Zbigniew Pisarski, założyciel think tanku Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego, dr Jacek Bartosiak, prawnik, ekspert sztuki wojennej, na to wszystko dr George Friedman, światowy specjalista z zakresu geopolityki. W rolach doradców – prof. Norman Davies, gen. Waldemar Skrzypczak, Jarosław Grzywiński, były szef GPW.
Polska Grand Strategy Wargame
Cel? Stworzenie Grand Strategy Wargame, komputerowej gry wojennej nasiąkniętej ogromem wątków związanych z geopolityką w naszym regionie, gry, jaką dotąd korporacje robiły dla instytucjonalnych odbiorców (np. uczelni wojskowych). Ta konkretna ma trafić do indywidualnego gracza.
Pisarski i Bartosiak zapytani, jak to się stało, że Polacy ściągnęli do współpracy taką gwiazdę, jak Friedman, zareagowali serdecznym śmiechem. – A co, jeśli to George Friedman przychodzi do Polaków i mówi, że szuka partnerów do projektu? – odpowiada Zbigniew Pisarski.
Dla Fundacji gry wojenne to nie pierwszyzna. Pierwszyzną jest próba demokratyzacji tego rodzaju gier. Jak tłumaczy Pisarski, oprogramowanie będące w stanie udźwignąć mnogość zależności wynikających z gry, to koszt ok. 100 tys. euro przy jednorazowym zastosowaniu.
– Dotąd tego rodzaju systemy, jak i całe gry, tworzyły wielkie firmy zbrojeniowe, z racji skali działalności, niezainteresowane komercjalizacją wśród użytkowników indywidualnych – mówi Zbigniew Pisarski.
Bardzo ciężko słowami oddać specyfikę gry, nie uciekniemy się tu do porównań do tytułów komercyjnych. Nie jest to Cywilizacja, region i czas trwania mamy tu ograniczony z założenia (2008-2030). Z pewnością będzie mieć w sobie coś z masochizmu znanego miłośnikom serii Dark Souls. Jeśli chodzi o strategię, jakimś punktem odniesienia jest tu gra wojenna Hearts of Iron.
Informacja jest walutą
Jak twierdzi dr Jacek Bartosiak, polska gra będzie inna. – Nie chodzi tu o dziecinne gry, typu wysłanie czołgów tu i tu, by ostrzelały przeciwnika albo zajęły jego miasto. Chodzi o współczesną wojnę, rywalizację państw tu i teraz, którą chcemy odtworzyć – mówi.
- To znacznie więcej niż starcia kinetyczne. Dotyczy wielu aspektów, geopolityki, technologii, dyplomacji, cyberwojny, zdolności kosmicznych – dodaje. Każda decyzja ciągnie za sobą szereg innych, nowych problemów i decyzji do podjęcia. Jak wielka polityka.
– Celujemy w określony efekt. Pan siada do gry w piątek wieczorem, gra do 3 w nocy. Wstaje od biurka, ociera spocone czoło, wypuszcza powietrze z płuc i mówi: „Jezus Maria, co tu się wydarzyło, ależ doświadczenie. Nie może pan zasnąć, obiecuje sobie, że za tydzień spróbuję znowu, tylko podejmę inne decyzje” – uśmiecha się dr Bartosiak.
W odróżnieniu od klasycznych gier strategicznych z motywem wojny, tu główną walutą będzie informacja. – Stanowi o sile, stanowi oręż, daje przewagę – wylicza dr Bartosiak. Dodaje, że w grze pełno będzie sytuacji, gdy gracz po czasie dopiero, zauważa, że pewna informacja, zupełnie neutralna, na bazie której podjął decyzję, okazała się częścią większej układanki, w której gracz był nieświadomym trybikiem.
Wreszcie, aparat państwa i jego zasoby. Gra, jak twierdzą jej twórcy, będzie naszpikowana nieoczywistościami. Zbigniew Pisarki za przykład podaje percepcję siły militarnej, to, jak dane państwo jest postrzegane.
– Weźmy kraje natowskie i Rosję. Dysproporcja wydatków na obronność wynosi mniej więcej 20:1 na rzecz NATO. Jednak wg powszechnego postrzegania, wyobrażania sobie tej siły, Rosja ma potencjał niemal taki sam, jak NATO – tłumaczy. To też jest istotne w geopolityce.
Kto by chciał grać Polską
Gracz będzie miał do wyboru różne kraje z różnymi, dopasowanymi do nich celami. Zatem teoretycznie gracz może spróbować wyrzucić Rosjan z Ukrainy, ale nie poprowadzi armii i nie zajmie Moskwy.
- Jestem przekonany, że najwięcej graczy będzie chciało grać Rosjanami – mówi dr Bartosiak. Dodaje, że cele będą się różnić, ten dla gry Polską może polegać na niedopuszczeniu Rosjan do gry o równowagę sił na kontynencie europejskim.
– Czyli do tego, co Rosja skutecznie realizuje od wojny gruzińskiej. Dyskutuje o NordStream, spotyka się z Amerykanami, dzieli Ukrainę, porządkuje Białoruś po swojemu, gdzie spojrzy w następnej kolejności – pyta retorycznie dr Bartosiak. Celem gry będzie uświadomienie sobie różnic interesów i pogodzenie ich z innymi graczami.
Koszt produkcji, opcje inwestorskie
Nie należy wyobrażać sobie pięknej wizualnie gry typu AAA (największe budżety), ale można spodziewać się podobnej siły przykuwania gracza do ekranu. Projekt Play of Battle to nie pierwszy lepszy z brzegu symulator. Zakładany budżet produkcyjny to 15 mln zł. To niecała połowa budżetu drugiego Wiedźmina CD Projektu. Ceny będą zbliżone do rynkowych, 30-60 dol. (do ok. 230 zł).
Sam polski wycinek rynku gier wartością oscyluje powyżej 2 mld zł rocznie i do stołu dosiadają się wciąż nowi zawodnicy. Akurat specyfika gier wojenno-strategicznych jest atrakcyjną szansą, gdyż wymaga od graczy dużego zaangażowania, skupienia, czasu. To typ gracza świadomego, który jest gotów płacić.
Zbigniew Pisarski tłumaczy, że już 22 czerwca ruszają zapisy na platformie Crowdway i to z niej chcą zebrać pieniądze na start. – Potem giełda, ale nie zdecydowaliśmy jeszcze, która. Jesteśmy po rozmowach z Warszawą, Londynem, Sztokholmem, Amsterdamem, nie wykluczamy po drodze rundy prywatnej – mówi Pisarski.
Twierdzi, że jest dobrej myśli. Ma ku temu podstawy. Jego ostatnia zbiórka społecznościowa, dla firmy CanPoland, zebrała swój zakładany cel (4,4 mln zł) w 11 minut, bijąc rekord krajowy w inwestowaniu społecznościowym.