Jak poinformował brytyjski dziennik "The Times", rosyjskie władze opracowały plan inwazji, zgodnie z którym Mołdawia zostanie wkrótce zaatakowana według tzw. donbaskiego scenariusza.
Kluczowa w całej sprawie może okazać się nieuznawana republika Naddniestrza, która oderwała się od Mołdawii w 1990 r., a jej niepodległość uznają jedynie Abchazja i Osetia Południowa, czyli separatystyczne republiki w Gruzji. W Naddniestrzu stacjonuje ok. dwóch tysięcy rosyjskich żołnierzy. I choć ich wartość bojowa pozostawia wiele do życzenia, to wkrótce sytuacja może się zmienić, co sprawia, że w Kiszyniowie rosną obawy dotyczące planów Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już teraz obserwuje się pewną aktywność na lotnisku w Tyraspolu, stolicy Naddniestrza. Jak podał "The Times", Rosjanie mogą próbować przerzucać swoje wojska na pokłady samolotów i śmigłowców startujących z okupowanego Krymu. W tym samym czasie w stolicy Mołdawii - Kiszyniowie mają być organizowane protesty i zamieszki.
Według doniesień Rosja może podjąć próbę inwazji na Mołdawię około 9 maja, kiedy to w Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa. W tym dniu prezydent Władimir Putin może ogłosić uznanie niepodległości Naddniestrza, co doprowadziłoby do realizacji "scenariusza donbaskiego" i stanowiłoby bezpośrednie zagrożenie dla integralności terytorialnej Mołdawii.
Mołdawia kolejnym celem Rosji?
Ten mały i najbiedniejszy kraj w Europie od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę obawiał się, że może podzielić los swojego sąsiada.
Jesteśmy świadkami tragedii niewyobrażalnych rozmiarów — dla Ukrainy, dla Rosji, dla całej Europy. To, co dzieje się na Ukrainie, to sprawa wszystkich. Jednocześnie mamy nadzieję, że nasz kraj nie będzie celem tej wojny — mówił szef mołdawskiej dyplomacji Nicu Popescu w rozmowie z "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
- Nie ma teraz możliwości, abyśmy czuli się bezpiecznie – przyznała z kolei podczas jednego z wystąpień prezydent Maia Sandu.
Ewentualna rosyjska inwazja na Mołdawię nie byłaby zapewne podyktowana czynnikami gospodarczymi. Problemy, z którymi zmagał się ten kraj, w wyniku wojny w Ukrainie zostały bowiem jeszcze bardziej spotęgowane. Jak pisaliśmy w money.pl, według rządowych prognoz w 2022 r. PKB wzrośnie w Mołdawii tylko o 0,3 proc. (wcześniej przewidywano wzrost o 4,2 proc.). Średnia inflacja ma natomiast wynieść aż 21,9 proc., na co wpływ mają przede wszystkim wysokie ceny surowców energetycznych i prądu.
Zdaniem Piotra Oleksego z Instytutu Europy Środkowej, fatalna sytuacja mołdawskiej gospodarki oraz energetyczna zależność ograniczają możliwość asertywnych działań wobec Rosji, w tym przyłączenie się do pełnego pakietu sankcji. "Niemniej władze tego kraju wykonały szereg gestów, które wskazują na pełną solidarność z Ukrainą w wymiarze politycznym, symbolicznym oraz społecznym (pomoc dla uchodźców). Ponadto Mołdawia przyłączyła się do sankcji bankowych oraz zapowiedziała zakaz reeksportu do Rosji" - podkreśla ekspert w analizie.
Gospodarka Mołdawii
Najmocniejszym gestem władz w Kiszyniowie po rosyjskiej inwazji na Ukrainę było złożenie wniosku o przystąpienie Mołdawii do Unii Europejskiej. Uzyskanie statusu kandydata może z jednej strony bardziej związać ten kraj z Zachodem, a z drugiej - dać mu dostęp m.in. do środków przedakcesyjnych, bardzo pomocnych w przeprowadzeniu reform.
A te są konieczne, bo mołdawska gospodarka jest bardzo wrażliwa na problemy. Tylko w wyniku kryzysu wywołanego przez pandemię COVID-19 skurczyła się w 2020 r. o 7 proc. Dodatkowo aż 23 proc. planowanych wydatków budżetowych na 2022 r. ma być sfinansowanych z deficytu.
Budżet Mołdawii został w ostatnich miesiącach dotknięty przede wszystkim kryzysem gazowym wywołanym rosnącymi cenami surowca i konfrontacyjną postawą Gazpromu wobec Kiszyniowa. Przypomnijmy, że Mołdawia jest niemal w całości uzależniona od dostaw rosyjskiego gazu, co Moskwa wykorzystuje, chcąc wpływać na sytuację wewnętrzną w kraju i podważyć zaufanie społeczeństwa do prounijnych władz.
"Od listopada 2021 r. władze zmuszone były wesprzeć operatora gazowego w spłacaniu zadłużenia wobec rosyjskiego koncernu. Kompensują także podwyżki cen surowca dla ludności. Wydatki związane z tymi działaniami przekraczają 100 mln dol., co oznacza, że sięgają ok. 3,7 proc. planowanych dochodów budżetowych na 2022 r. Duże koszty generuje też znaczna podwyżka emerytur wprowadzona 1 października ubiegłego roku" - podkreśla w swojej analizie Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Moskwa podjęła decyzje o ataku na Mołdawię?
Powodem ewentualnego rosyjskiego ataku na Mołdawię mogą być więc tylko czynniki geostrategiczne. Rozmówcy "The Times" wyjaśnili, że jeśli ten scenariusz się spełni, otworzy się nowy front, który będzie egzystencjalnym zagrożeniem dla Ukrainy. Rosyjska armia mogłaby wówczas od zachodu zaatakować Ukrainę, w tym czarnomorski port w Odessie.
Według brytyjskich analityków Rosja mogłaby tak osiągnąć trzy cele. Odciągnąć część sił ukraińskich na południowo-zachodniej flance, osłabić proeuropejską politykę rządu mołdawskiego oraz zastraszyć Zachód, sugerując, że wsparcie dla Ukrainy może doprowadzić do dalszej destabilizacji w regionie, w tym na Bałkanach.
Możliwy jest jeszcze jeden scenariusz. W ocenie zachodnich służb wywiadowczych Rosja może obecnie nie dysponować siłami, które umożliwiłyby przerzucenie wojsk do Naddniestrza. Kreml może więc chcieć utrzymywać napięcie i niepewność w kwestii Mołdawii, żeby "wiązać" na południowym zachodzie siły ukraińskie, by te chroniły przed rosyjskimi wojskami Odessę. A to jednocześnie utrudniłoby Ukraińcom planowanie innych działań na południu kraju.