"Napięcia geopolityczne, w tym agresja Rosji w Ukrainie, umocnią ogólnoświatowe trendy inflacyjne, na co będą musiały odpowiedzieć banki centralne, choć w różnym tempie" - wskazali eksperci czołowych Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych (TFI) podczas wtorkowej debaty na temat strategii rynkowych.
"Po wydarzeniach w Ukrainie ciężko spodziewać się powrotu zglobalizowanego świata (...). To jest o tyle historyczny moment, że topnieją szanse na ekonomię dobrobytu i raczej pojawia się realne zagrożenie, że w kolejnych latach będziemy mieli ekonomię niedoboru i olbrzymie transformacje, które będą kosztowne" - ostrzega Maciej Pielok, ekspert Pekao TFI.
Wskazuje np. na transformację energetyczną, która będzie niezbędna, jeżeli świat chce się uniezależnić od Rosji. To prowadzi wprost do reżimu wysokiej inflacji przez długi czas. Z tym może być związana spirala cenowo-płacowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według Tomasza Tarczyńskiego, prezesa zarządu Opoka TFI, skończyła się "pauza geopolityczna", a wejście świata w nową fazę zmian oznacza zahamowanie lub nawet uwstecznienie globalizacji.
Drożyzna nie odpuści
"Pojawił się aspirujący hegemon, czyli Chiny. Dopóki rywalizacja Chin i USA nie zostanie rozstrzygnięta, będzie to powodować napięcia na świecie. Wojna w Ukrainie jest jednym ze skutków tego globalnego napięcia. (…) W najprostszy sposób wpływa to na to, że szukamy bezpieczeństwa w łańcuchach dostaw, a nie taniości" - zauważa Tarczyński.
Bartłomiej Chyłek z NN TFI również podkreśla koniec dezinflacyjnego oddziaływania globalizacji.
"Jeżeli chodzi ograniczenia w handlu, to są obecne elementy geopolityki, ale warto spojrzeć także na trendy z ostatnich 2 lata w otoczeniu covidowym. Pierwszy pomysł przedsiębiorców z zachodu Europy czy USA był taki, że z racji zbyt długich łańcuchów dostaw będą inwestować w fabryki na rynkach lokalnych. Drugie przemyślenie po kilku miesiącach - zgromadźmy większe zapasy produktów, które zostały wytworzone w Azji. Obecnie wracamy do pierwszego pomysłu" - wskazuje Chyłek.
Ocenia, że to będzie główny czynnik, który będzie podbijał inflację. Azja nie będzie już tak dużą fabryką dla świata, jak w przeszłości. To powodowało presję na spadek cen. Prawdopodobnie ta presja zniknie i będzie mniej handlu międzynarodowego.
Koszt pieniądza będzie wyższy
Globalna sytuacja inflacyjna będzie zdaniem uczestników debaty uzasadniać podwyżki stóp procentowych przez główne banki centralne, choć w różnym tempie.
"Wtórne skutki wojny z punktu widzenia Europy uzasadniają dość ostrożną politykę EBC. Wolałbym więc, żeby nie przeszarżować z oczekiwaniami gwałtownych podwyżek stóp. USA są z kolei w dużo lepszym położeniu. (…) Stany mogą sobie pozwolić na politykę normalizacji i pewnie Fed jest skazany na podwyżki, bo cała narracja o przejściowości inflacji (…) ewoluuje w kierunku konieczności podwyżek stóp" - ocenia Radosław Cholewiński, członek zarządu Skarbiec TFI.
Tomasz Korab, prezes zarządu Eques Investment TFI podkreśla niepewność związaną ze scenariuszami rozwoju agresji Rosji w Ukrainie, w szczególności ewentualne odcięcie Europy od rosyjskiego gazu. Dodaje, że sankcje nakładane na Moskwę działają proinflacyjnie, ale banki centralne mogą w związku z tym nieco przereagować.
Pielok z PKO TFI ocenia, że obawy o recesję w światowej gospodarce są nieco przedwczesne, ale przed nami trudniejsze kwartały.
"Na tę chwilę widzimy raczej pesymistyczny scenariusz na najbliższe kwartały: rozczarowania w gospodarce, czas zgrzytania zębami przy rosnących cenach, bezradności banków centralnych będących w potrzasku, zmuszonych do wyboru, którą rękę obciąć toporem: wzrostu PKB, czy swoją wiarygodność" - komentuje ekspert PKO TFI.