W Parlamencie Europejskim trwa dyskusja nad tzw. rozporządzeniem metanowym. Metan to bezwonny gaz towarzyszący wydobyciu węgla kamiennego. W ocenie naukowców wpływa na efekt cieplarniany w ok. 28-krotnie większym stopniu niż dwutlenek węgla.
Wspomniane rozporządzenie przewiduje, że już za cztery lata (od 2027 r.) wprowadzony zostanie limit emisji metanu – 5 ton na 1000 ton wydobytego węgla innego niż koksowy, a od roku 2031 – 3 tony gazu na 1000 ton węgla. W czym problem?
Polskie kopalnie obecnie emitują średnio od 8 do 14 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Unijne limity emisji metanu. Kary mogą doprowadzić do zamknięcia kopalń
Za przekroczenie norm mają grozić kary finansowe. Na razie wiadomo jedynie, że miałyby być one "surowe i dotkliwe" oraz "adekwatne do poziomu popełnionego czynu".
Ich wysokość, choć jak dotąd nieujawniona, dla polskiego górnictwa może okazać się nie do przeskoczenia. Skąd to wiemy? Potwierdza to symulacja przeprowadzona przez Polską Grupę Górniczą. Prognoza PGG dotyczy opłat za emisję metanu, a także harmonogramu wygaszania produkcji węgla z uwzględnieniem rozporządzenia metanowego.
Z uwagi na brak jasnych wytycznych w zakresie ustalania opłat i kar szacuje się, biorąc pod uwagę 28-krotność stawki emisji jednej tony CO2, że PGG za emisje metanu zapłaciłaby rocznie nawet około 1,5 mld zł. Wyliczenia te odnoszą się do całości emisji wentylacyjnej i stanowią tylko przewidywania – informuje spółka w komunikacie na swojej stronie internetowej.
Symulację kosztów przeprowadzono dla emisji 130 tys. ton metanu.
Przy obecnych stawkach koszty emisji tego gazu są niewielkie – to ok. 41,8 tys. zł. Gdyby kopalnie płaciły za emisję metanu takie stawki, jakie płacą obecnie za emisje jednej tony dwutlenku węgla, byłoby to 54,1 mln zł. Jeśli jednak stawka zostałaby zwiększona 28-krotnie w odniesieniu do opłaty za emisję tony CO2, kwota wzrosłaby do 1,51 mld zł.
Przedstawiciele PGG piszą wprost: "unijna dyrektywa metanowa w obecnym kształcie wymusza wcześniejszą likwidację kopalń". Ich zdaniem projekt jest sprzeczny z umową społeczną dla polskiego górnictwa, według której likwidacja kopalń potrwa do 2049 r.
Wprowadzenie unijnego rozporządzenia w obecnym kształcie oznacza już 1 stycznia 2027 r. wcześniejszą likwidację: Ruchu Jankowice, Ruchu Rydułtowy, Kopalni Mysłowice-Wesoła, kopalni Staszic-Wujek, kopalń Ruda i Sośnica, a od 1 stycznia 2031 r.: kopalni Marcel i Chwałowice. Przepisy nie miałyby wpływu jedynie na żywotność kopalni Piast-Ziemowit oraz kopalni Bolesław Śmiały – informuje wprost PGG.
Zgodnie z ustalonym planem Ruch Piast ma pracować do 2035 r., Ruch Ziemowit do 2037 r., a kopalnia Bolesław Śmiały do 2028 r. PGG szacuje, że wcześniejsza likwidacja kopalń skutkowałaby utratą ok. 30 tys. miejsc pracy.
Apel Jacka Sasina
O tym, że sytuacja stała się poważna, świadczy choćby interwencja ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, który zwrócił się o pomoc do polskich europosłów. W specjalnym liście szef MAP ocenił, że w proponowanym kształcie zmiany mogą doprowadzić do poważnego kryzysu społeczno-ekonomicznego w branży górniczej.
Zaproponowane terminy są zbyt krótkie, aby wdrażać technologię, która nie jest jeszcze opatentowana i dopuszczona do bezpiecznego użytku. Co więcej, akt stawia pod znakiem zapytania sprawiedliwą transformację sektora górnictwa węgla kamiennego, gdyż w praktyce oznacza z jednej strony otrzymywanie środków na transformację, a z drugiej nakładanie kar za niedostosowanie się do regulacji – wskazał minister Sasin.
Jak dodał, propozycja autorstwa Komisji Europejskiej sprowadza się do dylematu: zamknięcie kopalń metanowych albo płacenie kar.
W swoim liście wicepremier oprócz przestrogi, nakreślił też alternatywne propozycje. Wśród nich jest m.in. zastosowanie limitu 8 ton metanu na 1 tys. ton węgla, wydłużenie okresu przejściowego na redukcję emisji metanu do 2032 r. oraz wprowadzenie przepisów umożliwiających zabezpieczenie środków na wychwytywanie i magazynowanie gazu.
Aktualnie w Polsce gaz w kopalniach, czyli mieszanka powietrzno-metanowa o zawartości metanu powyżej 30-35 proc., jest kierowany do specjalnego komina i emitowany bezpośrednio do atmosfery. Przygotowanie stacji odmetanowania do wymogów rozporządzenia będzie wymagać pokaźnych nakładów finansowych.
– Komisja znalazła sposób na pozbycie się polskiego węgla szybciej, niż ktokolwiek przewidywał – tak zmiany, których chce Bruksela, skomentowała europosłanka PiS Izabela Kloc.
Jej zdaniem w tej sprawie Parlament Europejski "jak zwykle wykazuje zbyt duży entuzjazm, aby natychmiast zatrzymać wszelkie emisje metanu, nawet za cenę zniszczenia górnictwa w Polsce i bezpieczeństwa energetycznego w Europie".
Kloc, występując w imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, jest współautorką poprawek do projektu rozporządzenia metanowego. Swoje poprawki złożyli także inni polscy europosłowie, w tym Jerzy Buzek (PO) i Adam Jarubas (PSL).
"Metan da się spożytkować"
Problem można rozwiązać. Przekonuje o tym były wiceminister gospodarki i ekspert w zakresie górnictwa Jerzy Markowski. Jak twierdzi, zmiany są nieuchronne, ale górnictwo w Polsce może uchronić się przed ich negatywnymi skutkami. W jaki sposób?
– W Polsce metan da się spożytkować. Ponad 40 proc. tego gazu emitowanego w ramach wydobycia węgla jest wykorzystywane w lokalnych ciepłowniach i elektrowniach, które produkują ciepło także dla kopalń, np. do ogrzania szybów. Potrzeba tu jednak wiedzy, pieniędzy i świadomości zagrożenia – mówi w rozmowie z money.pl.
Według niego propozycje KE to "bardzo inteligenty sposób na likwidację wydobywania węgla kamiennego nie tylko w Polsce, ale i w całej Unii Europejskiej".
Od przyszłego roku poza Polską w UE nikt nie będzie wydobywał węgla kamiennego, więc nowe unijne przepisy de facto dotyczyłyby tylko Polski. Na całym świecie wydobywa się ponad 8 mld ton surowca, podczas gdy w Polsce to nieco ponad 50 mln ton – to jest ułamek ułamka. Zaznaczmy, że większość kopalń węgla na świecie emituje metan. Redukcji emisji w Polsce świat po prostu nie zauważy – uważa Markowski.
Na pytanie o skutki kar za przekroczenie norm metanu wskazuje na wzrost kosztów wydobycia węgla, co z kolei doprowadzi to tego, że surowiec stanie się niezbywalny. – Innymi słowy, to byłby koniec górnictwa węgla kamiennego w Polsce – ocenia.
Markowski nie ukrywa też, że liczył na bardziej zdecydowane działania rządu na arenie europejskiej. Zwraca przy tym uwagę na fakt, że problem nie jest znany w środowisku "od wczoraj". – Mówimy o regulacjach tworzonych latami. Po drodze nikt nic z tym nie robił – twierdzi.
Tymczasem nowo powołany wiceminister aktywów państwowych Marek Wesoły, odpowiadający z ramienia rządu za transformację spółek energetycznych i górnictwa węglowego, przyznał w Sejmie, że "węgiel jest przyjacielem zielonej transformacji, wiatraków i fotowoltaiki". – Musimy dać czas tym przemianom, dać czas obywatelom – mówił we wtorek podczas posiedzenia Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.