Krzysztof Kamiński z Oanda TMS Brokers wskazuje na poważne konsekwencje rynkowe obecnej sytuacji we Francji, gdzie upadł rząd. "Spread między obligacjami francuskimi a niemieckimi osiągnął ponad 80 punktów bazowych, najwyższy poziom od 2012 roku, co wskazuje na rosnące ryzyko polityczne".
Na rynku długu widać wyraźne oznaki zaniepokojenia - rentowność 10-letnich francuskich obligacji wynosi obecnie 2.90 proc., podczas gdy niemieckich jedynie 2.08 proc. - wskazuje ekspert.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Francja. Upadek rządu wywołał reakcję rynku
Analityk zwraca uwagę na szerszy kontekst gospodarczy. Kurs EURUSD znajduje się na poziomie 1.0528, a główny francuski indeks giełdowy CAC40 wynosi 7332.6 punktów, odzwierciedlając niepewność inwestorów. Szczególnie istotne jest to w kontekście oczekiwania na jutrzejsze dane z amerykańskiego rynku pracy (NFP).
Kamiński podkreśla złożoność sytuacji budżetowej. Propozycja rządu zakładała cięcia wydatków oraz podwyżki podatków na kwotę 60 miliardów euro, co miało zmniejszyć deficyt budżetowy z 6.1 proc. PKB w 2023 roku do 5 proc. w 2025 roku. Plan ten, określony przez Marine Le Pen jako "toksyczny dla Francuzów", doprowadził do nietypowej współpracy ugrupowań o przeciwnych ideologiach.
Systemowy paraliż i próby jego przezwyciężenia
Ekspert zwraca uwagę na prawne aspekty kryzysu. Rząd tymczasowy musi obecnie korzystać z nadzwyczajnych przepisów, aby zapewnić podstawowe finansowanie państwa i pobór podatków. Minister finansów ostrzega, że takie rozwiązania zwiększą obciążenia podatkowe dla gospodarstw domowych i wpłyną negatywnie na kluczowe obszary, takie jak bezpieczeństwo i rolnictwo.
Według analityka, prezydent Emmanuel Macron stoi przed niezwykle trudnym zadaniem. Dotychczasowe próby budowy koalicji napotkały poważne trudności, a nowe wybory parlamentarne mogą odbyć się najwcześniej w lipcu 2024 roku. Mimo to prezydent deklaruje, że nie zrezygnuje z urzędu przed końcem swojej kadencji w 2027 roku.
Kamiński wskazuje na próby znalezienia politycznego rozwiązania. Macron i jego sojusznicy starają się odbudować "Republikański Front" – koalicję partii głównego nurtu. Celem jest przekonanie umiarkowanych socjalistów do zerwania współpracy z radykalną lewicą. Ekspert podkreśla, że kluczowe będzie znalezienie sposobu na zażegnanie kryzysu politycznego i odbudowę zaufania inwestorów.
Polityczne tło kryzysu
Éric Coquerel, poseł lewicowej Francji Niepokornej (LFI), już przed głosowaniem sugerował daleko idące konsekwencje. "prezydent jest dziś przeszkodą, a nie rozwiązaniem. Dziś głosujemy nie tylko nad wotum nieufności dla rządu, ale również ogłaszamy koniec mandatu prezydenta". Marine Le Pen natomiast utrzymuje, że poparcie wniosku o wotum nieufności nie było decyzją podjętą "z radością serca", ale koniecznym krokiem dla "ochrony narodu francuskiego".
Mathilde Panot, przewodnicząca klubu LFI w Zgromadzeniu Narodowym, wezwała Macrona do odejścia i zorganizowania przedterminowych wyborów prezydenckich. Jean-Luc Mélenchon, lider formacji, ocenił sytuację jeszcze bardziej radykalnie, twierdząc, że "Macron nie przetrwa trzech lat nawet z Barnierem co trzy miesiące".
Szczególnie istotna jest deklaracja Marine Le Pen o gotowości do współpracy nad nowym budżetem. Liderka Zjednoczenia Narodowego stawia jednak warunek uwzględnienia jej postulatów, co może dodatkowo skomplikować proces formowania nowego rządu i przyjęcia budżetu.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że jest to pierwszy taki przypadek od czasów rządu Georgesa Pompidou w 1962 roku. Za wnioskiem o wotum nieufności głosowało 331 deputowanych, znacznie przekraczając wymagany próg 288 głosów. Tak szerokie poparcie dla wniosku pokazuje głębokość kryzysu politycznego we Francji.
Analitycy zwracają uwagę, że kryzys polityczny może mieć długofalowe konsekwencje dla francuskiej gospodarki. Przedłużająca się niepewność i brak stabilnego rządu mogą wpłynąć na decyzje inwestorów oraz pogorszyć pozycję Francji na międzynarodowych rynkach finansowych. Szczególnie istotne będą najbliższe tygodnie, które pokażą, czy możliwe jest stworzenie nowej, stabilnej większości parlamentarnej.