Na stronach Centralnego Biura Antykorupcyjnego pojawiło się ogłoszenie dotyczące przetargu na prawie 4000 smartfonów. Z dokumentów wynika, iż CBA chce kupić 1986 iPhone'ów i tyle samo smartfonów z systemem Android. Do tego dochodzi jeszcze partia 150 routerów obsługujących sieć 5G.
Każdy smartfon również ma obsługiwać 5G i nagrywać materiały wideo w rozdzielczości minimum 4K.
W przypadku telefonów z Androidem 20 urządzeń ma być najwyższej klasy (128 GB pamięci, 12 GB RAM i 8-rdzeniowy procesor, ekran 6,8 cala), 125 sztuk może mieć nieco mniejszy ekran z zachowaniem pozostałych parametrów. Kolejne 105 może mieć minimum 8 GB pamięci RAM. Największa partia 1736 telefonów może mieć już 6 GB RAM-u, ale obsługa 5G i 4K jest obligatoryjna.
Najtańsze modele smartfonów o takich parametrach kosztują ok. 1700-1800 złotych. Te o najwyższej specyfikacji - przynajmniej 3500 złotych za sztukę.
Podobnie rzecz się ma z iPhone'ami. Różnica jest taka, że modele o najwyższych wymaganych przez CBA parametrach to koszt ok. 4500 zł za sztukę. Te relatywnie najsłabsze kosztują zaś niecałe 3200 zł za sztukę.
Co ciekawe - CBA zamierza kupić dokładnie tyle samo smartfonów z Androidem, co iPhone'ów. Czyżby każdy agent tej służby miał mieć do dyspozycji po dwa telefony? Takie pytanie zadaliśmy przedstawicielom Biura, czekamy na odpowiedź.
Zapytaliśmy też, po co CBA kupuje 1986 par telefonów, skoro - wedle informacji podawanych przez samo Biuro, pracuje w nim łącznie 1300 osób (zarówno funkcjonariuszy, jak i pracowników cywilnych).
CBA - kontrowersje
Budżet CBA na 2021 rok wynosi nieco ponad 211 mln złotych. W stosunku do biura od dawna pojawia się wiele zarzutów o działanie na polityczne zlecenie. Wysuwa je choćby szef Najwyższej Izby Kontroli, Marian Banaś. CBA zdążyło już aresztować jego syna a następnie przeszukać jego firmę.
W zeszłym roku Biurem wstrząsnął skandal finansowy - okazało się, że jedna z pracowniczek CBA przez 2 lata wynosiła z niego gotówkę. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał ją na karę 6 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności.
Okazało się, że wyprowadziła z kasy biura 9,2 mln złotych. Katarzyna G. skradzione pieniądze przekazywała swojemu mężowi, który był nałogowym hazardzistą i obstawiał za nie kolejne zakłady. Jej mąż został skazany na osiem lat pozbawienia wolności.