Tusk 7 lipca spotkał się z dziennikarzami przed budynkiem przedsiębiorstwa komunalnego Miejska Energetyka Cieplna w Kołobrzegu, która ma "borykać się z wielkimi problemami". Szef PO zaznaczył, że 400 przedsiębiorstw z tej branży jest w podobnej sytuacji.
Sytuacja w Miejskiej Energetyce Cieplnej w Kołobrzegu jest dramatyczna. Mieszkańcy tego miasta oraz innych polskich miejscowości będą musieli być gotowi na podwyżkę od 70 do 150 proc. za ogrzewanie i wodę. Cena za węgiel wzrosła z 300 zł do 1,5 tys. zł za tonę - zauważył Tusk.
Sam zakład będzie płacić 1,5 tys. zł za tonę węgla sprowadzanego z Australii. Były premier stwierdził, że rząd musi przemyśleć, w jaki sposób ulżyć przedsiębiorcom.
- Zwłaszcza że za dwa, trzy miesiące Kołobrzeg i dziesiątki innych miast staną w sytuacji dramatycznej, bez węgla. Czy władza w końcu zrozumie, że zostawia ludzi bez pomocy? - pytał Tusk.
Wszystkie błędy Glapińskiego
Za złą sytuację finansową wielu przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych ma odpowiadać rząd PiS oraz prezes NBP Adam Glapiński, który długo nie reagował na rosnącą inflację.
Wszystkie decyzje Adama Glapińskiego były spóźnione i chaotyczne, a w ostatnim czasie również agresywne, jeśli chodzi o skutki dla ludzi. Kredytobiorcy w Polsce łapią się za głowę, a sytuacja w wielu polskich domach jest dramatyczna - ocenił Tusk.
Przewodniczący PO dodał, że "rozgoryczenie i wściekłość ludzi jest zrozumiała". Zwłaszcza na ceny paliw, które osiągają rekordowo wysokie kwoty. Sam Tusk zaznaczył, że nie wycofuje się z tego, co powiedział w połowie czerwca, gdy uznał, że "gdyby rządził, to paliwo kosztowałoby 5,19 zł/l".
Ceny spadły na świecie dość radykalnie, natomiast nie u pana Obajtka. Polacy dalej będą orzynani bezwzględnie przez PiS i pana Obajtka, także na cenach benzyny - grzmiał Tusk.
Dla niego przy obecnych cenach paliw "przejechanie kilkuset kilometrów autem jest bardzo ambitnym zamiarem".