Stany Zjednoczone i Tel Awiw uważają, że Iran uderzy na terytorium Izraela w nocy z 4 na 5 sierpnia (z niedzieli na poniedziałek) - informuje Barak Ravid, ceniony za rzetelność oraz sprawdzone źródła dziennikarz serwisu Axios.
Odwet ze strony Teheranu nie będzie zaskoczeniem, ponieważ oficjalnie zapowiedział to ajatollah Ali Chamenei, co poskutkowało m.in. wzrostem cen ropy naftowej. Zagadką dla opinii publicznej pozostaje jedynie termin i skala.
Amerykańscy urzędnicy twierdzą, że atak będzie podobny do odwetu rakietowego z kwietnia tego roku. Możliwe jest jednak, iż tym razem zakres operacji będzie większy, jeśli zaangażuje się w nią libański Hezbollah. Jest to prawdopodobne, gdyż w ostatnich dniach Izrael zabił także jednego z dowódców tej wspieranej przez Iran organizacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trudno jest wyważyć przemoc
Niepokój na Bliskim Wschodzie rośnie, jak informuje korespondent PAP w Jerozolimie. "Wzrosły obawy o to, że spodziewane uderzenie pogłębi napięcie i może doprowadzić do wybuchu otwartej wojny na kolejnym froncie konfliktu prowadzonego między Izraelem a Iranu i jego sojusznikami" - pisze Jerzy Adamiak.
Dalsza eskalacja w regionie to jeden z najgorszych perspektyw dla odbiorców ropy naftowej, ale i międzynarodowego handlu. Przede wszystkim fatalna dla stron potencjalnego konfliktu.
"Możliwa wojna Izraela z libańskim Hezbollahem byłaby katastrofalna dla obu stron. Wspierany przez Iran Hezbollah dysponuje znacznym arsenałem i doświadczonymi bojownikami. Izrael, który przygotowuje się do takiego konfliktu od lat i ma przytłaczającą siłę, mógłby spowodować znaczne straty w Libanie" - napisali amerykańscy eksperci Daniel Byman i Seth G. Jones w analizie dla magazynu "Foreign Policy".
I ostrzegli: "Chociaż otwarta wojna byłaby niszczycielska, i tak może nadejść. Trudno jest wyważyć przemoc, a ataki odwetowe mogą stworzyć niebezpieczny krąg napędzający konflikt".