Suzy Welch jest dziennikarką ekonomiczną, komentatorką telewizyjną oraz współautorką książek o finansach. W artykule opublikowanym na łamach CNBC Make It ekspertka zdradza frazy, które — użyte w sytuacjach zawodowych — powinny wzbudzić w pracowniku wzmożoną czujność.
Według Welch zwolnienia przebiegają raczej "po cichu". - Czasami znaki ostrzegawcze są tak subtelne, że wielu pracowników nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, w jakim niebezpieczeństwie się znajdują – pisze ekspertka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak więc dostrzec zapowiedź czyhającego zagrożenia? Jeśli twój menedżer używa jednego z trzech poniższych zwrotów, możesz być, zdaniem Welch, bliski zwolnienia.
1. "Czy mógłbyś sformułować to na piśmie?"
Bycie poproszonym o sformułowanie czegoś na piśmie może zwiastować, że pracodawca zbiera wszystkie materiały, które potrzebne są, by uzasadnić zwolnienie pracownika. - W chwili, gdy szef poprosi cię o udokumentowanie czegokolwiek, zaczyna się wypełnianie twojej teczki materiałami, które mają ułatwić rozwiązanie umowy — stwierdza Welch.
2. "Myślę, że powinniśmy zaangażować w to dział HR"
Według Welch jest to moment, w którym pracownik powinien zacząć poważnie obawiać się o utrzymanie posady. - Gdy do rozmów z szefem lub współpracownikami dołączają wyszkoleni specjaliści z HR, rozpoczynają się ciche negocjacje uruchamiania procedury zwolnienia — czytamy.
3. "Wydaje się, że nie odnajdujesz się w zespole"
W dzisiejszych czasach pracodawcy nie szukają wyłącznie utalentowanych pracowników. Zależy im również na takich, którzy potrafią dostosować swoje postępowanie do założeń, kultury i wartości reprezentowanych przez daną firmę – czytamy na łamach CNBC Make It. U każdego pracownika, który usłyszy, że być może nie do końca wpisuje się w ustalony wizerunek firmy, powinna zapalić się tzw. "czerwona lampka". - Wielu menedżerów używa takiego argumentu, ponieważ tak naprawdę nie można go w żaden sposób zakwestionować – stwierdza Welch – wszystko zależy tutaj od tego, co myśli o tobie twój szef.