- Postępom budownictwa mieszkaniowego zawsze towarzyszy u nas ogromny rozgłos. Niewiele się natomiast mówi i pisze o kiepskim stanie technicznym wielu już istniejących budynków mieszkalnych. Takich stojących na słowo honoru mogą być w całym kraju tysiące - wyjaśnia Marek Wielgo, ekspert portalu GetHome.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aż 2 mln gospodarstw domowych w naszym kraju (w sumie ponad 5,5 mln osób) mieszka w przedwojennych domach jednorodzinnych i kamienicach czynszowych. Ponad 825 tys. znajdujących się w nich mieszkań ma ponad 100 lat - to wnioski płynące z ostatniego Narodowego Spisu Powszechnego.
Eksperci zwracają uwagę, że kwestie związane z wiekiem i stanem technicznym mieszkań mają duży wpływ na popyt na mieszkania. Wielu mieszkańców dąży do poprawy swoich warunków mieszkaniowych. Efektem jest boom budowlany w miastach takich jak Łódź, Wrocław, Katowice, Szczecin czy Bydgoszcz, gdzie wysoki jest udział starych budynków w zasobach mieszkaniowych.
To nie wiek budynków jest problemem, ale ich stan techniczny. Eksperci podkreślają, że na zachodzie Europy też jest dużo starych domów. Problem w tym, że w Polsce przez kilkadziesiąt lat budynki popadały w ruinę, bo ich właściciele najczęściej nie mieli za co ich remontować. W wielu przypadkach utrzymywanie starych domów, jeśli nie są zabytkami, traci sens, ponieważ remonty stają się zbyt kosztowne. W dodatku wartość terenu często znacznie przekracza wartość budynku. Wyjściem z tej sytuacji jest tylko rozbiórka.
Rozbiórki to ostateczność, bo oznaczają wysiedlenie
Tylko w 2023 r. inspektorzy budowlani wydali nakazy rozbiórki 310 budynków mieszkalnych z powodu "nieprawidłowego utrzymania obiektów budowlanych", czyli m.in. zaniedbań remontowych - wynika z danych Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. Oznacza to wysiedlenie mieszkańców. Dlatego rozbiórki nakazuje się tylko w ostateczności.
Mieszkanie za remont. Na czym polega?
W zeszłym roku najwięcej rozbiórek budynków mieszkalnych nakazano w województwach: mazowieckim (177), śląskim (151) oraz lubelskim (115). Ile ich wykonano? W całym kraju - 101, a np. w województwie mazowieckim - tylko 18. W poprzednich latach także nieliczne nakazy rozbiórek doczekały się realizacji. Głównym powodem są długotrwałe procedury. - Ponadto właściciele ruder starają się opóźniać rozbiórki, bo wiążą się one z kosztami - wyjaśnia Marek Wielgo.
Kolejka ruder do wyburzenia rośnie
W efekcie tylko w ciągu ostatnich 10 lat kolejka budynków mieszkalnych do rozbiórki urosła do niemal 2,8 tys. Eksperci alarmują: można wręcz odnieść wrażenie, że ich właściciele czekają na to, aż same się zawalą. Tak się zresztą dzieje. GUNB nazywa to katastrofami budowlanymi, które wynikają z niewłaściwego utrzymania budynku. Np. w lutym zawaliła się opuszczona kamienica w centrum Łodzi.
Główny Urząd Nadzoru Budowlanego nie podaje, ile w budynkach przeznaczonych do rozbiórki jest mieszkań. Z danych GUS wynika, że w 2022 r. było ich przeszło 6,5 tys. Niemal 5,9 tys. to pustostany w zasobach mieszkaniowych gmin. Przy czym tylko w Łodzi na wyburzenie czekają czynszówki z niemal 2,3 tys. mieszkań. Podobny problem, choć w nie tak dużej skali, mają władze samorządowe m.in. Gdańska, Wałbrzycha, Żyrardowa, Płocka, Poznania, Słupska, Kielc i Szczecina. W Warszawie do rozbiórki przeznaczonych jest tylko 60 lokali.
źródło: GetHome.pl