Prezydenci Andrzej Duda i Donald Trump podpisali w poniedziałek deklarację dotyczącą zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce. Obie strony uzgodniły już nawet konkretne lokalizacje dla stacjonowania Amerykanów.
Poznań wyznaczono na siedzibę Wysuniętego Dowództwa Dywizyjnego oraz grupy wsparcia na teatrze Sił Lądowych Stanów Zjednoczonych. Drawsko Pomorskie będzie główną siedzibą Centrum Szkolenia Bojowego do wspólnego wykorzystania przez obie armie. Wrocław będzie z kolei siedzibą bazy lotniczej załadunkowo-rozładunkowej USA, Łask - eskadry zdalnie sterowanych statków powietrznych USA, Powidz - lotniczej brygady bojowej. W Lublińcu ma się znaleźć miejsce dla sił specjalnych USA.
Podpisana deklaracja potwierdzała pobyt w Polsce ok. 4,5 tys. osób personelu wojskowego USA i zapowiadała rozlokowanie dodatkowego tysiąca. Po złożeniu podpisów wyraźnie widać było satysfakcję prezydenta Dudy, ale też i radość Donalda Trumpa.
"Tego konkretu na razie nie mamy"
"Polska poniesie część kosztów, zbuduje też infrastrukturę. Mam nadzieję, że będzie to piękna infrastruktura. Przeniesiemy tam część żołnierzy i to oni [Polacy - red.] poniosą część kosztów. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni" - z uśmiechem komentował prezydent USA.
Jak wysoki będzie rachunek? Od lat deklarujemy, że jesteśmy gotowi wydać na to nawet ok. 2 mld dol. (8 mld zł). Z tym pytaniem zwróciliśmy się do MON, ale do czasu opublikowania tego artykułu, nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.
We wtorek w "Salonie politycznym Trójki" pytanie o koszty związane z tą deklaracją usłyszał też minister finansów, inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński. - Tego konkretu na razie nie mamy, nawet prezydent Duda tego konkretu nie ma. Trzeba to wynegocjować - odpowiedział minister.
Konkretu nie ma, spróbujmy więc oszacować.
- Na tę obecność trzeba patrzeć szerzej. Tysiąc żołnierzy dołączy do 4,5 tys., którzy byli tu już wcześniej, ale tymczasowo. Teraz dla tych 5,5 tys. żołnierzy trzeba będzie zapewnić stałe miejsca stacjonowania. Ale na pewno nie będzie to w sumie kosztowało 2 mld dol. Ta suma pojawiała się w debacie na ten temat, kiedy mówiło się o kilkunastu tysiącach żołnierzy - mówi money.pl Mariusz Cielma, ekspert wojskowy i redaktor naczelny magazynu "Nowa Technika Wojskowa".
Stałe koszty
Jak się wydaje, na wszelki wypadek nie zmienialiśmy tej hojnej propozycji. Teraz jednak, kiedy już znamy konkretne lokalizacje, okazuje się, że nie musi to być tak kosztowne. Ale to, co interesuje Amerykanów - jak przekonuje ekspert - to na pewno sieć drogowa, infrastruktura medyczna czy budynki mieszkalne. Inwestycje nie muszą dotyczyć tylko obiektów wojskowych.
- Pierwszy wkład może być zatem na poziomie kilkuset milionów dolarów, ale raczej nie przekroczymy miliarda dolarów, czyli ok 4 mld zł. Zaznaczam jednak, że to bardzo ogólne szacunki. Rozmowy na ten temat będą jeszcze trwały. Pojawią się zapewne bardziej szczegółowe wymagania odnośnie do standardu obiektów i sprzętu do ćwiczeń wojskowych. Wtedy będzie można powiedzieć coś więcej na ten temat - zastrzega Cielma.
Ponadto trzeba też pamiętać, że to nie koniec wydatków. Trzeba będzie jeszcze te obiekty utrzymywać, modernizować. W związku ze stałą obecnością amerykańskich żołnierzy pojawią się też koszty stałe. Warto jednak zauważyć, że wybór lokalizacji wygląda na pierwszy rzut oka na bardzo korzystny ekonomicznie.
- Wiele z tych elementów już jest w Polsce. Tak jest np. ze wspomnianym dowództwem w Poznaniu. Przybędzie tam nieco więcej żołnierzy, ale tu wydatki nie powinny być bardzo duże - mówi Cielma.
Laserowy poligon
Podobnie jest z Drawskiem. Już od lat mówi się o konieczności utworzenia tam nowoczesnego poligonu laserowego. Teraz wreszcie do tego dojdzie.
- Koszt prawdopodobnie będzie na poziomie setek milionów złotych. Niemcy wybudowali dla Rosjan podobny obiekt. W przeliczeniu inwestycja pochłonęła około miliarda złotych. W naszym przypadku jednak będzie to tańsze. Dla polskich potrzeb wystarczyłoby ok. 30 proc. tej sumy. Mają tam jednak ćwiczyć również Amerykanie, zatem bliżej będzie do połowy tej sumy - ostrożnie szacuje Mariusz Cielma.
A co z wrocławskim lotniskiem? Jak zaznacza ekspert, od lat działa tu most powietrzny dla transportów do Afganistanu. Mogą pojawić się oczekiwania Amerykanów, by zwiększyć przepustowość tego lotniska.
- Nie muszą to być jednak duże koszty, również dlatego, że Amerykanie często do przerzutu żołnierzy korzystają z cywilnych samolotów i lotnisk. To wszystko jest we Wrocławiu. Maksymalnie w grę wchodzić mogą dziesiątki milionów złotych - mówi naczelny magazynu "Nowa Technika Wojskowa".
Drony w Łasku
Łask wyznaczono na siedzibę eskadry zdalnie sterowanych statków powietrznych USA. Do tej pory bezzałogowce stacjonowały na lotnisku w Mirosławcu.
W ocenie Mariusza Cielmy, baza w Łasku jest jednak lepiej przygotowana niż Mirosławiec. Stacjonują tam F-16 i często przylatują samoloty US Army. - Dlatego to może być tańsza opcja. Niedawno wydłużono pas startowy o 500 metrów i zapłacili za to Amerykanie - mówi ekspert.
Podobnie jest w przypadku siedziby lotniczej brygady bojowej batalionu bojowego w Powidzu.
- To największa baza z najdłuższym pasem startowym i tam mogą lądować duże amerykańskie samoloty wojskowe. Jednak zapewne powstaną tam magazyny. Wcześniej już Amerykanie mieli budować tam zbiorniki paliwa. Wtedy mówiło się o dziesiątkach milionów dolarów. Myślę, że nawet z magazynami nasz udział w inwestycji można wycenić w tych właśnie okolicach - podsumowuje Mariusz Cielma.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl