Dziś, 17 lipca 2020 roku rozpoczął się pierwszy w okresie pandemii szczyt UE, na który przywódcy dotrą osobiście. To na nim rozstrzygną się losy setek miliardów euro. Chodzi o budżet UE, przekraczający bilion euro na lata 2021-2027 i pół biliona euro z Funduszu Odbudowy na najbliższe 3-4 lata. Do tego dochodzi ćwierć biliona pożyczek – pisze serwis "Deutsche Welle".
Szef Rady Europejskiej Charles Michel proponuje, by Polska dostała około 94 mld euro z polityki spójności oraz rolnej, 37,7 mld euro z Funduszu Odbudowy oraz dodatkowo 26,1 mld euro w tanich pożyczkach (również z FO). Problem w tym, że ta propozycja musiałaby być poparta przez wszystkie kraje UE.
Tymczasem Polska ma duży kłopot z praworządnością. Na korzyść Morawieckiego działa pandemia, bo dzięki niej kilka krajów skupia się na ratowaniu gospodarek a nie na tym, czy polskie władze przestrzegają prawa. Takie podejście prezentuje na przykład sam Michel, proponując, by jako zagrożenie praworządności rozumieć te kwestie, które bezpośrednio uderzają w budżet UE.
Znamienne, że przeciw zasadzie "fundusze za praworządność" wypowiadała się tylko Polska i Węgry. Według "Deutsche Welle" Czechy, Rumunia, Słowenia, Chorwacja i Hiszpania zaakceptowały propozycję Michela. Z drugiej jednak strony m.in. Holandia, Szwecja, Finlandia, Belgia i Portugalia domagały się zaostrzenia kursu wobec krajów mających problem z regułą praworządności.
Najostrzejszy kurs prezentuje z kolei węgierski premier Viktor Orban, który bez ceregieli grozi zawetowaniem szczytu, jeśli reguła nie zostanie zignorowana. Po drugiej stronie stołu ma holenderskiego premiera Marca Rutte, który z kolei nie jest skłonny do ustępstw w tej kwestii.
Jak nie praworządność, to neutralność
Kolejnym twardym orzechem od zgryzienia dla Morawieckiego będzie kwestia neutralności klimatycznej. To sytuacja, w której dana gospodarka emituje tyle samo dwutlenku węgla oraz innych gazów cieplarnianych, ile jest w stanie samodzielnie pochłonąć. Polska jest jedynym krajem, który nie zadeklarował jej osiągnięcia do 2050 roku.
Szczyt UE. Zapadną ważne decyzje ws. pieniędzy
Ale premier może zostać postawiony pod ścianą. Bo nieprzyjęcie takiej deklaracji może skutkować kompletnym odcięciem nas od pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Na dodatek możemy zostać zmuszeni do przyjęcia odpowiednich celów na najbliższe lata.
– Celem Funduszu Sprawiedliwej Transformacji jest wspieranie dochodzenia do neutralności klimatycznej w 2050 r. Byłoby dziwne, gdyby Polska korzystała z funduszu, którego cele odrzuca – mówi zachodni dyplomata, cytowany przez "Deutsche Welle".
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie