Ceny paliwa są "wciąż zbyt wysokie dla wielu Amerykanów" i trzeba je "nieco bardziej obniżyć" - powiedział brytyjskiemu dziennikowi "Financial Times" doradca Joe Bidena ds. energii i inwestycji Amos Hochstein. Jest to związane z wyborami prezydenckimi w USA, które odbędą się 5 listopada.
Hochstein zapowiedział także, że Stany Zjednoczone będą "kontynuować zakupy (surowca - red.) w przyszłym roku, dopóki nie uznamy, że w Strategicznych Rezerwach Ropy Naftowej znajdują się ponownie ilości potrzebne do realizacji pierwotnego celu, jakim jest bezpieczeństwo energetyczne".
Amerykańskie rezerwy "czarnego złota" są największe na świecie. Utworzono je w latach 70. XX w. po kryzysie naftowym. Obecnie zapasy są jednak na najniższym poziomie od 40 lat, co związane jest z wojną w Ukrainie. Ale nie tylko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny paliw rosną nie tylko w Polsce
W tym roku resort energii USA kupował miesięcznie ok. 3 mln baryłek ropy naftowej z przeznaczeniem na strategiczne zapasy, po tym, jak sprzedał 180 mln baryłek od rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r., gdy ceny benzyny gwałtownie wzrosły do ponad 5 dol. za galon (ok. 3,78 litra).
Analitycy zauważają, że wzrostowi cen benzyny sprzyja ponadto wojna Izraela z palestyńskim Hamasem w Strefie Gazy, a także wzrost napięcia na Morzu Czerwonym po atakach na tankowce przez wspieranych przez Iran rebeliantów Huti z Jemenu.
Jak pisaliśmy w money.pl, połowa światowej floty kontenerowców, która regularnie przepływa arcyważnym szlakiem morskim przez Kanał Sueski, obecnie omija tę trasę. Statki zostały przekierowane wokół Przylądka Dobrej Nadziei, co wydłużyło rejsy oraz zwiększyło zużycie ropy.