Eksport łososia z Polski do UE stanowi 25 proc. całego wolumenu ryb eksportowanych z naszego kraju na wspólny unijny rynek. W ciągu roku to blisko 195 mln pojedynczych porcji.
Polskie Stowarzyszenie Przetwórców Ryb (PSPR) wyjaśnia, że o wielkości branży może świadczyć to, że dwie największe firmy przetwarzają ok. 70 tys. ton ryb rocznie. Zakłady zatrudniają kilka tysięcy osób, a w szczycie sezonu ta liczba jeszcze się zwiększa.
W opinii branży to może jednak ulec zmianie. Jej zdaniem powodem ma być decyzja Komisji Europejskiej, która chce ograniczyć tzw. stiffening – jedyną technologię, w opinii PSPR, pozwalającą pogodzić dużą produkcję z bezpieczeństwem żywnościowym.
UE, zmieniając przepisy, chce walczyć z listeriozą, chorobą zakaźną wywołaną przez bakterie. Polskie firmy uważają jednak, że "stiffening" jest całkowicie bezpieczny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bitwa o "stiffening"
– Ograniczenie "stiffeningu" wymusi dostosowanie się do nowych warunków. Koszty należy liczyć w milionach złotych. Proponowane zmiany mają ogromny wpływ na opłacalność produkcji w polskich przetwórniach. W czarnym scenariuszu może dojść do zamknięcia fabryk – mówi money.pl Arletta Kramska, dyrektorka PSPR.
"Stiffening" to technologia przetwarzania ryb. Wędzone filety są zamrażane w temperaturze od –7 do –14 stopni Celsjusza, by można je było później pokroić na plastry. To zmniejsza ryzyko zakażenia ryb drobnoustrojami, w tym bakteriami.
Polscy przetwórcy podkreślają, że to dla nich kluczowa technologia, dzięki której można było rozwinąć produkcję na niespotykaną wcześniej skalę. – Polska stała się łososiowym potentatem właśnie dzięki tej technologii – podkreśla Kramska.
Walka o pozycję lidera
W Komisji Europejskiej od grudnia 2022 r. trwają rozmowy nad zmianą przepisów, które ograniczą "stiffening" do 96 godzin. Obecnie zamrożone filety mogą leżeć w odpowiedniej temperaturze nawet dłużej niż cztery dni. Dzięki temu zakłady łatwiej kierują procesem produkcji i dostaw do sklepów.
– Komisja ustanawia, że maksymalny czas trwania tego procesu nie może przekraczać 96 godzin, co jest również zalecane w wytycznych branżowych ustanowionych przez Europejskie Stowarzyszenie Wędzarni Łososia – informuje nas Dyrekcja Generalna ds. Zdrowia i Bezpieczeństwa Żywności (DG SANTE) w Komisji Europejskiej.
Dodaje, że przetrzymywanie produktów rybołówstwa (w tym konkretnym przypadku mrożonego łososia) w temperaturze innej niż przewidziana prawem unijnym, tj. 18°C, narusza przepisy unijne.
Praktyka wdrożona w Polsce i zgłoszona w sprawozdaniu z audytu przeprowadzonego przez DG SANTE w 2020 r., polegająca na przechowywaniu mrożonych produktów przez okres do trzech miesięcy w temperaturze "usztywniania" (między –12°C a –8°C), jest zatem niezgodna z przepisami UE – wyjaśnia nam Dyrekcja Generalna.
Związkowcy będą protestować
Zmiany forsują Belgia i Francja. Z nieoficjalnych informacji wynika, że przepisy mają wejść w życie w pierwszym kwartale 2024 r. Protesty w Brukseli planuje m.in. "Solidarność". Problem w tym, że jak informuje nas DG SANTE, nowe przepisy "uzyskały poparcie wszystkich państw członkowskich z wyjątkiem Polski".
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi uważa, że proces technologiczny stosowany przez polskie firmy jest bezpieczny.
Dowodzą tego przekazane KE przez polską branżę przetwórców badania przeprowadzone w akredytowanym laboratorium Merieux Nutrisience. Wyniki wykazują, że po 180 dniach przetrzymywania w temperaturze od –10 do –14°C nie nastąpiło namnażanie się Listerii monocytogenes (listeriozy - przyp. red.) – informuje resort w odpowiedzi na nasze pytania.
– Firmy funkcjonujące w Polsce staną się ofiarami przepisów, które mogą doprowadzić do odcięcia krajowych eksporterów od części intratnego zachodnioeuropejskiego rynku – ocenił Jacek Podgórski, dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w rozmowie z Portalem Spożywczym.
Dodatkowo branża wskazuje, że KE nie zaproponowała okresu przejściowego, który pozwoliłby dostosować się polskim zakładom do zmian.
Polska łososiowym liderem
Arletta Kramska zwraca uwagę, że jeśli zaplanowane regulacje zostaną wdrożone, wpłyną bardzo negatywnie na kondycję branży.
Utrata pozycji lidera i zmniejszenie produkcji mogą doprowadzić nawet do dużych zwolnień w polskich zakładach – uważa szefowa PSPR.
Branża szacuje, że w wyniku zmian w sumie pracę w sektorze mogłoby stracić nawet 6 tys. osób.
Ostrzega, że kolejnym skutkiem zmiany przepisów może być marnowanie żywności, bo ta nie będzie mogła trafić na rynek. Mogą też wzrosnąć ceny.
Zmiany w procesie technologicznym wymuszą konieczność nowych inwestycji. Ich koszty przetwórcy szacują na dziesiątki milionów euro. Co ważne, zmieniony proces technologiczny nie wpłynie w pozytywny sposób na bezpieczeństwo żywności ani jej jakość. Trudno w tej chwili operować konkretnymi liczbami, jednak przy obecnej skali produkcji, próba jej utrzymania będzie prawdziwym wyzwaniem. Być może, po analizie opłacalności tych zmian, branża wcale się ich nie podejmie i zamknie fabryki – mówi Arletta Kramska.
Nasza rozmówczyni uważa, że zmiany wpłyną też na zatrudnienie w rybołówstwie. – Redukcja kwot połowowych i zamknięcie połowów dorsza spowodowały utratę pracy przez osoby zatrudnione w rybołówstwie. Te osoby znalazły zatrudnienie u przetwórców. Dyrektywa uderzy w tę grupę po raz kolejny – podkreśla Kramska.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl