W czwartek firma Rafako, działająca w branży budowy bloków energetycznych oraz produkcji kotłów dla energetyki, przesłała do Sądu Rejonowego w Gliwicach wniosek o ogłoszenie upadłości. Minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski poinformował, że zamierza przeprowadzić rozmowy dotyczące Rafako z Agencją Rozwoju Przemysłu.
Jednocześnie w wywiadzie dla radia TOK FM podkreślił, że odpowiedzialność za sytuację w firmie spoczywa na jej zarządzie, ponieważ Rafako nie jest kontrolowane przez jego resort. Prezes Rafako Maciej Stańczuk w rozmowie z money.pl wskazuje jednak, że dla firmy nie było wsparcia ze strony resortu przemysłu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łukasz Kijek, szef money.pl: Ma pan jako prezes spółki osobiście żal do premiera, że nie włączył się teraz w ratowanie Rafako? W kampanii, gdy był w opozycji, mówił co innego.
Maciej Stańczuk, prezes Rafako: Nie, premierowi Tuskowi zawdzięczamy bardzo dużo. Tej spółki już by nie było półtora roku temu, gdyby nie interwencja werbalna premiera, która umożliwiła wtedy de facto, że usiedliśmy do stołu negocjacyjnego z Tauronem i wypracowaliśmy ugodę w sprawie budowy bloku 910 MW w Jaworznie i jego uruchomienia.
Natomiast trudno wymagać od premiera, który zajmuje się sprawami państwa, a w ostatnich dwóch tygodniach wiadomo, że przede wszystkim katastrofą powodziową, żeby się zajmował sprawami pojedynczej spółki.
Ale sam pan mówi, że to spółka JSW Koks zmusiła was do złożenia wniosku o upadłość. Spółka, które jest jednak kontrolowana przez Skarb Państwa.
Państwo powinno w jakiś sposób działać i kontrolować spółki Skarbu Państwa. Tych spółek mamy masę, stanowczo za dużo. I te spółki chyba są przez kogoś kontrolowane. Spółka JSW Koks to spółka córka koncernu JSW, czyli największej grupy górniczej w Polsce. Jeśli się pan mnie pyta, czy mam pretensje do kogoś, to oczywiście - w tym sensie, że - mimo wielu prób kontaktu również z organem nadzorującym spółki JSW Koks i samym JSW - nie doszło do spotkania.
Nie rozumiem też, że urzędnicy państwa polskiego nie znajdują chwili czasu na rozmowę i pozwalają, żeby stosowane były jakieś zupełnie dzikie i wrogie metody zabijające funkcjonowanie spółek. Decyzja, którą podjął zarząd JSW Koks, jest po prostu działaniem również na szkodę ich spółki.
Odebrali nam 55 milionów złotych naszych pieniędzy, egzekwując zabezpieczenie kontraktu. My uważamy, że zrobili to w sposób bardzo, bardzo wątpliwy. W ten sposób się nie działa i nie podejmuje takich decyzji w sytuacji, kiedy jest sfinalizowane 99 proc. projektu inwestycyjnego, bo tym ostatnim elementem była już synchronizacja budowanego przez nas bloku z siecią.
Miała ona się odbyć w połowie listopada i w moim głębokim przekonaniu, a także zdaniem naszych inżynierów, była niezagrożona. JSW Koks postanowił natomiast wymierzyć nam cios i ta inwestycja po prostu nie będzie skończona.
JSW to spółka, którą nadzoruje Skarb Państwa, czyli pośrednio premier, a bezpośrednio ministrowie. Ma pan zatem żal do ministrów odpowiedzialnych za spółki?
Pan to powiedział. Odpowiedni minister jest tym organem nadzorującym funkcjonowanie JSW. Nie zrobiono nic pomimo wielu podejmowanych prób. Nie udało mi się doprowadzić do tego, by doszło choćby do rozmowy lub spotkania, które mogłoby uchronić Rafako.
JSW Koks odpiera zarzuty Rafako. "Realizacja Elektrociepłowni Radlin przez Rafako wiązała się z ciągłym niekontrolowanym wzrostem budżetu bez realizacji prac w terminie, więc zarząd JSW Koks musiał skorzystać z zabezpieczenia wykonania umowy" - tłumaczą władze JSW Koks w piątkowym oświadczeniu, z którego wynika też, że sama inwestycja jest przedmiotem badań prokuratury.
To nieprawda. Ten projekt urósł dwukrotnie w czasie jego wykonywania i nie dlatego, że to było widzimisię Rafako, tylko wynikało to ze zmian wprowadzonych przez inwestora. Jako przykład mogę podać, że kubatura tej instalacji miała wynosić 30 tysięcy metrów sześciennych, a ostatecznie to, co w tej chwili realizujemy, to jest 50 tysięcy.
Pytam zatem: jak kwota może nie wzrosnąć? Jak harmonogram nie może ulec zmianie? To jest oczywistość, że projekty w trakcie ulegają zmianie i taka sytuacja miała miejsce, ale jeszcze raz powtarzam: ten projekt jest w 99 proc. ukończony i teraz będzie miał dwuletnie opóźnienie, a mógł być skończony w półtora miesiąca.
JSW Koks nadzorował rozruch, miał pełne informacje na temat pogarszającej się sytuacji finansowej w Rafako, która jest zła od pięciu lat. Ta sytuacja dzisiaj nie jest ani lepsza, ani gorsza, niż była pół roku czy rok temu. Wykonanie takiego wrogiego ruchu wobec naszej spółki było zrobione rękami spółki kontrolowanej przez Skarb Państwa. To jest niebywałe.
Co oznacza ten wniosek o upadłość? Czy spółkę da się jeszcze uratować?
Mamy jakiś pomysł, żeby ta spółka została uratowana i wróciła na rynek. Na dziś wiemy, że spółka z takimi długami nie może istnieć. Po drugie, musi mieć inwestora strategicznego. Inaczej nie jesteśmy w stanie pozyskać kontraktu, czyli trzeba stworzyć warunki do tego, żeby taki inwestor się znalazł. Można to zrobić tylko i wyłącznie przez oddłużenie. W tej chwili, kiedy złożyliśmy wniosek o upadłość, to oddłużenie jest możliwe.
Dopóki nie ma syndyka masy upadłościowej, to pewne ruchy są możliwe. Jak pan się mnie pyta, czy można coś wymyślić, to moja odpowiedź brzmi: tak, ale bez interakcji z agencjami państwowymi niczego nie ustalimy. Ja nie jestem w stanie inwestora przekonać do tego, żeby wziął sobie 700 osób na głowę, bo tyle jeszcze pracowników zostało nam w Rafako. Skoro rok temu zarówno PFR, ARP i KUKE były skłonne do podpisana umowy inwestycyjnej i dać 160 milionów przy udziale inwestora strategicznego, to teraz też mogłyby się włączyć.
Nie jest to zbyt optymistyczny scenariusz.
Na tym opiera się jakiś mój optymizm, że w sprawach przyszłości Rafako nie wszystko jest jeszcze stracone. Jeśli w spółce znajdzie się ostatecznie syndyk masy upadłościowej, to teoretycznie też można powiedzieć, że będzie to próba ostatniej szansy, żeby sytuację w Rafako uporządkować. Czasu jednak dużo nie mamy. Ludzie też nie mogą czekać w nieskończoność niepewni o swój los, a załoga to największy potencjał Rafako.
Rozmawiał Łukasz Kijek, szef money.pl