Szansa na wyjście z impasu wydaje się duża. Zarówno Wielka Brytania, jak i Unia Europejska mogą dojść do porozumienia w sprawie pobrexitowej umowy handlowej.
Kwestia handlu z Irlandią Północną była jednym z głównych zarzewi eskalującego sporu, który - jak pisze Bloomberg - mógł zakończyć się otwartą wojną handlową między Zjednoczonym Królestwem a Unią.
Jak przypomina Bloomberg, spór między Londynem a Brukselą ma swoje źródło w pierwotnej umowie brexitu. Obie strony zgodziły się w niej, że aby uniknąć granicy lądowej na terenie Irlandii, należy ją ustalić na Morzu Irlandzkim, a Irlandia Północna powinna pozostać na jednolitym rynku unijnym.
Bruksela rozpoczęła testowanie brytyjskiej bazy danych na żywo śledzącej towary przemieszczające się z Wielkiej Brytanii do Irlandii Północnej - wynika ze źródeł Bloomberga.
Jeśli testy wypadną pomyślnie, może to utorować drogę do porozumienia w sprawie kontroli celnych na Morzu Irlandzkim. To one były głównym źródłem napięć między obiema stronami - zaznacza agencja.
Zdaniem irlandzkiego minister spraw zagranicznych Simona Coveneya zawarcie porozumienia jest możliwe do końca roku.
Problem w tym, że kwestia kontroli celnych na Morzu Irlandzkim jest dopiero warunkiem wstępnym do kolejnych spraw. Do rozwiązania pozostaje jeszcze kwestia jurysdykcji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i jego roli w rozstrzyganiu sporów brexitowych w regionie.
Umowa handlowa jest kluczowa dla relacji między UE a Zjednoczonym Królestwem, jej brak oznaczałby powrót do tzw. twardego brexitu, a wzajemne relacje musiałby opierać się na warunkach Światowej Organizacji Handlu (WTO), co oznaczałoby m.in. kontyngenty i cła.