Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. DSŁ
|
aktualizacja

"Totalna katastrofa" w Chinach. To będzie miało wpływ na cały świat

Podziel się:

Polska rezygnuje z praktycznie wszystkich restrykcji pandemicznych, a w tym samym czasie największe miasto Chin wraca do lockdownu. "Al Jazeera" podaje, że właściciele zamykają swoje biznesy; serwis pisze o "totalnej katastrofie". Ekonomiści obawiają się spowolnienia w całej chińskiej gospodarce, a ze względu na jej powiązania z innymi krajami, problem ten może mieć globalną skalę.

"Totalna katastrofa" w Chinach. To będzie miało wpływ na cały świat
Szanghaj zmaga się z falą zakażeń COVID-19. Odbija się ona lokalnych przedsiębiorcach (Getty Images, © 2022 Bloomberg Finance LP)

W ubiegłym tygodniu w 25-milionowym Szanghaju wprowadzono blokady z powodu fali zachorowań na COVID-19. Szczególnie na początku marca było widać, że nowych przypadków błyskawicznie przybywa (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ).

Obecnie sytuacja jest tak niepewna, że "Financial Times" pisze wręcz, iż wzrost zakażeń w Chinach może przynieść krach na rynku rolnym oraz spowodować braki w zaopatrzeniu w żywność. Miejscowy rząd prowadzi bowiem politykę dążącą do zupełnego wyeliminowania wirusa poprzez zamykanie portów, sklepów i wstrzymania życia gospodarczego.

Sytuację z perspektywy chińskich restauratorów opisała też "Al Jazeera", która używa nawet określenia "totalna katastrofa".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Mateuszem Żydkiem

Lockdown z perspektywy restauratorki

"Walczymy z pandemią od 2020 roku. Przez ostatnie dwa lata doświadczyliśmy wielu zmian. W końcu stanęliśmy na nogi, biznes się ożywił i szło nam trochę lepiej, a teraz powróciły restrykcje i ograniczenia" - żali się Cotton Ding, właścicielka dwóch restauracji z Szanghaju, cytowana przez serwis "Al Jazeera".

Relacjonuje, że w tym tygodniu władze największego chińskiego miasta rozszerzyły blokadę na całe miasto na czas nieokreślony. Ding przyznaje, że nie ma pojęcia, kiedy będzie w stanie ponownie otworzyć biznes. Przewiduje, że taki stan może potrwać do końca kwietnia.

Restauratorka podkreśla, że ostatnie kilka tygodni było dla niej wyniszczające finansowo.

"Całkowicie zniszczyło to nasze przepływy gotówki. Jako mała firma nie będziemy w stanie zapłacić czynszu, opłacić pracowników i dostawców. Spłata długów zajmie nam lata" - narzeka.

Rośnie liczba zachorowań na COVID-19

Od początku marca władze najludniejszego miasta w Chinach zgłosiły ponad 114 tys. przypadków zachorowań. To liczba znacznie przekraczająca ogólnokrajową liczbę zakażeń z poprzednich dwóch lat. W czwartek w Szanghaju odnotowano 19 982 przypadki, co stanowi najwyższy wynik dzienny.

Chińscy urzędnicy określili epidemię jako "wyjątkowo ponurą" i wysłali dziesiątki tysięcy pracowników służby zdrowia, w tym personel wojskowy, do pomocy w powstrzymywaniu wirusa.

W mediach społecznościowych pojawiają się filmy, które pokazują mieszkańców, mających trudności z zakupem artykułów pierwszej potrzeby, takich jak żywność i woda. Chińczycy skarżą się na przeludnienie i niehigieniczne warunki w miejskich ośrodkach masowej kwarantanny.

Fatalne skutki gospodarcze koronawirusa

Przedłużający się lockdown może mieć daleko idące konsekwencje gospodarcze w kraju i poza jego granicami. Szanghaj jest bowiem centrum finansowym i produkcyjnym Chin - jego produkcja stanowi 4 proc. krajowego PKB. W mieście znajduje się również największy na świecie port, który obsługuje około 20 proc. chińskiego eksportu.

"Jeśli blokada potrwa tylko przez dwa miesiące, to obniży wzrost gospodarczy Chin o 0,3-0,5 pkt proc. w tym roku. Jeśli utrzyma się cały trzeci kwartał, spowoduje to obniżenie tempa wzrostu Chin o 1,5-2 proc." - ocenia Xia Le, główny ekonomista ds. Azji w Banco Bilbao Vizcaya Argentaria (BBVA), cytowany przez serwis "Al Jazeera".

Ekspert szacuje, że Chiny nie będą w stanie osiągnąć oficjalnego celu 5,5-proc. wzrostu PKB, jeśli blokada potrwa dłużej niż do czerwca. Nawet jeśli władze zastosują bardziej prowzrostową politykę.

Według oficjalnych danych chińskiego rządu aktywność w sektorze usług spadła w marcu w najszybszym tempie od dwóch lat. Badanie przeprowadzone w sektorze prywatnym pokazuje jeszcze gorszy obraz sytuacji.

Xia Le spodziewa się, że strategia zerowej tolerancji dla COVID nie będzie trwała zbyt długo. Ekonomista sugeruje, że nadszedł czas, aby ponownie ją ocenić i dokonać zmian. Wskazuje, że "rozsądny plan przejściowy pozwoli zachować równowagę między ratowaniem życia a utrzymaniem dobrobytu gospodarczego".

Na stole pojawił się scenariusz recesji w Polsce

Lockdown w Chinach, które są jednym z największych partnerów handlowych Polski, może mieć też negatywny wpływ na naszą gospodarkę. Jeśli do tego dojdzie przedłużająca się wojna w Ukrainie czy krach w niemieckim przemyśle, grozi to nawet recesją.

- Jest takie ryzyko. Drugi i trzeci kwartał tego roku będą słabe. Spodziewamy się spadku inwestycji ze względu na niepewność związaną z wojną w Ukrainie. Obserwujemy także zaburzenia w łańcuchach dostaw wywołanych nawracającymi falami pandemii, szczególnie w Chinach - wyjaśnia przyczyny możliwego załamania Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP, który był w środę gościem programu "Money. To się liczy".

- To brzydkie słowo na ‘r’ będzie pojawiać się częściej, ale na razie gospodarki są rozpędzone, ciężko też więc mówić o stagflacji, która łączy zerowy wzrost z wysoką inflacją. (…) To może nie być jeszcze recesja, ale będziemy jako konsumenci, inwestorzy czuć to jako recesję - ocenia Maciej Pielok, dyrektor ds. strategii inwestycyjnej Pekao TFI, cytowany przez PAP.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
gospodarka światowa
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl