Prezydent Donald Trump potwierdził, że od dzisiaj towary importowane z Meksyku i Kanady zostaną objęte 25-procentowym cłem, podczas gdy produkty energetyczne będą podlegać 10-procentowej opłacie. Dodatkowo, towary z Chin obłożone zostaną dodatkowym 10-procentowym cłem, co w połączeniu z wprowadzonymi miesiąc temu obciążeniami daje łącznie 20 procent.
Trump jednoznacznie stwierdził, że nie ma miejsca na negocjacje w sprawie uniknięcia nowych danin. Zapowiedział również, że 2 kwietnia wejdzie w życie szereg innych obciążeń, w tym na Unię Europejską, które mają wyrównać stawki celne do poziomów nakładanych na produkty amerykańskie przez inne kraje.
Reakcja partnerów handlowych USA była natychmiastowa. Kanada zapowiedziała wprowadzenie ceł obejmujących amerykańskie towary o wartości 21 miliardów dolarów, koncentrując się głównie na produktach rolnych. Podobnie Chiny ogłosiły, że od 10 marca wejdą w życie cła na import produktów rolno-spożywczych z USA - 15-procentowa stawka ma dotyczyć między innymi drobiu, pszenicy i kukurydzy, natomiast 10-procentowe obciążenia obejmą soję, wieprzowinę, wołowinę oraz owoce i warzywa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekonomiczne konsekwencje polityki celnej USA
Jak twierdzą w swoim raporcie analitycy ING, wprowadzenie ceł już wpływa na amerykańską gospodarkę. Indeks koniunktury ISM w przemyśle nieznacznie spadł do 50,3 w lutym z 50,9 miesiąc wcześniej, co było wynikiem poniżej konsensusu wynoszącego 50,8. Komponenty tego wskaźnika ujawniają niepokojące tendencje - spadek nowych zamówień (z 55,1 do 48,6) oraz zatrudnienia (z 50,3 do 47,6), przy jednoczesnym wzroście presji inflacyjnej (wskaźnik ISM prices paid wzrósł z 54,9 do 62,4).
Analitycy ING zauważają, że optymizm rynków finansowych dotyczący polityki Trumpa znacząco osłabł, ponieważ negatywne skutki jego działań przewyższają obecnie oczekiwane korzyści wynikające z planowanych obniżek podatków czy deregulacji. Według ekspertów agenda Trumpa na krótką metę przynosi więcej negatywów dla USA niż pozytywów.
Cła już uderzają w rynki
Cła wprowadzone przez administrację amerykańską wywołały również reakcję na rynkach finansowych. Kurs euro do dolara wzrósł z okolic 1,04 do 1,05, co było częściowo spowodowane wyższą od oczekiwań inflacją w strefie euro, ale także serią negatywnych zaskoczeń w danych z USA. Lutowy wskaźnik ISM dla amerykańskiego przetwórstwa dostarczył kolejnych sygnałów pogorszenia perspektyw gospodarki USA w oczekiwaniu na wprowadzenie ceł importowych.
Na rynkach długu również widać konsekwencje nowej polityki handlowej. Amerykańska krzywa rentowności przesunęła się w dół o 8-9 punktów bazowych, osiągając 3,95 procent na krótkim końcu i 4,16 procent na długim końcu. Natomiast rentowności na niemieckiej krzywej wzrosły o 5 punktów bazowych, co odzwierciedla rosnące obawy dotyczące globalnej sytuacji gospodarczej.
W Europie widoczne co prawda jest nieśmiałe ożywienie w sektorze przemysłowym (o czym świadczą raporty dotyczące strefy Euro, Niemiec i Polski), ale analitycy ING ostrzegają, że może ono mieć charakter przejściowy i wynikać z przyśpieszenia realizacji zamówień w celu uniknięcia amerykańskich ceł. Finalne odczyty indeksów PMI w przemyśle za luty z gospodarek europejskich potwierdziły ten trend - w strefie euro indeks wyniósł 47,6 (poprzednio 46,6), w Niemczech 46,5 (poprzednio 45,0), a we Francji 45,8 (poprzednio 45,0).
Wprowadzenie ceł przez USA i reakcje innych krajów mogą prowadzić do eskalacji napięć handlowych na świecie. Zdaniem analityków ING, konsekwencje tej polityki będą odczuwalne nie tylko w bezpośrednio dotkniętych krajach, ale także w globalnych łańcuchach dostaw i ogólnej kondycji światowej gospodarki.