Jeszcze kilka lat temu debata w Polsce na temat braków kadrowych w firmach skupiała się na Ukraińcach. Pracownicy z tego kraju przyjeżdżali w coraz większej liczbie do naszego kraju.
Teraz jednak sytuacja się zmienia. Ukraińcy nie chcą zostawać w Polsce i wyjeżdżają na Zachód, o czym napisała "Rzeczpospolita". Dziennik powołał się na czerwcowe dane Eurostatu, z których wynika, że w Niemczech obecnie przebywa 1,3 mln Ukraińców. Tymczasem w Polsce – niespełna 978 tys.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Efekt? Na polskim rynku pracy tworzy się wyrwa. Związek Pracodawców i Przedsiębiorców w jednym ze swoich ostatnich komunikatów podkreślił, że Polska przegrywa wyścig o imigrantów.
W zasadzie wszystkie kraje rozwinięte zmagają się z problemami demograficznymi. Krótko mówiąc, w relatywnie zamożnych państwach społeczeństwa się starzeją, a dzieci nie rodzą, co ogranicza możliwości rozwoju gospodarczego i jest bardzo groźne dla stabilności funkcjonowania podstawowych elementów państwa. Dlatego to bardzo dobrze, że niemal natychmiast otworzyliśmy się na pracowników z Ukrainy. Kluczowym wyzwaniem pozostaje jednak zatrzymanie ich u nas, a to okazuje się coraz trudniejsze, ponieważ do gry zaczęły wchodzić również inne państwa – stwierdził prezes ZPP Cezary Kaźmierczak.
Anna Karyś-Sosińska, członkini zarządu firmy Budimex i dyrektorka pionu zarządzania zasobami ludzkimi, w rozmowie z money.pl oszacowała, że nawet 90 proc. przedsiębiorstw budowlanych w Polsce zmaga się obecnie z brakami kadrowymi. Pojęcie "bezrobocia" w tym sektorze jest właściwie nieznane. Firmy, by uzupełniać braki kadrowe, poszerzają umiejętności swoich pracowników i przekwalifikowują ich na inne stanowiska.
Sytuację pogorszyła wojna. Jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę ok. trzech czwartych pracowników budowlance stanowili Ukraińcy. Po 24 lutego 2022 r. liczba pracowników w tym sektorze spadła o niemal 30 proc.
Jeszcze w 2022 r., według GUS-u, w polskiej branży budowlanej pracowało niemal 1,3 miliona osób, z czego ponad 480 tys. cudzoziemców. Prawie 373 tys., czyli ponad 70 proc., stanowili właśnie obywatele Ukrainy – we wcześniejszych latach było to nawet do 90 proc. zatrudnionych w Polsce cudzoziemców. Przy tych poziomach trzydziestoprocentowy spadek na rynku pracy jest odczuwalny – podsumowała Anna Karyś-Sosińska.
Niektórzy znaleźli sposób na zasypanie dziury
Nie wszyscy jednak siedzą z założonymi rękami. Niektórzy decydują się samemu sprowadzać pracowników do Polski, nierzadko z egzotycznych kierunków. Przykładem może być Roman Kucierski, dyrektor zarządzający pięciogwiazdkowego hotelu Hamilton w Świnoujściu, który w swojej kadrze ma pracowników z Filipin, Indii, Nepalu, RPA, Ghany, Tunezji, Kenii i Nepalu. Stanowią obecnie od 50 do 60 proc. załogi hotelu.
– Oceniając jakość pracy w usługach, trzeba powiedzieć, że są to bardzo dobrzy pracownicy, szczególnie ci pochodzący z Filipin, Indii czy Nepalu. Pokazują, że są chętni do pracy, zawsze pracują uśmiechnięci i są otwarci – stwierdził w rozmowie z money.pl hotelarz.
Przedsiębiorca współpracuje m.in. z agencją pracy w Filipinach, która zakłada szkoły w tym kraju. Pomaga im też w zorganizowaniu praktyk, które mogą odbyć np. w Hamiltonie w Świnoujściu.
Staramy się obecnie o akredytację rządu filipińskiego. Alternatywną opcją jest dotarcie do potencjalnego pracownika przez osoby, które już u mnie pracują. Oni komunikują się między sobą, wymieniają informacjami o pracodawcach. Nie ukrywam też, że w ostatnich miesiącach napływa do mnie coraz więcej CV – przyznał Roman Kucierski.
Dodał, że dzięki pracownikom z egzotycznych kierunków nie musi martwić się o obsadę hotelu w sezonie. Wydarzyło się to po raz pierwszy od momentu wybuchu pandemii koronawirusa. – Oczywiście zmiany następują, bo rotacja jest normalna w tym sektorze. Dzisiaj jednak mamy na tyle komfortową sytuację, że kiedy ktoś chce odejść, to na jego miejsce znajdujemy nowego pracownika w przeciągu dwóch-trzech miesięcy – podkreślił.
Coraz więcej pracowników z egzotycznych krajów w Polsce
Zwiększony napływ pracowników z egzotycznych kierunków dostrzegła też Hanna Mojsiuk, prezeska Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. Osoby z Filipin, Indii, Bangladeszu czy z Korei zasilają wiele sektorów gospodarki – od budownictwa, przez przemysł, po gastronomię i hotelarstwo.
Ich praca jest niezwykle ceniona przez przedsiębiorców, stąd widzimy, że np. w hotelach jest zatrudnianych coraz więcej osób z Azji. Jednocześnie nie ma mowy o tym, by pracownicy z tych krajów zabierali pracę Polakom czy osobom z Ukrainy. Widzimy wyraźnie, że "naszymi siłami" nie jesteśmy w stanie wypełnić wszystkich etatów, a brak rąk do pracy będzie oznaczał, że wiele inwestycji nie będzie postępować – oceniła Hanna Mojsiuk w rozmowie z money.pl.
Dane Głównego Urzędu Statystycznego wskazują jednak, że pracownicy z egzotycznych kierunków są raczej ciekawostką, aniżeli trendem. Według GUS-u w 2022 r. zezwolenie na pobyt w Polsce miało niecałe 2,2 tys. Filipińczyków, niemal 2,3 tys. Nepalczyków, prawie 2,8 tys. Uzbeków, ponad 2,9 tys. Koreańczyków i prawie 11 tys. obywateli Indii. Jeśli chodzi o osoby z zezwoleniem na pracę z egzotycznych państw, to ich liczba waha się od kilkudziesięciu, do prawie 2,16 tys. Nepalczyków.
– Pragnę zauważyć, że nie jest to nowy temat – pierwsi pracownicy z Azji trafiali do regionu zachodniopomorskiego już prawie dekadę temu, ale ich zatrudnienie jest bardziej skomplikowane niż pracowników z Ukrainy. Dlatego wielu przedsiębiorców zastanawiało się, czy pracownik z tak daleka to za duża odpowiedzialność dla firmy – przypomniała w rozmowie z money.pl Anna Sudolska, ekspertka rynku pracy IDEA HR Group.
Podkreśliła też, że obcokrajowcom z dalekich krajów łatwiej znaleźć zatrudnienie w gastronomii, hotelarstwie, zawodach związanych ze sprzątaniem czy pracami w przemyśle i na budowie. Trudniej zatrudnić ich w transporcie, logistyce czy w halach magazynowych.
Zarazem mają oni opinię osób, które łatwo się przywiązują do miejsca pracy i wykazują się lojalnością względem firmy, która da im szansę.
Politycy dostrzegli swoją szansę
Wszyscy nasi rozmówcy podkreślili, że w Polsce brakuje rąk do pracy. Jednocześnie liczba Ukraińców pozostających w Polsce nie jest na tyle duża, by zasypać tę dziurę. Dlatego też możemy spodziewać się, że z czasem coraz częściej wakaty zajmować będą pracownicy z Azji.
Zauważam, że Polska jako kraj staje się dla nich coraz atrakcyjniejsza. Pracownicy z odległych krajów powoli zaczynają nieźle zarabiać i nie doświadczają u nas dyskryminacji na szeroką skalę. Wydaje mi się, że oni są u nas dość dobrze traktowani – podsumował Roman Kucierski.
Problem w tym, że kwestię migrantów dostrzegli politycy, którym zdarza się podsycać poczucie zagrożenia w swoich wyborcach, by poprawić swoje notowania w sondażach.
– Życzylibyśmy sobie, by temat ten nie budził nigdy negatywnych emocji politycznych. Pracownicy z Azji są zachodniopomorskiemu rynkowi pracy bardzo potrzebni – szczególnie w czasie, gdy wojna w Ukrainie sprawiła, że wielu mężczyzn wyjechało z Polski walczyć na froncie. Bez dodatkowych kadr wiele inwestycji deweloperskich, a nawet publicznych inwestycji infrastrukturalnych nie miałoby szans na powodzenie – zakończyła Hanna Mojsiuk.
Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl