Węgry, których premier Viktor Orban tak zaciekle walczył (wespół z Mateuszem Morawieckim) o to, by nie łączyć wypłat środków unijnych z przestrzeganiem praworządności, są na cenzurowanym, jeśli wziąć pod uwagę skale nieprawidłowości w wydatkowaniu unijnych środków – informuje serwis "next.gazeta".
Węgrzy mają problem z właściwym udokumentowaniem wykorzystania funduszy strukturalnych i inwestycyjnych oraz z przeznaczeniem na rolnictwo.
Skąd to wiadomo? Do kontrolowania wydatkowania środków unijnych istnieje specjalne narzędzie -  OLAF, czyli Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć. Z raportu OLAF-a wynika, że w latach 2015-2019 urząd zakończył wobec Węgier w tej działce aż 43 postępowania. Łącznie zarekomendował odzyskanie do budżetu UE aż 3,93 proc. płatności, które popłynęły do kraju rządzonego przez Viktora Orbana.
Średnia dla całej Unii Europejskiej to 0,36 proc. (0,34 proc. włączając Wielką Brytanię), a więc skala nadużyć na Węgrzech jest ponad dziesięć razy wyższa.
Polska w tym zestawieniu wypada dobrze. Wprawdzie jesteśmy w czołówce europejskiej pod względem liczby zakończonych przez OLAF postępowań (22 w latach 2015-2019, podobnie jak Włochy, więcej miały tylko Węgry i Rumunia - kolejno 43 i 40), ale dotyczyły one nadużyć na znacznie mniejszą skalę niż w przypadku Węgier.
Zarekomendowano bowiem odebranie Polsce "tylko" ok. 0,12 proc. środków, co plasuje nas znacznie poniżej unijnej średniej.
Korzystają "znajomi królika"
"Next.gazeta" zwraca ponadto uwagę, że na funduszach wzbogaca się rodzina Viktora Orbana. OLAF prowadzi dochodzenie antykorupcyjne wobec jego zięcia, Istvana Tiborcza. Na kontraktach rządowych - współfinansowanych ze środków unijnych - majątek zbija przyjaciel premiera Węgier Lorinc Meszaros. Bywa nazywany w mediach "słupem" Orbana. Dziennikarze śledczy z "Direkt 36" odkryli, że na funduszach unijnych wzbogacili się także ojciec i brat Viktora Orbana.
Powiązanie rządów prawa z wypłatą środków z budżetu UE może być dla premiera Węgier poważnym problemem. Dzięki odsunięciu w czasie startu nowego unijnego mechanizmu - także przy pomocy polskich negocjatorów - Orban może spać spokojniej jeszcze kilka lat.