Polska stała się zakładnikiem wielkiej polityki na Bliskim Wschodzie. Turcy walczący z kurdyjskimi jednostkami YPG w północnej Syrii chcą politycznej pomocy od NATO. Jeśli jej nie otrzymają, nie poprą planu obrony wschodniej flanki NATO. Przez pomoc rozumieją żądanie uznania YPG za organizację terrorystyczną. Agencja Reuters, która donosi o ultimatum, potwierdziła tę informację w czterech różnych krajach członkowskich sojuszu.
Ewentualna pomoc dla Turcji jest dla NATO o tyle problematyczna, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu bojownicy z YPG wspierali międzynarodową koalicję w walce z Państwem Islamskim.
Jak donosi Reuters, wysłannicy NATO wciąż próbują zdobyć formalną zgodę wszystkich 29 państw członkowskich na przyjęcie planu obrony wschodniej flanki Sojuszu jeszcze przed szczytem w Londynie, który równocześnie będzie uroczystością z okazji 70. Rocznicy jego powstania.
Brak zatwierdzonego planu oznacza, że odparcie ewentualnego atak Rosji na Polskę, Litwę, Łotwę lub Estonię będzie wymagał dużo więcej czasu przed podjęciem działań.
- Turcy wzięli wschodnich Europejczyków za zakładników - przyznał pod warunkiem anonimowości w rozmowie z Reutersem jeden z dyplomatów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl