Rada Polityki Pieniężnej postanowiła na wrześniowym posiedzeniu obniżyć stopy procentowe NBP o 0,75 p.p. To oznacza, że stopa referencyjna wyniesie 6 proc. Takiej decyzji nikt nie przewidywał.
To pierwsza obniżka stóp od maja 2020 r. i to przy inflacji, która w sierpniu wyniosła 10,1 proc. rok do roku.
"Polski bank centralny obniżył stopy procentowe po raz pierwszy od trzech lat, pomimo inflacji utrzymującej się na dwucyfrowym poziomie, dokonując, większej niż oczekiwano redukcji na mniej niż sześć tygodni przed wyborami" - zauważyła amerykańska agencja Bloomberga.
Na zbliżające się wybory zwrócił także uwagę Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion. "Teraz RPP będzie się trudno obronić przed posądzeniem o działania przedwyborcze. Uważam, że zagrożeń jest mnóstwo, a decyzja jest błędem" - napisał w serwisie X.
Zaskoczenie tuż przed wyborami
Największa agencja prasowa na świecie dodała, że większość ekonomistów spodziewała się mniejszych obniżek. Podkreślono, że "to posunięcie doprowadziło złotego do najsłabszego poziomu w stosunku do euro od maja i uderzyło w akcje banków".
To jak wystrzał z bazooki. Zobaczymy, co bank centralny ma do powiedzenia, ale na razie rynek będzie drapał się po głowie - ocenił Marek Drimal.
Natomiast libertariański blog finansowy Zero Hedge napisał w serwisie X, że "Polska podniosła cel inflacyjny do 10 proc.". Ten profil śledzi 1,7 mln użytkowników z całego świata.
Z kolei Daniel Kral z Oxford Economics podkreślił, że obniża się stopy do poziomu 6 proc., gdy inflacja bazowa oscyluje wokół 10 proc. Jego zdaniem to już jest wystarczający komentarz.