Ukraińcom udało się w piątek podłączyć z powrotem do sieci energetycznej elektrownie atomowe, o czym poinformowała Międzynarodowa Agencja Atomistyki. Trzy placówki już działają. Czwarta stacja, w Zaporożu kontrolowanym przez Rosjan, również została włączona ponownie. W wyniku ataków Rosjan doszło do pierwszego przestoju w pracy tych placówek od 40 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miliony ludzi bez prądu
Prezydent Wołodymyr Zełeński informował jednak, że to kropla w morzu potrzeb. 6 mln Ukraińców nadal pozostaje bez prądu i ogrzewania. Operator tamtejszej sieci energetycznej Ukrenergo podał, że wciąż nie udało się przywrócić 30 proc. dostaw energii elektrycznej. - Ekipy naprawcze pracują przez całą dobę - powiedział w oświadczeniu na serwisie Telegram, cytowanym przez "Reutersa".
- Miliony ludzi są pogrążone w skrajnych trudnościach i przerażających warunkach życia - napisał w oświadczeniu szef ONZ ds. praw człowieka Volker Turk. W obliczu nasilonych ataków Rosjan na infrastrukturę krytyczną część państw zapowiedziało dalsze wsparcie, np. odwiedzający w piątek Ukrainę brytyjski minister spraw zagranicznych James Cleverly.
Tymczasem ważą się losy dalszych sankcji, które mają utrudnić finansowanie Rosji zbrodniczych ataków. Unia Europejska i Stany Zjednoczone zintensyfikowały w ostatnich dniach próby osiągnięcia porozumienia w sprawie ustalenia limitu cenowego na import rosyjskiej ropy, ponieważ starają się odciąć Moskwę od tego źródła finansowania. USA i zachodni sojusznicy rozważają ustanowienie limitu ceny rosyjskiej ropy naftowej na poziomie 65-70 dol. za baryłkę.
Pułap cenowy na rosyjską ropę ma być podstawą do wprowadzenia zakazu, który wchodzi w życie 5 grudnia. Chodzi o zakazanie firmom żeglugowym, ubezpieczeniowym i reasekuracyjnym obsługiwania transportów rosyjskiej ropy na całym świecie, chyba że zostanie ona sprzedana za cenę nie wyższą niż maksymalna cena ustalona przez Zachód.