W marcu tego roku Bank Światowy wyliczył, że odbudowa Ukrainy po rosyjskiej napaści kosztować będzie 411 mld dol. Ta kwota w oczywisty sposób rośnie wraz z kolejnymi atakami, zwłaszcza na infrastrukturę krytyczną oraz obiekty cywilne. Okupowany kraj, którego gospodarkę zniszczyły rosyjskie naloty, potrzebuje też pieniędzy na bieżące sprawy.
Prezydent Wołodymyr Zełenski proponował, by Ukrainie przekazać skonfiskowane majątki rosyjskich oligarchów, które Zachód im zabrał jako karę za wspieranie inwazji. Na taki krok zdecydowały się już Stany Zjednoczone, o czym poinformował sekretarz stanu USA Antony Blinken podczas czwartkowej (7 września) wizyty w Kijowie.
- Po raz pierwszy wysyłamy na Ukrainę aktywa odebrane sankcjom rosyjskim oligarchom, które zostaną wykorzystane do wspierania ukraińskich weteranów - powiedział urzędnik. Mowa o kwocie w wysokości 5,4 mln dol., które, jak twierdzi Kreml, prawdopodobnie skonfiskowano Konstantinowi Małofiejewowi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oligarchowie tracą pieniądze za wojnę w Ukrainie. Kreml reaguje
Na reakcję reżimu Władimir Putna nie trzeba było długo czekać. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poinformował, że Rosja nie będzie się bezczynnie przyglądała realizacji planów Stanów Zjednoczonych, które uznają za swojego największego rywala na świecie.
- Żaden przypadek nielegalnego zatrzymania majątku nie pozostanie bez opieki. Każdy przypadek jest oczywiście indywidualny i trzeba poznać szczegóły. Ale to będzie efektem poważnego postępowania - zapowiedział Pieskow, cytowany przez rosyjski dziennik "Kommiersant".
Rzecznik Kremla przekazał, że na przekazanie Ukrainie aktywów rosyjskiego biznesmena zareaguje pozwem sądowym. Nie powiedział jednak, przed jakim sądem Rosja będzie domagała się "sprawiedliwości".
- To stoi w sprzeczności ze wszystkim, co w ogóle można sobie wyobrazić z punktu widzenia prawa - komentował rzecznik Kremla słowa Blinkena.