Od przyszłego roku maksymalna opłata uzdrowiskowa za osobodzień wzrośnie z obecnych 4,83 zł do 5,40 zł. Podwyżka ta spowodowana jest wysoką inflacją. Oznacza to, że w gminie, która zastosuje najwyższe stawki, kuracjusz do 3-tygodniowego turnusu będzie musiał dopłacić jeszcze 113 zł.
Pieniądze z opłaty uzdrowiskowej mają zrekompensować potencjalne straty samorządom, w których są uzdrowiska. To na ich obszarze jest ustawowo ograniczona działalność gospodarcza i inwestycyjna. Jak podkreśla Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP, "opłata uzdrowiskowa nie jest opłatą pobieraną za czyste powietrze i nie jest to opłata klimatyczna.
Jest ona przeznaczana na utrzymanie obszarów uzdrowiskowych, infrastruktury uzdrowiskowej, fontann, parków, deptaków, utrzymanie czystości, utrzymanie mola, promenad, ścieżek rekreacyjnych, organizację imprez kulturalnych, utrzymanie orkiestr zdrojowych, ale może też posłużyć do walki o czyste powietrze - tłumaczy stowarzyszenie w przesłanym money.pl e-mailu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pytanie, za co płacą kuracjusze i turyści w miejscach, które tylko z nazwy są uzdrowiskami, a w rzeczywistości panują tam warunki wcale nie lepsze od tych w nieuzdrowiskowej części kraju, a często nawet dużo gorsze? I na co gminy wydają pieniądze z tej opłaty?
Deptak ma priorytet
Weźmy Ciechocinek. Cała miejscowość jest uzdrowiskiem. Obecnie kuracjusze płacą tam 4,50 zł za osobodobę. Urzędnicy z ratusza szacują, że do ich kasy z opłaty uzdrowiskowej wpłynie w tym roku 5,59 mln zł. To dwa razy więcej, niż uzyskali w 2020 r., kiedy uzdrowisko z powodu koronawirusa było przez większość czasu zamknięte.
Paulina Warachim, reprezentująca Ciechociński Alarm Smogowy i Fundację Zielone Kujawy, zainstalowała na swoim domu czujnik do pomiaru jakości powietrza. – W sezonie grzewczym, kiedy sąsiedzi zaczynają palić w piecu, mierniki na zewnątrz pokazują kilkusetkrotne przekroczenia rakotwórczych pyłów w powietrzu. Boję się wypuszczać wtedy dzieci na podwórko. Tak wygląda życie w uzdrowisku pod kominami – opowiada w rozmowie z money.pl.
Jak przekonuje Warachim, pomiary czystości powietrza w mieście nie są miarodajne, gdyż stacja pomiarowa GIOŚ, która bada jakość powietrza, znajduje się pomiędzy tężniami, czyli w najczystszym teoretycznie punkcie Ciechocinka.
– Dodatkowo dokonuje ona pomiarów w sposób manualny, nie automatyczny, co skutkuje tym, że o stanie jakości powietrza w danym dniu dowiadujemy się nawet po dwóch miesiącach – wyjaśnia mieszkanka Ciechocinka. Dodaje, że mimo lokalizacji stacji, średnioroczne stężenia rakotwórczego benzo(a)pirenu i tak są przekroczone ponad dwukrotnie.
Również badania przeprowadzone przez prof. Magdalenę Kuchcik z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN w latach 2010 - 2018 wykazały, że w Ciechocinku benzo(a)pirenu było prawie cztery razy więcej, niż wynosi dopuszczalna norma.
– Brakuje nam miarodajnej wiedzy, by w pełni poznać skalę problemu. Jeszcze jako organizacja nieformalna składaliśmy wnioski do budżetu o sfinansowanie sieci czujników, jednak został on odrzucony – relacjonuje Warachim.
Ze względu na nadzwyczajną sytuację, w której znalazł się Ciechocinek po niedawnej śmierci burmistrza Leszka Dzierżewicza, w mieście jest nowy komisarz. W czwartek rano mailowo zapytaliśmy go, ile pieniędzy z opłaty uzdrowiskowej jest wydawane na walkę ze smogiem - na odpowiedź wciąż czekamy.
Walczą ze smogiem na wielu frontach
Problem ze smogiem ma nie tylko Ciechocinek. Ze wspomnianych wyżej badań prof. Kuchcik wynika, że na 11 przebadanych przez nią uzdrowisk, tylko jedno – Kołobrzeg – miało benzo(a)piren w normie. Rekordzista – Szczawno-Zdrój miał aż 5-krotnie więcej tego toksycznego związku z powietrzu, niż dopuszcza norma.
Problemy ze skażonym powietrzem ma również uzdrowisko w Goczałkowicach-Zdroju. Gmina znalazła się w ubiegłym roku w czołówce rankingu najbardziej zanieczyszczonych miejsc w Europie. Uplasowała się na 14. pozycji w rankingu szwajcarskiej firmy IQ Air.
Ranking ten powstał na podstawie pomiarów stężenia najbardziej szkodliwego dla człowieka pyłu PM2,5. Jak zwraca uwagę Smoglab, przede wszystkim jest to problem z tzw. niskiej emisji. Są to zanieczyszczenia generowane przez przestarzałe piece i kotły.
Podatek od nieruchomości – kto musi go zapłacić?
Zapytany o to, gdzie znajduje się w uzdrowisku stacja pomiarowa badająca jakość powietrza, Paweł Komraus z Urzędu Gminy Goczałkowice-Zdrój informuje, że jest ona na terenie Parku Zdrojowego, vis a vis centrum przesiadkowego. Urzędnik podkreśla, że dochody uzyskiwanie z opłaty uzdrowiskowej w żadnym stopniu nie wystarczają na realizację zadań stawianych w ustawie gminom uzdrowiskowym.
– Obecnie maksymalna dzienna wysokość stawki określona na rok 2022 przez Ministra Finansów, Funduszy i Polityki Regionalnej wynosi 4,83 zł. Stawka w gminie Goczałkowice-Zdrój to 2,50 zł – podaje urzędnik.
Dodaje, że dochody z tytułu poboru opłaty uzdrowiskowej za 2020 r. wyniosły 60 tys. zł, a za rok 2021 - 146 tys. zł. Środki za ubiegły rok wydano na nasadzenia i zieleń miejską w nowym centrum przesiadkowym znajdującym się w bezpośrednim sąsiedztwie Parku Zdrojowego i uzdrowiska.
Jak podkreśla Paweł Komraus, "środki, które gmina pozyskuje z tytułu opłaty uzdrowiskowej, przeznaczane są na cele uzdrowiskowe, czyli służą nie tylko mieszkańcom gminy, ale w dużej mierze kuracjuszom oraz turystom. Te cele uzdrowiskowe to m.in. dbanie o Park Zdrojowy, utrzymanie zieleni, nowe nasadzenia czy figury kwiatowe".
Zapytany wprost o walkę ze smogiem, urzędnik zapewnia, że jest ona dla lokalnych władz priorytetem. – Problem ze smogiem występuje niestety w całym regionie. Jako gmina uzdrowiskowa w szczególny sposób dbamy o poprawę jakości powietrza – informuje urzędnik.
Goczałkowice-Zdrój realizują Program Ograniczenia Niskiej Emisji. Mieszkańcy mogą otrzymać do 80 proc. dofinansowania wymiany starego kotła grzewczego na nowoczesny, bardziej ekologiczny czy docieplenie lub wymianę okien. – W ciągu trzech lat zrealizowaliśmy prawie 700 inwestycji ekologicznych, w tym wymieniono prawie 500 starych kotłów. Od 1 stycznia 2021 r. mieszkaniec, który ma w domu wyłącznie ekologiczne źródła ciepła, płaci o ponad 80 proc. niższy podatek od nieruchomości dla budynków mieszkalnych lub ich części – wylicza Paweł Komraus.
Plusy przeważają nad minusami?
Paweł Komrtaus nie wspomina jednak, że gminy uzdrowiskowe w Polsce czerpią dochody nie tylko z opłat uzdrowiskowych – chociaż te stanowią nawet 11 proc. ich rocznych budżetów – ale również ze specjalnych dotacji rządowych i programów dedykowanych wyłącznie strefom uzdrowiskowym.
Mimo że urzędnik goczałkowickiego magistratu narzeka, że pozyskiwane opłaty nie wystarczają na wszystkie zadania uzdrowiskowego samorządu, to ze statusu uzdrowiska gmina wycofać się nie zamierza. Podobnie jest w 43 gminach, gdzie w sumie jest 46 uzdrowisk. Korzyści z bycia uzdrowiskiem – nawet tylko na papierze – przeważają.
Wystarczy wspomnieć, że według danych sieci obywatelskiej Watchdog przed lockdownami, w 2019 r. do kasy Świnoujścia wpływało z opłat uzdrowiskowych rocznie 8 mln zł, a w Sopocie – 4 mln zł. W sumie przed pandemią (w 2019 r.) gminy uzdrowiskowe uzyskały z opłat uzdrowiskowych ponad 72 mln zł łącznie.
Zamiast się wycofywać, kolejne gminy występują do Ministerstwa Zdrowia o przyznanie im statusu uzdrowiska. Na początku tego roku trzy sołectwa w gminie Muszyna: Złockie, Szczawnik i Jastrzębnik wystąpiły z wnioskiem o utworzenie Uzdrowiska Złockiego i zgodę dostały. Kolejne 21 gmin ubiega się o uzyskanie statusu uzdrowiska.
Zdaniem rzecznika organizacji "Polski Alarm Smogowy" Piotra Siergieja z jednej strony samorządy widzą korzyści finansowe płynące z faktu bycia uzdrowiskiem, a z drugiej – uważają, że status uzdrowiska dostały dożywotnio i bez względu na to, co by się u nich nie działo, nikt im tego już nie odbierze.
Bo chociaż formalnie, zgodnie z ustawą o lecznictwie uzdrowiskowym, każda gmina uzdrowiskowa raz na 10 lat musi przedstawić Ministrowi Zdrowia operat uzdrowiskowy, który potwierdzi, że obszar spełnia wymagania określone w ustawie, to w bardzo wielu przypadkach nadzór resortu zdrowia nad lecznictwem uzdrowiskowym jest nieskuteczny.
Tak wynika z raportu pokontrolnego pt. "O statusie uzdrowisk" Najwyższej Izby Kontroli z 2017 r. NIK w swoim raporcie donosił, że aż 10 na 11 kontrolowanych uzdrowisk nie spełniało wymogów określonych dla uzdrowisk, jednak żadna gmina z tego powodu formalnie wówczas nie ucierpiała. Jak informuje nas biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia, w ciągu ostatnich pięciu lat nie odebrano statusu uzdrowiska żadnej gminie w Polsce.
Potrzebny jest straszak?
Zapytany o kontrole w uzdrowiskach w ciągu trzech ostatnich lat resort zdrowia odpowiedział, że zaplanowane są takie dwie na ten rok. W ubiegłych latach nie odbywały się żadne z powodu zagrożenia epidemiologicznego. Również przed pandemią kontrole w uzdrowiskach nie odbywało się zbyt często. Jak wynika z danych za 2019 r. sieci obywatelskiej Watchdog, spośród 42 gmin uzdrowiskowych dokładnie połowa (21) nie miała w okresie od 2016 do 2019 r. żadnej zewnętrznej kontroli.
Mimo że wnioski z badań, które przeprowadziła w uzdrowiskach prof. Kuchcik, są dla wielu z nich miażdżące, to w rozmowie z money.pl podkreśla ona, że odbieranie gminom statutu uzdrowiska nie jest najlepszym pomysłem. – To jest głębszy problem. Często uzdrowiska to są jedyni lub najwięksi pracodawcy w okolicy. Gdzie mieliby pójść ci wszyscy zwolnieni ludzie, kto by ich utrzymał? – pyta retorycznie profesor.
Według naszej rozmówczyni dużo lepszym pomysłem byłoby wydawanie warunkowej zgody na działalność uzdrowiskową dla tych gmin, które mają na swoim obszarze problem ze skażeniem środowiska. Taka sytuacja miała już miejsce w 2013 r. Wówczas Ministerstwo Zdrowia chciało odebrać status uzdrowiska Cieplicom.
– Straszak prawny pomógł. Zagrożona gmina znacząco poprawiła swoje wyniki dotyczące skażenia powietrza – przypomina badaczka. Jej zdaniem gminy powinny być wnikliwie rozliczane z tego, na co wydają pieniądze z opłat uzdrowiskowych, ile tych środków przeznaczane jest na walkę ze smogiem.
Żadna z kilkunastu gmin uzdrowiskowych, do których zwróciliśmy się w czwartek z pytaniem, jaki procent opłaty uzdrowiskowej przeznaczany jest na walkę o czyste powietrze, do chwili publikacji tekstu nam nie odpowiedziała. Stowarzyszenie Gmin Uzdrowisk RP uważa natomiast, że przekroczenia dzienne i dobowe norm czystości powietrza nie dyskwalifikują miejscowości jako uzdrowiska.
Katarzyna Bartman, dziennikarka money.pl