Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Jacek Losik
|

Przygasły nadzieje na rozejm w kosztownej wojnie. "Izraelczycy musieli mieć pełną świadomość"

Podziel się:

Jednym ze skutków wojny między palestyńskim Hamasem a Izraelem są poważne zakłócenia w handlu międzynarodowym, zwłaszcza między Europą a Chinami. Można mieć jednak poważne wątpliwości, czy Tel Awiw dąży do zawieszenia broni w Strefie Gazy - komentuje ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.

Przygasły nadzieje na rozejm w kosztownej wojnie. "Izraelczycy musieli mieć pełną świadomość"
Binjamin Netanjahu przemawia w Kongresie USA (East News, Julia Nikhinson)

W ostatnich tygodniach pojawiła się nadzieja na zawieszenie broni między Hamasem a Izraelem w wojnie, która trwa od października 2023 r. Na powstrzymanie rozlewu krwi naciskają bezpośrednio m.in. USA, Egipt czy Katar, które pełnią funkcję mediatorów. Ale po zabiciu w Teheranie przywódcy politycznego palestyńskiej organizacji przez izraelską armię, ten moment się oddalił. Odwet zapowiedziały zarówno Iran, jak i sam Hamas.

- Izraelczycy musieli mieć pełną świadomość, jak to zabójstwo odbije się na procesie negocjacji, co do zawieszenia broni w Gazie - komentuje w rozmowie z Polską Agencją Prasową (PAP) Marek Matusiak, koordynator projektu "Izrael–Europa" w Ośrodku Studiów Wschodnich. - To, że Ismail Hanije został zabity teraz, ewidentnie było efektem celowej, świadomej decyzji politycznej po stronie izraelskiej - dodał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Pobór kobiet do wojska? To byłaby rewolucja

Według eksperta można mieć poważne wątpliwości, czy Izrael dąży do zawieszenia broni. - Jak słusznie stwierdził premier Kataru, jak się z kimś negocjuje, to zabicie jednego z negocjatorów nie przybliża do zawarcia kompromisu i osiągnięcia celu - zauważa Matusiak.

Kosztowna wojna dla Europy

Zakończenia wojny w Strefie Gazy, a przynajmniej zawieszenia broni, wyczekuje m.in. światowy handel, ponieważ (oficjalnie) to ze względu na rozlew krwi oraz tortury palestyńskich cywilów motywuje jemeńskich bojowników Huti do ataków na statki przepływające przez Morze Czerwone i Kanał Sueski.

Zamiast korzystać z najkrótszej drogi morskiej między Europą a Dalekim Wschodzie (głównie Chinami) kontenerowce i tankowce okrążają Afrykę, przez co koszty transportu wzrosły o kilkaset procent, jak pisaliśmy w money.pl. Wydłużył się też czas dostaw, na co wpływ mają również braki kontenerów, których de facto brakuje m.in. ze względu na obranie dłuższej drogi przez armatorów. Błędne koło się w ten sposób zamyka.

Na każdą poważną eskalację na Bliskim Wschodzie nerwowo reagują również rynki ropy naftowej. Eksperci zaznaczają, że ceny są utrzymywane w ryzach "dzięki" m.in. słabemu popytowi w Chinach. Niemniej, rozlanie się konfliktu na regiony drastycznie podniosłoby stawki surowca. Zwłaszcza jeśli Iran postanowi - także z wielką szkodą dla siebie - zamknąć Cieśninę Ormuz.

- Teraz Irańczycy czują się zaatakowani, że to w ich stolicy, pod ich skrzydłami, ich gość został zamordowany i to jeszcze chwilę po tym, kiedy został przyjęty przez najwyższe przywództwo tego państwa. To rozszerza znaczenie tego morderstwa i włącza kontekst irański - ocenia Matusiak.

W co gra rząd Izraela?

Ekspert poddaje pod wątpliwość, czy strony konfliktu chcą zaprzestania rozlewu krwi. W tym kontekście wspomnijmy, że jak pisał już w styczniu 2024 r. Reuters, opozycja w Izraelu od wielu lat zarzuca skrajnie prawicowemu premierowi Binjaminowi Netanjahu, że przez wiele lat zabiegał o wzmocnienie pozycji Hamasu w Strefie Gazy.

Tak samo mówił w Hiszpanii szef dyplomacji UE Josep Borrell. Powiedział, że Izrael sfinansował powstanie Hamasu, aby osłabić palestyńską partię Fatah, która obecnie kontroluje Autonomię Palestyńską. USA mają od dawna plan, by to właśnie Fatah rządził w Stefie Gazy po zakończeniu trwającego konfliktu, co było wstępem do przywrócenia na mapy pełnoprawnego państwa Palestyna.

"Podobne opinie wygłaszali też izraelscy eksperci, którzy uważają, że Netanjahu, odkąd został wybrany na premiera w 2009 roku, forsował koncepcję wzmocnienia Hamasu w Strefie Gazy oraz osłabienia Autonomii Palestyńskiej i jej prezydenta Mahmuda Abbasa na Zachodnim Brzegu, ponieważ uważał, że uniemożliwi to jakiekolwiek dalsze zabiegi o utworzenie państwa palestyńskiego" - pisała Polska Agencja Prasowa na początku 2024 r.

Rozwiązanie dwupaństwowe, czyli współistnienie Izraela i Palestyny, zyskuje coraz większe poparcie opinii międzynarodowej. O tym jednak izraelski rząd - krytykowany także przez ONZ - nie chce słyszeć. W takiej sytuacji perspektywy wstrzymania walk trudno się spodziewać w najbliższym czasie.

Napięcia na Bliskim Wschodzie szybko nie znikną

- Absolutnie nie ma szans, pomysłu na zakończenie - nie wiem, jak to nazwać - kryzysu, wojny. Obawiam się, że w dalszym ciągu będziemy mieli do czynienia z Bliskim Wschodem, który jest bardzo niestabilny i w odniesieniu do którego świat boi się pełnoskalowej wojny - ocenia Matusiak.

Ekspert dodaje, że zabójstwo przywódcy politycznego Hamasu absolutnie nie zmienia położenia organizacji, a mówiąc wprost - nie osłabia jej. Dodaje jednak, że eskalacja nie oznacza, że zawieszenia broni nigdy nie będzie.

- W momencie, w którym strony zgodziłyby się na zawieszenie broni na takich warunkach, które dla obydwu stron byłyby do przyjęcia, to nawet fakt zabicia jednego z przywódców nie jest ostateczną, nieusuwalną przeszkodą - komentuje koordynator projektu "Izrael-Europa" w OSW.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl