Z informacji źródła wynika, że zdjęcia obozu polowego zostały wykonane przez okolicznych mieszkańców. Na nich widać namioty, a wewnątrz nich drewniane prycze i pomosty - poinformował w poniedziałek w Telegramie niezależny kanał Biełaruski Hajun.
Biełoruski Hajun publikując zdjęcia pisze: "Kilka dni temu obliczyliśmy, że na zdjęciach satelitarnych obozu we wsi Cel koło Osipowicz rozbito około 298 namiotów. Każdy może pomieścić 30 osób. Biorąc pod uwagę, że część namiotów przeznaczona jest na potrzeby gospodarcze, można powiedzieć, że obóz rozstawiono na około 8 tys. osób. Zwracamy również uwagę, że fotografie potwierdzają informacje, że w obozie buduje się łóżka i toalety oraz dwupoziomowe prycze z drewna, ławki i stoły".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grupa Wagnera, znana rosyjska jednostka najemników, ogłosiła, że na okres jednego miesiąca zawiesza proces rekrutacji na terenie Rosji. Przyczyną, jak podano w oficjalnym komunikacie, jest "tymczasowe zaprzestanie udziału w specjalnej operacji wojskowej" oraz "przeniesienie się do Republiki Białoruś". Mimo to, potencjalni kandydaci do grupy nadal mogą zgłaszać się poprzez infolinię działającą w Rosji, do której podano kilka rosyjskich numerów telefonów.
Jeszcze w piątek, niezależne rosyjskie media donosiły, że co najmniej połowa wcześniej znanych punktów rekrutacji najemników Wagnera w Rosji nadal prowadzi swoją działalność.
Znika "fabryka trolli" Prigożyna
Kreml wiedział o buncie Prigożyna? "Ustawiony mecz"
"Nowaja Gazeta Europa" odnalazła aktywne biura rekrutacyjne w 20 rosyjskich miastach. Większość z nich została szybko zamknięta po nieudanym puczu, który miał miejsce 24 czerwca, a banery reklamowe związane z Wagnerem zostały usunięte. Jednak już kilka dni później, biura firmy zarządzanej przez Jewgienija Prigożyna zaczęły ponownie otwierać się, a plakaty wróciły na swoje miejsce - czytamy w "Rzeczpospolitej".
- To był ustawiony mecz. Nie sądzę, że to organizował bezpośrednio Putin, czy ktoś z wierchuszki moskiewskiej, ale oni wiedzieli o tym. Prigożyn przez dwa miesiące przygotowywał się i wcale tego nie ukrywał - stwierdził Ilia Ponomariow, znany rosyjski opozycjonista, cytowany przez ukraińskie media.
Ponomariow przypomniał, że Prigożyn przed puczem swobodnie organizował spotkania w różnych miastach kraju, podczas których zapraszał lokalne media i ostro krytykował rosyjskich urzędników i resort obrony. Według Ponomariowa, pucz Prigożyna pomógł Putinowi sprawdzić lojalność swojego otoczenia oraz pokazać Zachodowi, że na czele Rosji może stanąć "ktoś gorszy".
858 miliardów rubli z budżetu państwa dla Prigożyna
Jak czytamy w dzienniku, po buncie Kreml całkowicie odcina się od Prigożyna i jego najemników. Rosyjskie media propagandowe ujawniają kolejne tajemnice wieloletniej współpracy wagnerowców z państwem rosyjskim. Dmitrij Kisielow, czołowy propagandysta Kremla, w swoim cotygodniowym programie nadawanym na kanale Rossija 1, ujawnił, że Grupa Wagnera do tej pory otrzymała z budżetu państwa aż 858 miliardów rubli (dzisiaj to równowartość około 10 miliardów dolarów).
Mniej więcej tyle samo, jak twierdzi Kisielow, wyniosła wartość kontraktów, zawartych przez inną firmę Prigożyna, Konkord, z państwowymi podmiotami. Propagandysta nie zdradził, o jaki dokładnie okres działalności chodzi. W mediach rosyjskich po raz pierwszy o Grupie Wagnera wspomniano w 2013 roku. Można więc obliczyć, że Prigożyn i jego firmy rocznie mogły obracać kwotami rzędu 2 miliardów dolarów, nie licząc dochodów otrzymywanych z wydobycia m.in. złota i diamentów w państwach afrykańskich - informuje "Rzeczpospolita".
Na razie nie wiadomo, jakie zadania będzie realizować Grupa Wagnera na Białorusi i kto za to zapłaci. W poniedziałek w sieci pojawiło się nagranie, na którym najemnicy Wagnera wystrzeliwują z trzech dział i składają Białorusinom życzenia z okazji obchodzonego 3 lipca Dnia Niepodległości (nieuznawanego przez przeciwników reżimu).
Kto będzie im płacił i wydawał rozkazy?
- Kreml wykorzystał Łukaszenkę, by wypchnąć Prigożyna, a Łukaszenko już się pewnie zastanawia, co z tym wszystkim ma zrobić - mówi "Rzeczpospolitej" Aliaksandr Klaskouski, znany białoruski politolog. - Dla reżimu Łukaszenki wagnerowcy są nieprzewidywalną i niebezpieczną siłą.