Sejmowa większość, która za kilkanaście dni najprawdopodobniej stworzy własny rząd, złożyła w Sejmie jeden z pierwszych projektów. Ustawa wiatrakowa (w której zawarto też przepisy o zamrożeniu cen prądu) zakłada liberalizację zasad określających to, gdzie można wznosić farmy wiatrowe. Obóz Zjednoczonej Prawicy nowe rozwiązania mocno krytykuje.
Poseł Krzysztof Szczucki zapowiedział w piątek, że PiS złoży wniosek do prokuratury regionalnej i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Tego samego dnia głos w sprawie zabrał też szef rządu. Premier Mateusz Morawiecki ocenił, że ustawa "jest de facto efektem wielkiego lobbingu". I nawiązał do wyceny akcji Siemensa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Proszę popatrzeć na wczorajsze notowania cen akcji Siemensa, niemieckiej spółki, i polskiej spółki Orlen. Jak dzisiejsza opozycja, na skutek tego lobbingu, przedstawiła swoją propozycję, natychmiast tąpnęły - i to dramatycznie, akcje polskiej spółki Orlen. Rzadko się coś takiego zdarza na giełdzie. I w tym samym czasie dramatycznie wzrosły ceny niemieckiej spółki Siemens - stwierdził premier.
- Ja myślę, że wszyscy Polacy są mądrzy i potrafią sobie wyciągnąć wnioski z takiej regulacji. To szokujące, że w tak szybkim czasie lobbyści są w stanie dotrzeć do tych, których uważają za przyszłych decydentów - mówił Morawiecki na konferencji prasowej.
Notowania spółki Orlen w środę - po ogłoszeniu planów opozycji - spadły o ok. 7 proc. Wartość akcji zmalała z ok. 65 zł do 58 zł. W piątek notowania oscylowały wokół 60 zł (na zamknięciu giełdy było to 60,60 zł). Z kolei akcje Siemens Energy AG w środę rano wyceniane były na 10,63 euro. W ciągu dnia ich wartość wzrosła do 10,95 euro. W piątek sięgnęła 11,40 euro, a na zamknięciu handlu było to 10,34 euro.
Wiązanie wzrostu notowań Siemensa na niemieckiej giełdzie ze spadkiem notowań Orlenu na polskiej giełdzie to kompletna bzdura. Polska to dla Siemensa mały rynek, nie ma szczególnego znaczenia. A już na pewno nie takiego, by wywindować kurs akcji. Niemiecka spółka skorzystała najpewniej na trendzie widocznym dla całego indeksu DAX. W listopadzie wzrósł on o 10 proc. - komentuje w rozmowie z money.pl Dawid Czopek, ekspert ds. surowców.
Wyjaśnia też, że duński Vestas, najpoważniejszy konkurent Siemensa, zyskał w tym czasie aż 20 proc.
Pieniądze z KPO na wiatraki?
Po prawej stronie sceny politycznej krąży też jeszcze jedna odważna teza. Zgodnie z nią Koalicja Obywatelska chce "ratować" niemiecką spółkę środkami z KPO, przeznaczonymi dla Polski. Mówił o tym m.in. publicysta Rafał Ziemkiewicz w TV Republika. Jego wypowiedzi przytoczył też serwis niezalezna.pl, a link do tego artykułu opublikował w serwisie X europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
W mediach społecznościowych pojawił się też wykres akcji Siemensa z ostatnich miesięcy. Widać na nim, że notowania spadły latem i do dziś nie odrobiły straty. Czy jednak środki z Krajowego Planu Odbudowy mogą trafić do niemieckiej firmy?
Fundusze z KPO nie dotyczą bezpośrednio inwestycji wiatrowych. Zgodnie z założeniami mają zostać przeznaczone na zielone inwestycje, takie jak np. rozwój infrastruktury energetycznej, sieci przesyłowe, sieci dystrybucyjne, magazyny energii, rozwój zielonego wodoru - tłumaczy w rozmowie z money.pl Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Dawid Czopek uznaje tezę o pomocy Siemensowi za całkowicie absurdalną.
- Wystarczy spojrzeć na liczby. Zmiana obecnej ustawy wiatrakowej spowodowałaby, że w Polsce będziemy mogli postawić wiatraki o łącznej mocy ok. 6 GW. Koszt turbiny to w przybliżeniu ok. miliona euro za 1 MW. Z tego prostego szacunku wynika, że budowa nowych wiatraków kosztowałaby nas 6 mld euro - wylicza.
Nie wydaje mi się, żeby dla takiego giganta jak Siemens Energy było to aż tak istotne, a już w szczególności "ratujące", jak twierdzą niektórzy komentatorzy. Portfel zamówień niemieckiej firmy sięga bowiem już dziś 112 mld euro. Polskie zamówienia są z pewnością atrakcyjne, tak jak dla każdego producenta, ale o niczym nie przeważają - komentuje.
Siemens z rekordem zamówień
Spółka Siemens Energy opublikowała niedawno raport dotyczący roku finansowego 2023. I chociaż ostatni kwartał wygląda nieco gorzej, to w całym roku zamówienia wzrosły o 33,8 proc. - do 50,4 mld euro, a przychody wzrosły o 9,9 proc. - do 31,1 mld euro. To jednak nie wszystko.
Order backlog, czyli wartość zamówień, które spółka otrzymała, ale jeszcze nie zrealizowała, osiągnął nowy rekordowy poziom 112 miliardów euro - czytamy w raporcie.
Spółka Siemens Energy powstała w 2020 roku w wyniku wydzielenia z koncernu Siemens AG. Spółka zajmuje się dostarczaniem rozwiązań energetycznych, takich jak turbiny gazowe, wiatrowe i wodorowe, oraz usługami związanymi z przesyłem i dystrybucją energii elektrycznej. Zatrudnia około 90 tys. pracowników na całym świecie.
Warto też podkreślić, że Siemens nie jest jedynym procentem turbin. Ma ok. 25 proc. udziałów w europejskim rynku. Poważnymi graczami są też duński Vestas oraz inni niemieccy producenci - Enercon i Nordex. Wśród globalnych konkuretów Siemensa wymienić można chiński Goldwind czy amerykański GE.
Co z wywłaszczeniem?
Politycy opozycji wskazują też na inne możliwe konsekwencje wprowadzenia nowej ustawy wiatrakowej. Jakub Wiech, ekspert w zakresie energetyki zwraca uwagę na art. 6 nowych regulacji, definiującego tzw. cele publiczne, których realizacja może pociągać za sobą np. wywłaszczenia.
- Specjaliści w zakresie prawa energetycznego, czyli np. adwokat Anna Kucińska, wskazują, że zgłoszony przez KO i Trzecią Drogę projekt nie umożliwi wywłaszczania pod budowę wiatraków, gdyż jest to możliwe wyłącznie na podstawie decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego. Projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej nie przewiduje wydania takiej decyzji - zauważa Wiech w rozmowie z money.pl.
- Nie postulujemy i nie będziemy postulować o możliwość korzystania z instytucji celu publicznego dla lokalizacji farm wiatrowych - deklaruje z kolei Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
- Te uproszczenia są przeznaczone dla infrastruktury energetycznej zapewniającej przesył energii elektrycznej i ciepła w Polsce. Nie ma potrzeby, aby inwestycje w farmy wiatrowe korzystały ze specjalnych praw zarezerwowanych do tego dokładnie dobranego katalogu inwestycji. Zależy nam na pełnym procesie planistycznym z poszanowaniem strony społecznej i lokalnych społeczności - zapewnia.
I podkreśla, że jego organizacja wspiera inną zmianę zaproponowaną w ustawie. - Postulowaliśmy i postulujemy o wprowadzenie minimalnej odległości 500 m od zabudowy mieszkalnej jako wypracowanego wcześniej kompromisu z szerokim gronem interesariuszy samorządowych i ekologicznych - dodaje.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl