UOKiK podkreśla, że chodzi o prowadzone postępowania dotyczące oznaczania treści komercyjnych w mediach społecznościowych oraz podejrzenia scamu (oszustwa). Dlatego prezes urzędu "skierował wystąpienia do kilkudziesięciu wiodących influencerów, zbierając informacje o funkcjonowaniu branży influencer marketingu oraz weryfikując prawidłowość oznaczania przez nich treści reklamowych w mediach społecznościowych". Kilku twórców nie udzieliło informacji lub nie przesłało dokumentów, których zażądał UOKiK.
W ramach postępowań wyjaśniających zbadaliśmy profile najpopularniejszych influencerów oraz ich kontrakty, sprawdzając warunki współpracy i ustalenia z reklamodawcami - markami i agencjami marketingowymi - powiedział prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Kontrolerzy NIK sprawdzili m.in., z czego konkretnie wynikają zaniedbania w oznaczaniu postów sponsorowanych - kiedy winę ponosi twórca, a kiedy ukrycia charakteru reklamy wymaga sam zleceniodawca.
Niezbędne było pozyskanie odpowiedzi twórców na konkretne pytania lub przesłanie nam odpowiednich dokumentów – zauważył Chróstny.
UOKiK chce walczyć ze złymi praktykami
Urząd podkreśla, że w ten sposób chce zmienić rynek reklamy w mediach społecznościowych. Celem jest wyeliminowanie negatywnych praktyk szkodzących konsumentom.
Liczyliśmy na dobrą wolę twórców internetowych, jednak część z nich nie odpowiadała na zadane pytania, unikała przedstawienia konkretnych dokumentów czy informacji lub nie odbierała korespondencji - dodał Chróstny.
Dlatego na sześcioro influencerów nałożono kary. Łącznie w wysokości 139 tys. zł. Ukarani zostali: "Kruszwil" Marek Kruszel (50 tys. zł); "MD" Marcin Dubiel (25 tys. zł); "Maffashion" Julia Kuczyńska (30 tys. zł); Paweł Malinowski (20 tys. zł); Marcin Malczyński (10 tys. zł) oraz "Marley" Marlena Sojka (4 tys. zł).
Chróstny zaznaczył, że influencer jest twórcą treści, które wpływają na jego społeczność. Dlatego tak ważne są dobre praktyki.
Gdy idziemy do sklepu – to nasz cel jest jasny – zakup różnego rodzaju produktów. Gdy surfujemy po sieci i podglądamy życie naszych ulubionych gwiazd, nie chcemy, aby podprogowo sprzedawały nam np. wkładki do butów zwiększające kreatywność, których nawet nie przetestowały - stwierdził.
Decyzje nie są prawomocne.