Na początku grudnia Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii (IFW) opublikował raport "Ukraine Support Tracker", w którym podjęta została próba oszacowania wartości pomocy dotychczas przekazanej Ukrainie przez państwa Zachodu. Analiza obejmuje zaopatrzenie wojskowe, wsparcie humanitarne oraz finansowe. Naukowcy z Niemiec bazowali na rządowych komunikatach. I tu jest problem, gdyż oficjalne dane z państw UE oraz USA są niepełne. O precyzyjne szacunki jest więc trudno. Wyzwaniem było także wydzielenie z łącznej kwoty pomocy tych środków, które zostały przeznaczone na wsparcie militarne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oto ile wynosi wartość pomocy udzielonej Ukrainie
Wiadomo, że między 24 stycznia a 20 listopada 2022 r. ogółem największej pomocy Ukrainie udzieliły Stany Zjednoczone. Według IFW mowa o 47,9 z około 100 mld euro przekazanych do tej pory przez 40 państw wziętych pod uwagę w raporcie. 33,4 mld euro pochodziły z Unii Europejskiej, a 6,6 mld euro z Wielkiej Brytanii.
Największego wsparcia wojskowego - o wartości 23 mld euro - również udzieliły Ukrainie USA. Kolejne miejsca zajmują Wielka Brytania (4,1 mld euro), Niemcy (2,3 mld euro) i Polska (1,8 mld euro).
- Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo przejrzyście, ponieważ podane są również liczby egzemplarzy (sprzętu - red.). My jednak chcemy określić wartość pieniężną dostaw do Ukrainy - wyjaśnia w rozmowie z "Deutche Welle" ekonomista IWF Andre Frank.
Sprzęt trudny do wyceny
W przypadku dostaw z Niemiec wycena przekazanego Ukrainie sprzętu jest szczególnie trudna. Rząd w Berlinie dostarcza na front dawno wycofany z użycia sprzęt z zapasów Bundeswehry. Chodzi m.in. o działa przeciwlotnicze Gepard. Ekonomiści z ISW po długotrwałych konsultacjach wycenili je na 1,2 mln dolarów za sztukę. Podobnie w przypadku polskich czołgów T-72 produkcji radzieckiej. Naukowcy z Kilonii oszacowali, że jeden taki pojazd może kosztować 1,6 mln dol.
Autorzy analizy zwracają ponadto uwagę, że wielu członków NATO, jak Niemcy czy Szwecja, zmieniło wcześniej prowadzoną politykę sprzeciwu wobec udzielania ofensywnej pomocy wojskowej Ukrainie. Podejście Zachodu do poszerzenia pomocy adresowanej do Kijowa nadal jednak cechuje znacząca powściągliwość, co zauważa Krzysztof Nieczypor z Ośrodka Studiów Wschodnich.
- Jeżeli mówimy o zaangażowaniu militarnym Ukrainy w konflikcie zbrojnym z Federacją Rosyjską, to polega ono na obronie niepodległości i suwerenności oraz odzyskaniu terytorium w ramach granic potwierdzonych międzynarodowo - wskazuje ekspert w rozmowie z money.pl. Jak dodaje, Zachód ma obawy przed odpowiedzią Rosji na ofensywę Ukrainy.
Zachód stawia granice
Jeżeli strona amerykańska wyznacza jakieś granice, a wyznacza, to jest to spowodowane pewną obawą przed reakcją Rosji na możliwość ataków na cele położone na terytorium Federacji Rosyjskiej. To jest zagrożenie realne. Ukraina, chcąc dalej skutecznie uniemożliwiać posuwanie się armii rosyjskiej, musi razić cele wroga na głębokim zapleczu frontu, gdzie znajdują się składy broni i amunicji, bazy paliwowe i wojskowe. Zdolność rażenia tych celów wiąże się z pozyskaniem przez Kijów zachodnich systemów artyleryjskich - tłumaczy Nieczypor.
M.in. temu służyła środowa wizyta prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Waszyngtonie. Zełenski spotkał się z prezydentem USA Joe Bidenem, a następnie wystąpił przed połączonymi izbami Kongresu. Najważniejszym efektem spotkania była decyzja Stanów Zjednoczonych o przekazaniu Ukrainie dodatkowej pomocy wojskowej o wartości 1,85 mld dol. W kolejnym pakiecie uzbrojenia znajdą się m.in. bateria systemu obrony powietrznej Patriot, a także zestawy JDAM (Joint Direct Attack Munition). Nowa transza pomocy militarnej ma obejmować również amunicję artyleryjską.
- Zełenski już wcześniej stwierdził, że wyłącznym celem działań ukraińskiej armii na terenie Federacji Rosyjskiej będą cele militarne, ewentualnie w momencie, kiedy Ukraina taką możliwość zyska. Zaznaczmy, że dotychczasowe doniesienia o atakach Ukrainy na rosyjskie cele wojskowe na terenie Rosji nie zostały oficjalnie potwierdzone przez Kijów. Fakt, że ukraińskie władze oficjalnie nie przyznają się do przeprowadzenia tych ataków, jest również wynikiem ostrożności i poniekąd obawy przed możliwą negatywną reakcją Zachodu, który z kolei obawia się reakcji Kremla - zauważa Krzysztof Nieczypor.
Zwłaszcza że Putin grozi atomem.
W celu skutecznego zahamowania ofensywy rosyjskiej Ukraińcy są zmuszeni razić cele na terenie Rosji. To natomiast niesie za sobą groźbę użycia przez Rosję broni atomowej, do czego upoważnia władze na Kremlu zapis strategii bezpieczeństwa narodowego, według którego bezpośredni atak na teren FR, a o takim scenariuszu mówimy, może skutkować reakcją w postaci zastosowania broni nuklearnej. To jest groźba, która powstrzymuje Zachód przed dostarczaniem Ukrainie broni dalekiego zasięgu - dodaje ekspert OSW.
Amerykańska studnia bez dna
Przypomnijmy, że na 2023 r. amerykański Senat przegłosował rekordowy budżet obronny kraju, wynoszący 857,9 miliarda dolarów. W budżecie wydzielone zostało również 800 mln dol. na program Ukraine Security Assistance Initiative (USAI), w ramach którego Stany Zjednoczone kupują sprzęt wojskowy dla Ukrainy. To kwota o 500 mln dolarów wyższa od pierwotnego wniosku prezydenta Bidena.
Kolejne miliardy dla Ukrainy skłaniają do zadawania pytań o granice amerykańskiego wsparcia. Zdaniem prof. Zbigniewa Lewickiego, amerykanisty z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, trudno w tej kwestii mówić o jakimkolwiek limicie.
- Wydatki na pomoc Ukrainie są niemal nieograniczone. One wracają do kraju w formie podatków. Pamiętajmy, że wojna w Wietnamie nie wstrząsnęła przecież gospodarką amerykańską, mimo ogromnych wydatków USA na działania armii w tamtym okresie. Dziś możemy mówić o ukrytej formie pomocy gospodarczej dla przemysłu - stwierdził prof. Lewicki w komentarzu dla money.pl.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.