Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba zapowiedział we wtorek "sprawiedliwe podejście do mężczyzn w wieku mobilizacyjnym", przebywających zarówno w kraju, jak i za granicą. Ukraińskie media poinformowały natomiast, że konsulaty Ukrainy wstrzymały świadczenie usług dla mężczyzn w wieku 18-60 lat. "Jeśli ci ludzie uważają, że ktoś tam, daleko na froncie, walczy i oddaje swoje życie za to państwo, a ktoś posiedzi za granicą, a przy tym będzie otrzymywać od państwa usługi, to tak to nie działa" – napisał w serwisie X Kułeba.
- Rozumiem, skąd wynika ta decyzja – mówi w rozmowie z Polską Agencją Prasową Agata Bzdyń, radczyni prawna, specjalizująca się w prawach człowieka, podkreślając, że to suwerenna decyzja władz ukraińskich. Jak tłumaczy, to efekt przyjęcia przez Ukrainę nowej ustawy, która wprowadza obowiązek, aby osoby w wieku poborowym zgłaszały się do rejestru osób, które mogą być powołane do wojska. Jeśli tego nie zrobią, nie będą mogły korzystać z usług konsularnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- To jest duże utrudnienie dla mężczyzn w wieku poborowym przebywających za granicą – podkreśla Bzdyń. I tłumaczy, że jeśli takiej osobie wygaśnie ważność paszportu, to będzie to mogła zrobić tylko wracając do Ukrainy.
- Ta ustawa i ta decyzja władz ukraińskich nie pozbawiają ich w żadnym stopniu obywatelstwa ukraińskiego – wyjaśnia prawniczka. - Ona powoduje jedynie konieczność ich powrotu na teren Ukrainy objętej wojną, gdyż władze zdecydowały, że w związku z kłopotami, jakie mają z poborem, niezbędna jest ich służba wojskowa - dodaje.
Bzdyń zaznacza, że każde państwo ma swobodę działalności i samo decyduje, jakich świadczeń konsularnych udziela i komu. Jak tłumaczy, nowe regulacje nie mają wpływu na mężczyzn w wieku poborowym posiadających ważne dokumenty. Chodzi o te osoby, które będą musiały je odnawiać, bo - na przykład - żeby otrzymać kartę pobytu w Polsce, trzeba przedłożyć aktualny paszport, bez niego wnioskujący nie będzie spełniał warunków formalnych. Podobny wymóg jest przy jej przedłużaniu.
Problem dla polskiego rynku pracy?
- Myślę, że każdy, wcześniej czy później, natrafi na ten problem, jeśli ta decyzja władz ukraińskich będzie utrzymywana – ocenia Agata Bzdyń. Zapytana o to, czy decyzja nie uderzy najmocniej w najsłabszych, czyli osoby niezamożne, które nie będą w stanie opłacić sobie w sposób nielegalny przedłużenia ważności paszportów, odpowiada, że wierzy w "uczciwość naszych urzędników i urzędników wydających pozwolenia na pobyt na danym terytorium w innych krajach".
- Ukraina walczy z korupcją naprawdę w bardzo dużym zakresie - komentuje prawniczka. Według jej źródeł "badanie i ściganie korupcji w tej chwili jest tam bardzo zaostrzone, a urzędnicy skrupulatnie sprawdzani". - Myślę, że można się pokusić o stwierdzenie, że u nas już jest gorzej niż tam, jeżeli chodzi o samokontrolowanie, więc wątpię, że ktoś na masową skalę będzie dopuszczał się takich nadużyć po stronie ukraińskiej w konsulatach – mówi.
W jej ocenie konsularnych urzędników łatwo jest kontrolować, bo tych placówek nie ma wiele, a ich obsada jest także ograniczona. Agata Bzdyń przyznaje jednak, że konsekwencje decyzji ukraińskich władz mogą uderzyć w polski rynek pracy, bo obywatele tego kraju "zajmują na nim ważne miejsce i ich ubytek może być dla nas odczuwalny".
Zdaniem Agaty Bzdyń, przedstawiciele Ukrainy nawet nie będą musieli naciskać na nasze władze, żeby te deportowały Ukraińców w wieku poborowym. Stanie się to niejako automatycznie, bo "jeżeli ktoś nie ma ważnego dokumentu podróży, no to powrót do jego państwa macierzystego będzie po prostu nakazany" – powiedziała i ponownie podkreśliła, że na pewno w jakiś sposób uderzy to w naszą gospodarkę, gdyż "pracuje w niej wielu mężczyzn z Ukrainy".
"Rząd znajdzie się w trudnej sytuacji"
Radczyni prawna zwraca też uwagę, że 31 sierpnia kończy się okres ochronny nałożony przez "specustawę" z dnia 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, który pozwalał na legalny pobyt osób, które w okresie od 24 lutego 2022 r. przybyły do Polski w związku z wojną.
- Będą więc miały problem, jeżeli nie uzyskały jakiegoś innego tytułu legalnego pobytu na terytorium naszego państwa – podkreśla prawniczka. Z jej wiedzy wynika, że spora część obywateli Ukrainy wystąpiła o pobyt stały ze względu na polskie pochodzenie. - Nawet do drugiego pokolenia wstecz mogą uzyskać takie zezwolenie – tłumaczy i dodaje, że część osób ma także Karty Polaka, więc i one mogły na tej podstawie występować o pobyt stały.
- Wątpię, by ktoś się zdecydował na deportację takich osób – ocenia. Jej zdaniem dużo będzie zależało od tego, w jaki sposób do sprawy Ukraińców przebywających na terenie Polski podejdą polskie władze. - Myślę, że nasz rząd znajdzie się w trudnej sytuacji – przyznaje.