy zaprzeczają zarzutom - wskazuje Roman Giertych.
Co na to prokuratura? Jej rzecznik Łukasz Łapczyński odpowiada, że żadne pismo od Birgfellnera do prokuratury nie wpłynęło.
"Tłit". Taśmy Kaczyńskiego. Wydanie specjalne
Łapczyński dodaje, że Austriak "podejmuje czynności mające na celu opóźnienie postępowania". I że chce uniknąć odpowiedzi na pytania prokurator Renaty Śpiewak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl