Poza sezonem w hotelach zazwyczaj maleje liczba gości, dlatego obiekty są skłonne do rabatów. W tym roku nie ma jednak na to szans. Takiego oblężenia hoteli nie było od dawna. Jeżeli nie zarezerwowaliśmy noclegu wcześniej, możemy mieć problem ze znalezieniem wolnych miejsc. Dodatkowo tegoroczny sezon najprawdopodobniej wydłuży się i potrwa do końca września.
- Zainteresowanie ofertą noclegową jest ogromne. Jeśli ktoś spóźnił się np. z rezerwacją noclegu, nie będzie mu łatwo znaleźć oferty last minute. Z naszych danych wynika także, że w skali kraju noclegi podrożały średnio od 10 do 15 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem - komentuje Kamila Miciuła z serwisu Nocowanie.pl.
Jej zdaniem w przypadku noclegów rezerwowanych po 15 sierpnia, w poprzednich latach można było liczyć na tańsze oferty, a ceny były korzystniejsze. W tym roku będzie inaczej, co oznacza, że na rabaty nie mamy, co liczyć.
- Sezon najprawdopodobniej nie potrwa do końca sierpnia, jak zazwyczaj. Już widać, że się przedłuży. Osoby, które mogą sobie pozwolić na wyjazd we wrześniu, najprawdopodobniej skorzystają z tej możliwości. Czy we wrześniu będzie można liczyć na obniżki? Trudno jest to oszacować, bo zapowiedzi rządu związane z nadejściem kolejnej fali zakażeń mogą zburzyć plany branży hotelowej - dodaje Kamila Miciuła.
Wakacje w Polsce w cenie zagranicznych
Z danych serwisu Nocowanie.pl wynika, że podczas tegorocznych wakacji najbardziej oblegane są nadmorskie kurorty. Wśród 10 topowych miejsc podczas tego lata, dziewięć znajduje się nad Bałtykiem. Są to Władysławowo, Łeba, Krynica Morska, Mielno, Sarbinowo, Ustka, Kołobrzeg, Pobierowo oraz Karwia. Tę listę zamyka Zakopane, które cieszy się popularnością niezależnie od pory roku.
Wyszukując oferty hoteli i pensjonatów w tych miejscowościach poprzez Booking i Travelist w najbliższych dwóch tygodniach sierpnia, okazuje się, że praktycznie nie ma wolnych miejsc lub dostępne są tylko pojedyncze noclegi.
A ceny? Jadąc nad polskie morze, trzeba się liczyć z tym, że możemy wydać więcej, niż na zagranicznych wczasach. Przykład? Tygodniowy pobyt dwóch osób w trzygwiazdkowym hotelu w Mielnie kosztuje średnio około 3 tys. zł.
Z kolei ceny hoteli o wyższym standardzie zaczynają się tutaj od 5 tys. zł. Przykładowo za nocleg (ze śniadaniem) dla dwóch osób w czterogwiazdkowym, położonym niedaleko plaży hotelu Gwiazda Morza Resort Spa & Sport, zapłacimy blisko 1315 zł.
W porównaniu z nadmorskimi kurortami, nocleg w górach jest sporo tańszy. Tygodniowy pobyt dwóch osób w hotelu Eco Tatry kosztuje na przykład blisko 2,6 tys. zł.
Tymczasem pobyt w czterogwiazdkowym hotelu w Bułgarii w Słonecznym Brzegu z dojazdem na własną rękę będzie nas kosztować blisko 1,3 tys. zł za dwie osoby. Z kolei apartament w Chorwacji na wyspie Pag możemy zarezerwować już od 1 tys. zł za osobę. W podobnych cenach znajdziemy także noclegi w Albanii, Grecji, czy Turcji.
Hotele oblężone do końca sezonu
Zdaniem Jacka Tokarskiego, partnera i współwłaściciela sieci Hotel Professionals, najlepsze oferty hoteli usytuowanych np. w pobliżu plaży, mające w ofercie m.in. basen i wyżywienie, zostały wyprzedane już na początku lipca, a w niektórych wolnych miejsc zabrakło już w czerwcu.
W efekcie brak dostępnej oferty w połączeniu z dużym popytem spowodował nieunikniony wzrost cen. - Gdy brakuje podaży i nie ma dostępnych noclegów, ceny rosną. Jednak my monitorujemy przede wszystkim duże miasta. Podsumowanie tegorocznych wakacji zrobimy najprawdopodobniej dopiero we wrześniu - wyjaśnia Jacek Tokarski.
Według niego hotele położone w turystycznych miejscowościach znajdują się dzisiaj w dużo lepszej sytuacji, niż zlokalizowane w miastach.
- Nie zmienia to jednak faktu, że obecny rok był fatalny dla całej branży, bo w pierwszej połowie roku sektor był praktycznie zamknięty. Nie liczyłbym, więc na niższe ceny w drugiej połowie sierpnia - mówi Tokarski.
- Obecnie mamy kumulację urlopów. Wiele rodzin chce odpocząć po miesiącach pracy i nauki zdalnej w domu. Część osób chce zdążyć wyjechać przed spodziewaną czwartą falą zakażeń. Odpoczynek wszystkim jest bardzo potrzebny - dodaje Tokarski.
Według niego hotele, ale także apartamenty i np. wakacyjne domy, będą przeżywały oblężenie do końca wakacji. Dlatego można się spodziewać, że tegoroczny wrzesień będzie droższy niż np. dwa lata temu.
- Hotele w kurortach na pewno podreperują swój budżet. Tymczasem hotele położone w miastach, które również działają w wakacje, w najlepszym wypadku mają dzisiaj obłożenie na poziomie 30 proc. W takim wypadku obiekt zarabia tylko na tzw. koszty operacyjne, co jest minimalizacją strat. Jeżeli te obiekty zostaną znowu zamknięte, może to oznaczać ich koniec, bo nie mają już one żadnego finansowego wsparcia - podsumowuje.