Ostatnie oficjalne statystyki dotyczące inflacji wskazują na średni wzrost cen w Polsce na poziomie prawie 14 proc. w skali roku. Takiej drożyzny nie było od 1998 roku. Może być jeszcze gorzej? Eksperci Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) sugerują, że w kolejnych miesiącach tempo wzrostu cen nie wyhamuje.
Obliczany przez nich Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych, wzrósł o 2,4 pkt. w stosunku do wartości sprzed miesiąca. Kontynuuje wiec silny ruch w górę.
"Od dwóch lat obserwujemy w gospodarce narastanie presji inflacyjnej, zaś ostatnie trzy miesiące to wyjątkowo wysokie tempo jej wzrostu. Pomimo że niektóre składowe wskaźnika przestały ostatnio rosnąć, to na razie nie ma podstaw, aby przypuszczać, że w najbliższych miesiącach tempo wzrostu cen wyhamuje" - czytamy w raporcie BIEC.
Eksperci tłumaczą, że ustabilizowały się oczekiwania inflacyjne konsumentów i przedstawicieli przedsiębiorstw produkcyjnych, jednak zjawisko narastania inflacji charakteryzuje się pewnego rodzaju bezwładnością i zakotwiczeniem. To przejawia się tym, że rośnie ona jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy po ustaniu czynników inflacjogennych.
Przyznają też, że wysokiej inflacji tym trudniej przeciwdziałać, im dłużej utrzymuje się na podwyższonym poziomie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sygnały wzrostu inflacji
BIEC dodaje, że stabilizacja oczekiwań nastąpiła na bardzo wysokim poziomie, nienotowanym od ponad 20 lat. Ponad 92 proc. badanych przedstawicieli gospodarstw domowych uważa, że inflacja w najbliższym czasie będzie rosła.
Przegrupowanie niewielkiego odsetka respondentów nastąpiło jedynie pomiędzy tymi, którzy spodziewają się jeszcze szybszego niż dotychczas tempa wzrostu cen a tymi, którzy uważają, że tempo to będzie co najmniej takie, jak do tej pory.
"Żaden z ankietowanych nie spodziewa się, że ceny spadną, co jest zjawiskiem bardzo rzadkim w tego typu badaniach" - podkreślają eksperci.
BIEC wskazuje, że największy wpływ na wzrost Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI) miały wyższe rentowności 10-letnich obligacji skarbu państwa. Ich poziom w ostatnim czasie przekroczył 7 proc., co odzwierciedla trudności ze zbyciem polskich papierów dłużnych oraz wzrost kosztów obsługi długu.
"Czynnik ten działa na inflację w znacznie dłuższej perspektywie niż zmiany kursu walutowego, czy zmiany cen surowców lub oczekiwań inflacyjnych" - zauważają eksperci.
Dodają, że kwiecień i maj przyniosły niewielką stabilizację cen niektórych surowców, zwłaszcza ropy i gazu. Lekko spadły ceny surowców żywnościowych, jednak pozostają blisko rekordowo wysokich poziomów.
"Spodziewać się można ich ponownego wzrostu w okresie jesienno-zimowym, jeśli sytuacja polityczna się nie ustabilizuje, a wojna w Ukrainie nie ustanie" - oceniają ekonomiści BIEC.
Minister rolnictwa o cenach żywności
We wtorek minister rolnictwa Henryk Kowalczyk w PR24 był pytany o to, czy dojdzie do wzrostu cen produktów spożywczych. Nie wyklucza, że może się pojawić impuls wzrostu cen.
- Chyba będzie to zależało od wydarzeń w Ukrainie. Jeśli ta wojna się zakończy, to będziemy powoli wracać do normy. Jeśli się nie zakończy, problem będzie narastać - zbiory będą mniejsze, susza do tego dochodzi, szczególnie w krajach azjatyckich - zauważa. Jak wskazuje, Indie doświadczają ogromnej suszy.
- To w sposób naturalny, każdy niedobór towarów na rynku powoduje wzrost ich cen. Może się okazać, że jeśli te wszystkie czynniki razem nałożą się na siebie, to drugie półrocze może być jeszcze trudniejsze niż obecne. Bo wtedy będziemy mieli owoce konfliktu i suszy w zbiorach tegorocznych żniw. Ja bym tutaj patrzył na to bardzo ostrożnie - przyznaje szef resortu rolnictwa.
oprac. Damian Słomski, dziennikarz money.pl