Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Gąsiorowski
Mateusz Gąsiorowski
|
aktualizacja

Ukraina puka do unijnych drzwi. Właśnie dostała dobrą i złą wiadomość

Podziel się:

Nie tego spodziewała się zapewne Ukraina po unijnym szczycie w Wersalu. Wprawdzie europejscy liderzy potwierdzili, że nasz wschodni sąsiad należy do europejskiej rodziny, ale jednocześnie rozwiali nadzieje na szybkie uzyskanie członkostwa w UE. Zdaniem ekspertów, wysłanie przez unijnych liderów pozytywnego sygnału nie musi się jednak przełożyć na konsekwentną jego realizację. Żeby sobie to uzmysłowić, wystarczy popatrzeć na Bałkany.

Ukraina puka do unijnych drzwi. Właśnie dostała dobrą i złą wiadomość
Ukraina nie będzie mogła przystąpić do Unii z dnia na dzień, o co zabiegał prezydent tego kraju (East News, Associated Press, Ukrainian Presidential Press Office)

Unijni liderzy rozmawiali w ubiegłym tygodniu w Wersalu na temat złożonego przez Ukrainę wniosku o członkostwo w UE. Część państw, a wśród nich Polska, domagała się jak najszybszego przyznania naszym wschodnim sąsiadom statusu kandydata. Z drugiej strony był opór państw tzw. starej Unii, które nie chciały składać daleko idących deklaracji.

Optymizmem powiało po słowach prezydenta Litwy Gitanasa Nausedy, który przekazał, że po godzinach gorących dyskusji liderzy UE zgodzili się co do eurointegracji Ukrainy. "To historyczna noc w Wersalu" - stwierdził w mediach społecznościowych litewski polityk, dodając, że proces się rozpoczął i "szybkie osiągnięcie tego zależeć będzie od nas i Ukraińców". "Ten bohaterski naród zasługuje na to, by wiedzieć, że jest mile widziany w Unii Europejskiej" - podkreślił Nauseda.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Sankcje odbiją się na polskich firmach. "Same tego nie udźwigną"

Gdy jednak wczytać się w oficjalne oświadczenie unijnych przywódców po spotkaniu, to w dokumencie dostrzec można jedynie stwierdzenie, że "Ukraina należy do naszej europejskiej rodziny". "Unijni przywódcy uznali europejskie aspiracje i dążenia Ukrainy, o których też mowa w układzie o stowarzyszeniu. Rada szybko podjęła działanie i zwróciła się do Komisji Europejskiej o przedłożenie opinii w sprawie wniosku Ukrainy o członkostwo w UE, zgodnie ze stosownymi postanowieniami traktatów. W oczekiwaniu na tę opinię i bez zbędnej zwłoki przywódcy chcą dalej wzmacniać więzi i pogłębiać partnerstwo z Ukrainą" - czytamy.

Ukraina w UE. Francja pyta, czy można otworzyć procedurę z krajem w stanie wojny

W tym właśnie duchu wypowiadali się niektórzy unijni liderzy, dając jasno do zrozumienia, że Ukraina nie będzie mogła przystąpić do Unii z dnia na dzień, o co zabiegał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. - Nie ma mowy o żadnej przyspieszonej procedurze - powiedział holenderski premier Mark Rutte. Apelował również, żeby skupić się na tym, co teraz możemy zrobić dla Ukrainy, zastrzegając, że przystąpienie do UE to sprawa, jeśli w ogóle, długoterminowa.

Nastroje starał się z kolei tonować prezydent Francji Emmanuel Macron. - Czy możemy otworzyć procedurę akcesyjną z krajem będącym w stanie wojny? Nie wydaje mi się. Czy powinniśmy zamknąć drzwi i powiedzieć, że nigdy nie przyjmiemy Ukrainy? To byłoby niesprawiedliwe - oświadczył Macron w Wersalu.

"Opór starej Unii nie jest już tak kategoryczny"

Nie brakuje głosów, że Unia kompromis w sprawie ukraińskiego wniosku osiągnęła jedynie co do składanych oficjalnie deklaracji, a nie w sprawie otwarcia unijnych drzwi dla nowego członka.

Jak powiedział w rozmowie z money.pl Tadeusz Iwański, kierownik zespołu Ukrainy, Białorusi i Mołdawii w Ośrodku Studiów Wschodnich, Unia Europejska wysłała w ubiegłym tygodniu pozytywny sygnał, ale to nie oznacza spełnienia ukraińskich postulatów. - Na razie nie ma mowy o szybkiej ścieżce członkostwa i uzyskaniu statusu kandydata. Pod tym względem prośby Kijowa nie zostały zrealizowane i wcale nie jest pewne, czy w najbliższym czasie coś się w tej kwestii zmieni. Jednak opór państw tzw. starej Unii nie jest już tak kategoryczny - zaznaczył.

Zwrócił uwagę, że we wspólnym oświadczeniu unijnych liderów nie ma odwołania do przeprowadzonego w 2016 r. w Holandii referendum, w którym większość głosujących odrzuciła ratyfikację przez ich kraj umowy stowarzyszeniowej UE z Ukrainą. - Nie oznacza to oczywiście, że holenderski rząd zmienił swoje stanowisko, ale widać, iż mała formalna przeszkoda została usunięta - ocenił ekspert.

Szczyt Unii Europejskiej w Wersalu

Ostrożność w kwestii przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej widać jeszcze wyraźniej, gdy cofniemy się do początków XXI wieku. W 2003 r. podczas szczytu w Salonikach ogłoszono, że "przyszłość Bałkanów leży w Unii Europejskiej". Dodatkowo w przyjętej wówczas "Agendzie dla Bałkanów Zachodnich" podkreślono, że Bałkany będą integralną częścią zjednoczonej Europy, a wspieranie ich przygotowania do integracji i ostatecznego członkostwa w Unii będzie jednym z priorytetów UE.

W przypadku Ukrainy na tak zdecydowane deklaracje nie było miejsca, choć postulowały to niektóre państwa Europy Środkowo-Wschodniej.

Przykład Bałkanów pokazał jednak, że nawet do tak daleko idących oświadczeń trzeba podchodzić z rezerwą. Tadeusz Iwański przyznał, że w przypadku członkostwa państw Bałkanów Zachodnich, mimo wcześniejszych deklaracji ze strony Unii, niewiele się formalnie dzieje. - Macedonia wręcz zmieniła nazwę swojego państwa, żeby złamać greckie weto i realnie nie przyspieszyło to całego procesu — wyjaśnił.

Wystarczy wspomnieć, że Macedonia Północna status kandydata ma od 2005 r., Czarnogóra od 2010 r., Serbia od 2012 r., a Albania od 2014 r. Dodatkowo negocjacje rozpoczęły jedynie Serbia (2014 r.) oraz Czarnogóra (2012 r.) i są one cały czas na początkowym etapie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba przyznać, że w przypadku Ukrainy cały czas jest znacznie więcej pytań niż odpowiedzi. - Po pierwsze nie wiadomo, co będzie z Ukrainą po wojnie. Po drugie mamy państwa, które od dawna kandydują do UE i efekty pozostawiają wiele do życzenia. I wreszcie jest kwestia woli politycznej. To wszystko sprawia, że wysłanie przez unijnych liderów pozytywnego sygnału nie musi się przełożyć na konsekwentną jego realizację - powiedział nam ekspert z OSW.

Unia nie chce nowych członków

Dlaczego temat rozszerzenia jest dla unijnych liderów tak trudny? Dużo ma tu do powiedzenia opinia publiczna, która na Zachodzie jest bardzo niechętna, by decydować się na taki krok. Dodatkowo pojawiają się głosy, że Ukrainę, o ile przetrwa wojenną nawałnicę, trzeba będzie w pierwszej kolejności odbudować i dopiero potem ewentualnie myśleć o kolejnych krokach.

Zdaniem Tadeusza Iwańskiego, nawet jeśli komunikat ze szczytu byłby znacznie bardziej ambitny, to wejście Ukrainy do Unii nie nastąpiłoby w ciągu kilku lat. - Ukraina realizuje umowę stowarzyszeniową zakładającą implementację ponad 90 proc. unijnego prawa i tempo nie było do tej pory imponujące. Pamiętajmy jednak, że to jest gigantyczny wysiłek legislacyjny, a ukraińska biurokracja jest dość słaba jak na tak kolosalne zadanie - stwierdził ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl