We wtorek doszło do zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - polityków Prawa i Sprawiedliwości, szefa i wiceszefa MSWiA w rządzie Zjednoczonej Prawicy. W czwartek prezydent poinformował o decyzji ws. wszczęcia - na prośbę żon osadzonych polityków - postępowania ułaskawieniowego.
Sejm nie może uchwalić budżetu bez Kamińskiego i Wąsika?
W ocenie marszałka Sejmu Szymona Hołowni politycy stracili swoje mandaty poselskie w wyniku prawomocnego wyroku sądowego. Konsekwencje osadzenia Kamińskiego i Wąsika według części komentatorów mogą przynieść negatywne skutki dla obecnego obozu władzy. Profesor Kamil Zaradkiewicz wyraził przekonanie, że Sejm może skutecznie uchwalać ustawy tylko wtedy, gdy każdy z 460 posłów ma możliwość głosowania. Jego zdaniem bezprawne odebranie możliwości głosowania posłom oznacza, że uchwalony akt nie jest ustawą. Sugeruje, że cały proces legislacyjny w Sejmie może być uznany za nielegalny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- 31 stycznia jest koniec. Budżet nieprzyjęty, wybory - mówił we wtorek podczas manifestacji przed aresztem na warszawskim Grochowie poseł Suwerennej Polski Mariusz Gosek. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" polityk stwierdził wprost, że "Sejm powinien być rozwiązany".
Sprawę już przed tygodniem komentował premier Donald Tusk. Jego zdaniem opozycja nie będzie dążyć do przedterminowych wyborów. - Mi się wydaje to zupełnie nieprawdopodobne z jednego oczywistego względu - obóz polityczny prezydenta to ostatni ludzie, którym powinno zależeć dziś na szybszych wyborach - mówił szef rządu.
Czy budżet można uchwalić bez aresztowanych posłów?
O to, czy Sejm może uchwalić ustawę budżetową pomimo braku na sali posłów Kamińskiego i Wąsika, zapytaliśmy eksperta.
- To jest nieporozumienie. Po pierwsze Sejm nie jest niepełny, dlatego że obaj panowie według mnie zachowują swoje mandaty poselskie, tylko ich nie wykonują. Zgodnie z ustawą poseł nie wykonuje mandatu w zakładzie penitencjarnym, czyli w więzieniu, chociaż go zachowuje - ocenił w rozmowie z money.pl prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.
Ekspert wyraził też opinię dotyczącą działań marszałka Sejmu. - Nawet jeśli uznamy, że wygaszenie mandatów przez marszałka Hołownię było skuteczne, to miejsce w Sejmie może zostać zapełnione przez innych posłów. A jeżeli nie, to Sejm będzie działał bez obsadzonych dwóch mandatów. Jeżeli marszałek Sejmu wygasi mandaty, to zrobi to wbrew uchwale Izby Sądu Najwyższego. Marszałek Sejmu nie ma tu niestety miejsca na recenzowanie tego, czy w sprawie orzekła prawidłowa izba - powiedział.
Bez względu na to zdarza się, że budżet jest uchwalany w sytuacji, w której nie wszystkie mandaty są obsadzone, albo nie wszyscy posłowie uczestniczą w obradach. To miało miejsce w 2016 roku, kiedy ówczesna większość sejmowa nie dopuściła posłów opozycji do udziału w głosowaniu, używają do tego straży marszałkowskiej. Argument, że brak dwóch posłów w Sejmie powoduje, że budżet jest uchwalony w sposób nieprawidłowy, jest więc błędny - wskazał w rozmowie z money.pl prof. Piotrowski.
Co może zrobić Trybunał Konstytucyjny?
Zdaniem prof. Piotrowskiego przekazanie przez prezydenta budżetu do TK nie może skutkować rozwiązaniem parlamentu. - Jeśli chodzi o ewentualne konsekwencje uznania przez Trybunał Konstytucyjny budżetu za niezgodny z konstytucją, to one nie miałyby żadnego wpływu na stwierdzenie, że prezydent nie otrzymał do podpisania ustawy budżetowej - podkreślił konstytucjonalista.
Jeżeli prezydent skierowałby ustawę budżetową do TK, to znaczy, że ją wcześniej otrzymał do podpisania. Przesłanka skrócenia kadencji Sejmu, ze względu na to, że prezydent nie otrzymał ustawy do podpisania, nie byłaby tu spełniona. Nie da się skierować do Trybunału czegoś, czego się nie utrzymało - dodał.
Co może zrobić prezydent? Tylko dwa scenariusze
Zdaniem rozmówcy money.pl Konstytucja nie pozostawia prezydentowi zbyt dużego wyboru w kwestii tego, co może zrobić z budżetem po jego otrzymaniu. Ma wybór na zasadzie "albo, albo".
Prezydent może więc zrealizować dwa scenariusze: podpisać ustawę budżetową, albo skierować ją do Trybunału. Żaden z tych scenariuszy nie daje podstawy, by skrócić kadencję Sejmu. Byłoby to możliwy tylko wtedy, gdyby ustawa nie trafiła do prezydenta na czas - wyjaśnił prof. Piotrowski.
Ekspert podkreślił, że artykuł 225 Konstytucji mówi, że "jeżeli w ciągu czterech miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy budżetowej nie zostanie ona przedstawiona Prezydentowi Rzeczypospolitej do podpisu, Prezydent Rzeczypospolitej może w ciągu 14 dni zarządzić skrócenie kadencji Sejmu".
Według mnie prezydent nie może interpretować tego przepisu rozszerzająco. Kluczowy jest tu fakt przedstawienia ustawy do podpisu, nie tego, co stanie się z nią dalej. Prezydent może skierować do Trybunału wniosek w sprawie ustawy, która została mu przedstawiona, a zatem Sejm zrobił to, czego wymaga Konstytucja. Sformułowanie "przedstawiona do podpisu" odnosi się do Marszałka Sejmu, co wynika z art. 122 ust. 1 Konstytucji - podkreślił prof. Piotrowski.
W odesłanie ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego nie wierzy też ekonomista Piotr Kuczyński. Jego zdaniem prezydent Andrzej Duda ma tylko dwa wyjścia - podpisać albo "skierować budżet do ciała obradującego w budynku Trybunału Konstytucyjnego". - Byłby to według mnie ruch całkowicie niepoważny i nieskutkujący rozwiązaniem Sejmu - uważa ekonomista.
Andrzej Duda nie może zawetować ustawy budżetowej. To jedyna tego typu ustawa, którą może albo podpisać, albo odesłać do TK. Trybunał ma z kolei nie więcej niż dwa miesiące na wydanie wyroku w sprawie. Państwo może jednak funkcjonować. Do czasu wyroku obowiązuje bowiem tzw. prowizorium budżetowe - projekt przyjęty przez rząd PiS.
Uznanie budżetu za niekonstytucyjny - w całości lub części - również nie daje podstaw do rozwiązania Sejmu. Taka możliwość jest przewidziana wyłącznie na skutek nieuchwalenia budżetu.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl