We wtorek na forum państw członkowskich Unii Europejskiej przegłosowano zaostrzenie norm emisji spalin dla nowych samochodów osobowych. Zgodnie z nimi wyjeżdżające z fabryk auta rejestrowane od 2035 r. będą musiały zredukować emisje CO2 do zera. W praktyce oznacza to, że możliwa będzie rejestracja nowych samochodów elektrycznych, wodorowych, a z silnikami benzynowymi wówczas, gdy będą wykorzystywać tylko zeroemisyjne paliwa syntetyczne. Ale tych ostatnich na razie jest jak na lekarstwo.
Aleksander Rajch z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych w komentarzu stwierdził:
Nadszedł moment, by przystąpić do realizacji kolejnego, kluczowego etapu tworzenia optymalnych warunków do rozwoju elektromobilności w Unii Europejskiej: rozbudowy sieci stacji ładowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przybywa "elektryków", ładowarek do nich brakuje
W 2016 r. premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że "po polskich drogach w 2025 r. będzie jeździć milion samochodów elektrycznych". Jesteśmy bardzo daleko od tej zapowiedzi. Na koniec lutego liczba aut elektrycznych (BEV) w Polsce sięgnęła 33 tys. 902. Doliczając hybrydy plug-in w liczbie 32 tys. 783, w kraju mamy już ponad 66 tys. samochodów, które wymagają podłączenia wtyczki od ładowarki.
Zainteresowanie autami elektrycznymi rośnie, a w kolejnych latach sprzyjać mu też będą decyzje producentów. Niektórzy zadecydowali, że nie będą czekać do 2035 r. i przestawią się na auta elektryczne już kilka lat wcześniej. To dlatego, że nadchodząca norma emisji spalin Euro 7 może sprawić, że prace rozwojowe nad jeszcze bardziej oszczędnymi silnikami spalinowymi po prostu przestaną być opłacalne. Więcej o tym, co w praktyce oznaczają przyjęte we wtorek przepisy napisał Marcin Łobodziński w serwisie autokult.pl.
Dane z Licznika Elektromobilności pokazują, że choć samochodów na prąd przybywa, to nie nadąża za nimi rozwój infrastruktury ładowania. W całym kraju mamy obecnie 2680 stacji ładowania, w tym zaledwie 807 to tzw. szybkie ładowarki.
O ile w 2019 r. na jeden punkt ładowania przypadało mniej niż pięć osobowych EV, o tyle w 2022 r. już ponad 12. Bez odwrócenia tego trendu rozwój elektromobilności na skalę masową nie będzie możliwy - dodał Rajch.
Ustawimy się w kolejce do ładowarek?
Nie każdy ma bowiem możliwość korzystania z własnego gniazdka w garażu lub na miejscu postojowym. Dotyczy to zwłaszcza mieszkańców blokowisk, pamiętających jeszcze czasy PRL-u. Ponadto sieć szybkich ładowarek jest niezbędna w trasie, aby w krótkim czasie uzupełnić baterie do rekomendowanej pojemności 80 proc. i ruszyć dalej.
Jeśli ładowarki nie nadążą za rozwojem rynku, realnym scenariuszem staną się kolejki do tych nielicznych działających. Zwłaszcza, że o ile tankowanie samochodu trwa kilka minut, to na pobyt przy szybkiej ładowarce trzeba zarezerwować od około 20 do nawet 60 minut.
Jak to wygląda w Europie? Dane Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA pokazują, że w latach 2016-2022 liczba aut elektrycznych w UE wzrosła 17-krotnie, a liczba ładowarek - sześciokrotnie. W Unii jest dziś blisko 480 tys. ładowarek, a "elektryków" prawie 2 mln. Brak wystarczająco rozwiniętej infrastruktury ładowania to jedna z głównych barier rozwoju elektromobilności wskazywana od lat.
Ma być więcej ładowarek przy autostradach i drogach ekspresowych
Przyspieszenie tempa rozwoju sieci ładowania zakładają nowe regulacje unijne, będące częścią tego samego pakietu "Fit for 55", co przepisy redukujące emisje CO2 w nowych autach do zera. Jak zaznacza PSPA, cele są bardziej ambitne niż jeszcze kilka miesięcy temu.
Już od 2025 r. przy głównych trasach, wpisanych w bazową europejską sieć transportową TEN-T, maksymalnie co 60 km mają powstać stacje ładowania o mocy 400 kW. Dwa lata później na połowie całej sieci TEN-T maksymalnie co 60 km ma stanąć ładowarka o mocy 300 kW. Wzdłuż tej samej sieci dróg co 200 km w każdym kierunku mają stanąć stacje tankowania wodoru.
Oznacza to w praktyce, że państwa członkowskie będą musiały rozbudowywać infrastrukturę ładowania znacznie szybciej niż pierwotnie planowano - podkreślił Rajch.
10 tys. nowych ładowarek do 2025 r.? Oto co musiałoby się stać
Power Dot, jedna z firm stawiających stacje ładowania w Polsce, prognozuje, że do 2025 r. w kraju może powstać 10 tys. punktów ładowania aut elektrycznych. Ustawa o elektromobilności przewiduje, że staną się one obowiązkowym elementem również na parkingach obiektów użyteczności publicznej, takich jak np. galerie i parki handlowe czy markety.
- Szacunki odnośnie do liczby punktów ładowania opieram na założeniu, że w Polsce jest ok. 50 tysięcy różnego typu budynków użyteczności publicznej. Gdyby przyjąć, że co piąty z nich spełnia warunki ustawy, otrzymamy liczbę aż 10 tysięcy ładowarek. Dla porównania, w Polsce funkcjonuje niespełna 8 tys. stacji benzynowych, a także nieco ponad 2,5 tys. stacji ładowania - mówi Grioriy Grigoriev, dyrektor generalny Power Dot w Polsce, cytowany w raporcie.
Koszt tzw. wallboxa, czyli naściennej ładowarki AC (do 22 kW) w prywatnym garażu lub w bloku, może się zamknąć w kwocie mniejszej niż 5 tys. zł. Jednak najbardziej potrzebne są tzw. szybkie ładowarki o mocy 50 kW, a nawet 100 kW i więcej. W ich przypadku inwestycja to setki tysięcy złotych, a od decyzji do realizacji upływa od 6 do nawet 24 miesięcy.
Orlen: 10 tys. nowych ładowarek do końca dekady
Biuro prasowe PKN Orlen w odpowiedzi na pytania money.pl wylicza, że tylko w tej dekadzie wartość projektów inwestycyjnych na samą infrastrukturę ładowania wyniesie ponad 3 mln zł.
Obecnie w samej Polsce Grupa Orlen posiada już 322 stacje ładowania o mocy do 50 kW i aż 175 urządzeń o mocy 50-180 kW. Zaktualizowana w tym roku strategia Orlen2030 zakłada m.in. uruchomienie do końca dekady 10 tys. punktów ładowania w Polsce i za granicą - czytamy.
GreenWay: potrzebne finansowanie i regulacje
O komentarz poprosiliśmy też spółkę GreenWay Polska, największego w kraju operatora sieci szybkich ładowarek. - Rzeczywiście, szczególnie w porównaniu z państwami zachodnimi, liczba ładowarek w Polsce jest stosunkowo niska. Pamiętajmy jednak, że w naszym kraju jest także dużo mniej aut elektrycznych. Transformacja energetyczna w transporcie osobowym dopiero się rozkręca - mówi Rafał Czyżewski, prezes spółki.
Wylicza, że tylko w 2022 r. firma uruchomiła 170 nowych ładowarek, co rozszerzyło jej sieć o blisko jedną trzecią. Wskazuje też, co stoi na przeszkodzie, aby tempo rozbudowy infrastruktury było większe - niewystarczające wsparcie publiczne w postaci finansowania, ale i zmian regulacyjnych.
Z pewnością pomogłyby także długo oczekiwane przez branże zmiany w zakresie regulacji budowy nowych przyłączy energetycznych. Obecne rozwiązania prawne w tym zakresie spowalniają rozbudowę sieci ładowania o lokalizacje znajdujące się w oddaleniu od sieci energetycznej, na przykład przy autostradach - mówi Czyżewski.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.