W całej Polsce rośnie liczba przypadków szabrownictwa. Złodzieje wykorzystują tragiczne skutki powodzi, aby się wzbogacić. Jak podaje wroclawwyborcza.pl, we Wrocławiu złodzieje okradli ratowników WOPR podczas ich odpoczynku, zabierając sprzęt fotograficzny o wartości 20 tys. zł oraz 1 tys. zł w gotówce.
O kolejnej kradzieży poinformowała posłanka Lewicy Marta Stożek. Tym razem z marketu Dino w domu handlowym Feniks we Wrocławiu zniknęły dary zbierane dla ofiar powodzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Mamy kosz wystawiony dzisiaj trzeci dzień. Ewidentnie widzieliśmy, że znikają nam produkty, ale na początku myśleliśmy, że ktoś przeniósł je na górę. Później się okazało, że niestety nie - mówi serwisowi Marta Stożek.
Wśród skradzionych rzeczy były przede wszystkim środki do mycia, środki czystości i woda. Posłanka informuje, że sprawa została już zgłoszona na policję.
Ja nie za bardzo jestem w stanie sobie wytłumaczyć, o co może chodzić. Sytuacja jest dla wszystkich tragiczna. Może to wynika z jakiejś bezmyślności, może złośliwości - mówi serwisowi posłanka.
W komunikacie w mediach społecznościowych dodaje: "Jesteśmy w szoku, bo jeszcze do dzisiaj było dla nas trudne do wyobrażenia, że ktoś może w biały dzień, obok przechodzących ludzi i pod okiem kamer zabrać rzeczy o względnie małej wartości, zbierane dla osób odciętych od prądu i bieżącej wody".
Skradzione produkty miały trafić do ośrodka Tratwa w Czasoprzestrzeni, ale po zdarzeniu członkowie Lewicy postanowili wesprzeć miejscowości w regionie Opolszczyzny: Głuchołazy, Bodzanów i Nysę.
W mediach społecznościowych udostępniono listę najbardziej potrzebnych produktów, takich jak: środki higieniczne, karma dla zwierząt, baterie, latarki, woda butelkowana, a także długoterminowy prowiant.
Po kradzieży, zbiórka darów została przeniesiona do biura poselskiego Marty Stożek, które mieści się na piątym piętrze DH Feniks przy wrocławskim rynku.