Gdy piszę, że nie wiem, czy CPK powinien powstać - nie jest to żadna figura retoryczna. Naprawdę nie wiem.
Nie znam się na inwestycjach kolejowych i lotniskowych, nie jestem specjalistą od ruchu lotniczego ani nie umiem ocenić, czy powstanie CPK zwiększy bezpieczeństwo Polski, czy je zmniejszy.
Po to - jak lubi mawiać Donald Tusk - wynająłem, wespół z kilkudziesięcioma milionami rodaków rząd, aby znalazł on odpowiedzi na najistotniejsze pytania i je przekazał obywatelom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ulotne ekspertyzy
Ostatnie dni nie są dla rządzących szczęśliwe, gdy mówimy o CPK. Zaczęło się od weryfikacji słów Donalda Tuska wypowiedzianych 13 lutego 2024 r. podczas posiedzenia Rady Gabinetowej.
Wszystkie dotychczasowe ekspertyzy, z jakimi mieliśmy okazję się zapoznać, stawiają pod znakiem zapytania zarówno dane wyjściowe, jak i dane końcowe, jeśli chodzi o tę inwestycję (CPK - przyp. red.) - stwierdził Tusk.
Jak łatwo się domyślać, wiele osób i organizacji wysłało do kancelarii premiera wnioski o udostępnienie informacji publicznej - o jakie ekspertyzy chodzi.
Stowarzyszenie Demagog otrzymało już odpowiedź. Kancelaria premiera nie wskazała w niej ekspertyz, na które powoływał się premier, i wyjaśniła, że nie posiada utrwalonych na nośniku ekspertyz ani informacji publicznej w zakresie objętym wnioskiem.
Innymi słowy: jeśli nawet jakieś analizy były, to nie w formie pisemnej. A jeśli były w pisemnej - to ktoś je zniszczył lub zgubił i nie da się ich już znaleźć.
Tu wyraźnie podkreślmy: premier Tusk mówił o ekspertyzach, z którymi rządzący się zapoznali, a niekoniecznie powstały one na zlecenie rządu.
Mogło być więc tak, że rząd w odpowiedzi na wniosek powołałby się na analizy podmiotów trzecich. Kilka takowych, stawiających co najmniej znaki zapytania, powstało.
Kancelaria premiera jednak nie powołała się nawet na te ekspertyzy. W efekcie ze "wszystkich ekspertyz" zostało zero. Jedno wielkie nic.
Nieprofesjonalny audyt
Sprawa jednak pewnie nie wzbudziłaby takich emocji, gdyby nie fakt, że chwilę po tym, gdy wyszło na jaw, że ekspertyz jednak nie ma, ogłoszono wyniki postępowania w sprawie przeprowadzenia audytu w zakresie weryfikacji i oceny harmonogramów spółki CPK dla części lotniskowej i kolejowej.
Mówiąc prościej: rozstrzygnięto przetarg na to, kto dokona części audytu (cały podzielono na kilka części), który ma pomóc w ustaleniu, czy budujemy CPK, czy nie budujemy. Audyt formalnie zleciła sama spółka CPK.
Zgłosiło się trzech oferentów. Wygrało konsorcjum firm, które sam organizator postępowania uznał za niemające doświadczenia w ocenie inwestycji kolejowych (0 punktów na 10 możliwych do zdobycia).
Jak to zgrabnie ujął jeden z twitterowiczów, wychodzi na to, że zespół specjalistów, którzy budowali lotniska na całym świecie, miałby być oceniany przez ludzi od układania torów kolejowych, którzy być może daliby radę zadaszyć wiaty do busów w Modlinie.
Zanim ktoś jednak powie "trzeba było wybrać droższą ofertę", uprzejmie informuję, że te droższe też miały swoje wady. Jakkolwiek bowiem ich eksperci znają się na inwestycjach kolejowych, to nie mają pojęcia o inwestycjach lotniskowych (w obu przypadkach po 0 punktów w ocenie dokonanej przez organizujących postępowanie).
W efekcie chętne do wykonania części audytu były trzy firmy (konsorcja): żadna nie byłaby w stanie rzetelnie przeprowadzić tego audytu, bo jedni nie znali się na kolei, a inni na lotnictwie.
Gdy w internecie podniósł się raban, spółka CPK ogłosiła, że przetarg na audyt harmonogramów unieważnia "bez podania przyczyny".
Rzetelna diagnoza
Mamy więc taką oto sytuację, że rządzący zapowiedzieli, że budowa CPK zależy od przeprowadzonego audytu przez niezależnych ekspertów.
Tyle że niezależni eksperci, a także duże firmy audytorskie, które zapewne podołałyby zadaniu, nie są - jak widać - zainteresowane przeprowadzaniem audytu według zasad, które postanowili narzucić rządzący.
Do miana koronnego argumentu przeciwko budowie CPK urastają sączone w mediach dowody na niewłaściwe działania poprzedniej władzy. Wychodzi na jaw, że a to spółka CPK wspierała jakąś parafię, a to wydawano pieniądze na osłonę medialną w postaci płacenia dziennikarzom i influencerom za materiały sponsorowane.
I żeby była jasność: uważam, że nie należy marnować pieniędzy. Spółka, której powierzono wybudowanie portu, powinna wydatkować środki w sposób pozwalający na wybudowanie portu, a nie na wsparcie parafii czy materiały na Instagramie.
Jednocześnie, jednak jeśli poprzednia władza niewłaściwie wydawała pieniądze, jest to argument za tym, by złożyć na konkretne osoby doniesienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Nic nam to nie mówi jednak o zasadności (bądź jej braku) budowy CPK.
Od rządu oraz kontrolowanej przez rządzących spółki CPK mamy pełne prawo oczekiwać profesjonalizmu. W ostatnich tygodniach go brakowało. Czas to zmienić, bo naprawdę chciałbym się dowiedzieć, czy CPK jest Polsce niezbędne, czy bliżej temu projektowi do szklanych domów i wydania miliardów złotych na marzenia, z których nic wymiernego nie będziemy mieli.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski