Polska jest trzecim, po Szwecji i Danii, eksporterem łososia na unijny rynek. Jesteśmy też światowym liderem w jego przetwarzaniu. Tymczasem w kwietniu tego roku weszły w życie zmiany, które są dla polskich firm ogromnym wyzwaniem.
Nowa unijna regulacja wprowadziła rygorystyczne normy polegające na ograniczeniu okresu tzw. usztywniania (stiffening) ryb - podmrożenia do temperatury od -4 do -7 stopni Celsjusza - do maksymalnie 96 godzin przed pokrojeniem w plastry. Jest to element procesu stosowanego przez firmy przetwarzające wędzonego łososia w Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Taki limit ma istotny wpływ na sektor przetwórstwa rybnego w UE, w szczególności w Polsce, wpływając jednocześnie na konkurencyjność i faworyzując przetwórców z Francji, Hiszpanii i Włoch. Producenci z tych krajów również schładzają rybę, ale do temperatury -3 stopni C.
W większości krajów europejskich większość oferowanego łososia pochodzi z Polski. W Niemczech jest to 60 proc. Eksport łososia z Polski to około 2,5 mld euro rocznie, czyli 7 proc. całego eksportu spożywczego. Branża zatrudnia w Polsce kilkanaście tysięcy osób w regionach o dużym bezrobociu - w okolicach Słupska czy Lęborka. Są to głównie kobiety.
Nowe unijne normy sprawiły, że polskie firmy mają mniej czasu na dostawy, ceny rosną, a świąteczny popyt tylko potęguje wyzwania. Sytuacji nie ułatwiają cięcia kadrowe i wstrzymane rekrutacje - informuje "Portal Spożywczy".
Po zmianach eksport łososia wędzonego staje się znacznie trudniejszy. Producenci nie mogą już produkować "na zapas", co wymusza reorganizację łańcucha dostaw i skrócenie procesów produkcyjnych. To z kolei podnosi koszty logistyczne i wymaga dodatkowych inwestycji, np. w sprzęt chłodniczy o większej wydajności. W efekcie ceny końcowe produktów prawdopodobnie wzrosną, co odczują konsumenci - czytamy w serwisie.
Mniejsze zapotrzebowanie na pracowników
Pierwsze efekty regulacji już widać także na rynku pracy.
- Obserwujemy znaczne zmniejszenie zapotrzebowania na pracowników w sektorze przetwórstwa łososia. Równie istotne jest ograniczenie czasu pracy w zakładach przetwórczych. Pracownicy, którzy w okresach świątecznych przywykli do wyższych wynagrodzeń dzięki zwiększonej liczbie godzin, teraz narzekają na ich ograniczenie, co przekłada się na niższe zarobki - mówi w rozmowie z portalem Iwona Wieczyńska, dyrektor regionu w Grupie Progres.
Dodaje, że producenci nie są przygotowani na zatrudnianie większej liczby pracowników, nawet gdyby pozwoliło to przyspieszyć proces przetwórczy i skrócić czas oczekiwania na plastrowanie. Przestrzeń zakładów przetwórczych jest niewystarczająca, aby zwiększyć moce przerobowe.
Przedstawiciele branży alarmują, że w obliczu braku możliwości fizycznej rozbudowy zakładów, producenci mogą sięgnąć po automatyzację, by skrócić czas produkcji i zwiększyć efektywność. Takie rozwiązanie może ograniczyć zatrudnienie w niektórych obszarach, ale stworzy też nowe miejsca pracy w działach technologicznych i obsługi maszyn - informuje serwis.