Kowalczyk zapewnił w Programie 1 Polskiego Radia, że w obliczu wojny w Ukrainie w Polsce żywności nie zabraknie.
- Mamy duży margines nadmiaru żywności (...). Świadczy o tym choćby eksport, który w ubiegłym roku wyniósł prawie 40 mld euro. Jest to naprawdę duży zapas. Nie zabraknie żywności ani dla Polaków, ani dla uchodźców z Ukrainy. (...) Co do ilości możemy czuć się całkowicie bezpieczni - powiedział szef MRiRW.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minister nie mydli oczu: ceny w górę o 25 proc.
Przyznał, że problemem może być cena żywności.
Takie produkty jak masło, olej itd. - nie spodziewam się, żeby taniały te produkty - powiedział Kowalczyk.
Jak wskazał, może okazać się, że trudniej będzie o kupno oleju słonecznikowego, ponieważ pochodzi on z Ukrainy.
- Mamy dużo rzepaku. Będziemy posługiwać się nim. Nie ma takiej groźby, że tego oleju zabraknie, problemem jest cena - dodał.
Jak mówił minister rolnictwa, wzrost cen to konsekwencja wojny w Ukrainie. - Rosną ceny energii, gazu - wielokrotnie, ceny nawozów - znowu dwu-, trzykrotnie - wobec tego ceny zbóż. I pociąga to za sobą wzrost cen produktów mącznych, jak chleb, makarony, ale i produktów pochodzenia zwierzęcego, bo rosną ceny pasz. To jest taki nieunikniony łańcuch konsekwencji, który w tej chwili przeżywamy - tłumaczył.
Ceny masła i cukru szaleją. GUS podał najnowsze dane
Przyznał, że w przypadku tzw. koszyka artykułów spożywczych jego wzrost szacowany jest na ok. 25 proc. Jak dodał, są produkty spożywcze, które zdrożały np. o 40 proc., jak w przypadku masła.
-To jest bardzo dużo, bo to jest dużo więcej niż inflacja. Produkty żywnościowe są motorem napędzającym inflację. Wtórnie energia pod każdą postacią, co też powoduje ten wzrost cen produktów żywnościowych - powiedział.
Jak podał Główny Urząd Statystyczny, ceny towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2022 r. wzrosły rdr o 12,4 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem o 2,0 proc.
Taniej? Nie bardzo. Rząd ma postarać się, by już nie zdrożało
Kowalczyk był pytany także o to, jak będą się kształtowały ceny produktów spożywczych jesienią.
- Wszystko zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest to, czy wojna w Ukrainie będzie trwała i zależy o jakim zasięgu. Czy będzie to bardzo duży spadek produkcji rolnej, bo wtedy będzie niedobór żywności i to w tych krajach szczególnie, gdzie importowano zboże z Ukrainy, jak np. Afryka Północna, kraje arabskie, Bliski Wschód. Więc ceny automatycznie na rynkach światowych wystrzelą i my się od tego nie uchronimy - ocenił.
Kolejnym czynnikiem jest - jak wskazał szef resortu rolnictwa - pogoda, czy będzie ona sprzyjająca dla rolników, czy też nie. - Na szczęście teraz susza lekko została złagodzona, bo te opady deszczu, przynajmniej w niektórych rejonach Polski, jakieś były. Niestety, w niektórych nadal jest bardzo głęboka susza - to jest też ilość plonów - więc to też będzie miało wpływ na ceny - powiedział.
Karczewski o cenach masła. "8 zł? Widziałem po 6 zł"
Zastrzegł, że nie chce prognozować, "ale przy zachowaniu tych parametrów i gdyby nie było głębokiej suszy, to te ceny w drugim półroczu powinny się mniej więcej utrzymać". - Nie liczyłbym oczywiście na to, że stanieje, ale żebyśmy się tylko starali, żeby nie zdrożały - powiedział Kowalczyk.