Upadek ukraińskiego oligarchy opisują analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich Jakub Ber i Piotr Żochowski przy współpracy Tadeusza Iwańskiego. Jak czytamy, we wrześniu Ihor Kołomojski usłyszał szereg zarzutów związanych z wyprowadzaniem pieniędzy z największego ukraińskiego banku – Prywatbanku. Aktywa tej instytucji stanowią niemal jedną trzecią całego krajowego sektora bankowego.
Oligarcha w areszcie
2 września Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i Biuro Bezpieczeństwa Ekonomicznego (BEB) oskarżyły go o kierowanie grupą przestępczą, która w latach 2013-2016 zajmowała się wyprowadzaniem pieniędzy ze wspomnianego banku. Było to zaskoczeniem, gdyż oligarcha był na celowniku Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU), które od lat prowadziło śledztwo w tej sprawie. Spodziewano się, że to NABU pierwsze postawi zarzuty.
Organ ten ostatecznie zrobił to 7 września. W tym czasie Ihor Kołomojski przebywał już w areszcie śledczym SBU. Osiem dni później SBU i BEB postawiły mu kolejne zarzuty związane z udziałem w innym schemacie wyprowadzania pieniędzy z Prywatbanku. Sąd z kolei podwyższył kaucję uprawniającą do opuszczenia więzienia do prawie 4 mld hrywien (ponad 100 mln dolarów).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aresztowanie Kołomojskiego jest wydarzeniem bez precedensu w historii Ukrainy. Jak dotąd żaden z oligarchów o takim znaczeniu, posiadających przez lata przemożny wpływ na życie polityczne i gospodarcze Ukrainy oraz wielokrotnie oskarżanych o poważne przestępstwa ekonomiczne, nie trafił do aresztu, nawet na czas śledztwa. Oznacza to upadek Kołomojskiego jako gracza politycznego i prawdopodobnie stanowi początek końca jego imperium biznesowego – piszą analitycy OSW.
Dawny patron Zełenskiego
Jeszcze w 2019 r. gwiazda Ihora Kołomojskiego świeciła niezwykle jasno. W Ukrainie mówiło się o nim jako o patronie Wołodymyra Zełenskiego, który niespodziewanie wygrał wybory prezydenckie. Oligarcha otwarcie poparł kandydata, który przed działalnością polityczną był znany jako aktor i komik.
Sytuacja jednak z czasem zaczęła się odwracać. Latem 2021 r. prezydent rozkręcił kampanię deoligarchizacji Ukrainy, a za symboliczny początek można uznać uchwaloną tzw. ustawę o oligarchach. Analitycy zakładają, że "bez wątpienia" decyzję o areszcie usankcjonował sam Wołodymyr Zełenski.
Decyzja ta zresztą nastąpiła w trudnym momencie dla państwa ogarniętego wojną, które dodatkowo jest przeżarte przez korupcję. Jej pokłosiem jest odwołanie ministra obrony narodowej Ołeksija Reznikowa. Polityk zapłacił posadą za skandale korupcyjne związane z instytucjami tyłowymi armii ukraińskiej.
Kraj przeżarty korupcją
Dziennikarze i aktywiści wysuwają też oskarżenia wobec ludzi będących w bliskim otoczeniu prezydenta, czyli przede wszystkim szefa Biura Prezydenta Andrija Jermaka oraz jednego z jego zastępców Ołeha Tatarowa. Zarzucają im nadmierną koncentrację władzy, ręczne sterowanie służbami specjalnymi i niejasne powiązania biznesowe.
Sam Wołodymyr Zełenski stara się natomiast ukrócić pogłoski o jego niejawnych powiązaniach z oligarchią. Walka z magnatami mającymi wpływ na gospodarkę kraju ma również inne tło.
Ukraina w ten sposób stara się pokazać państwom zachodnim, że dąży do eliminacji nadużyć finansowych, jak również to, że walczy z korupcją i oligarchizacją gospodarki. "Jest to także ważne w kontekście oczekiwań Zachodu, że będą wydawane wyroki skazujące w sprawach o korupcję na najwyższych szczeblach" – czytamy w analizie.
Kto przejmie schedę?
Gwiazda Ihora Kołomojskiego wydaje się blaknąć, a on sam w niespełna "dekadę" przeszedł drogę od zbawcy kraju do pariasa. Jeszcze w 2014 r. miał wizerunek bohatera, który uratował obwód dniepropetrowski od agresji rosyjskiej. Osiem lat później jednak jego wizerunek się rozsypał, gdy nie potępił rosyjskiej inwazji, a finalnie w 2023 r. wylądował w areszcie.
Pozostaje pytanie, kto teraz przejmie kontrolę nad jego biznesowym imperium. Poważnym ciosem w nie była nacjonalizacja Prywatbanku. Do tego dołożyć jeszcze trzeba utratę części aktywów przemysłowych w wyniku wojny. W rękach oligarchy pozostały jeszcze m.in. zakłady hutnicze i telewizja 1+1. Nadzór nad tą ostatnią jednak obecnie ma ośrodek prezydencki w ramach całodobowego programu informacyjnego (tzw. telemaratonu).
Otwarte jest także pytanie o los aktywów Kołomojskiego, przede wszystkim popularnej stacji 1+1. Jak dotąd w historii Ukrainy nie było prezydenta, który nie dążył do przejęcia kontroli nad telewizją w celach wykorzystania jej w kampanii wyborczej – piszą analitycy OSW.
Niejasna jest też przyszłość partii Za Przyszłość, nad którą kontrolę sprawował oligarcha. Formalnie ma ona kilkunastoosobowy klub w Radzie Najwyższej Ukrainy oraz pewne wpływy w samorządach. Nawet jeśli jej politycy dochowają wierności Ihorowi Kołomojskiemu, to prawdopodobnie i tak nie uchronią go od odpowiedzialności karnej.