Tylko w pierwszym półroczu na wszystkich lotniskach w Polsce odprawiono blisko 23 mln pasażerów. Pasażerom wraca chęć oraz możliwości latania po Europie i w dalsze zakątki świata. Przylatując z powrotem do kraju, można się jednak zdziwić. Nie trzeba mieć w bagażu narkotyków, aby w oczach celników zostać przemytnikiem i narazić się na kary. Wystarczy kanapka z mięsem lub serem przywieziona spoza Unii Europejskiej.
- Nadal stwierdzamy duży odsetek spraw dotyczących produktów pochodzenia zwierzęcego w postaci wyrobów mlecznych, a także mięsnych. Dotyczy to głównie serów z Gruzji, a także z Wielkiej Brytanii po jej wyjściu z UE - mówi money.pl Michał Kasprzak, rzecznik Izby Administracji Skarbowej (IAS) w Katowicach. Tylko na tamtejszym lotnisku od stycznia do końca lipca wykazano 187 przypadków, które zakończyły się zatrzymaniem 450 kg produktów i nałożeniem mandatów na łączną kwotę 14,6 tys. zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zakaz przywożenia owoców do Polski. Pięć wyjątków
Dla porównania, w Poznaniu w tym samym okresie przechwycono 660 kg zakazanych produktów tego typu, a mandaty dostało ośmiu podróżnych. W ubiegłym roku wielkopolscy celnicy zatrzymali 2,8 t. We Wrocławiu pierwsze siedem miesięcy przyniosło wynik ponad 1,7 tys. kg i 570 przypadków.
Ryzyko dotyczy również wegan - na liście towarów zakazanych oprócz mięsa i nabiału są też nasiona, owoce, warzywa i kwiaty. - Do Unii Europejskiej podróżni mogą wwozić tylko pięć rodzajów owoców. Są to: ananasy, kokosy, duriany, banany i daktyle - wylicza money.pl Małgorzata Spychalska-Szuszczyńska, rzeczniczka prasowa Izby Administracji Skarbowej w Poznaniu.
Od 1 lipca 2023 r. minimalna kwota mandatu to 360 zł, a maksymalna - 18 tys. zł. Krajowa Administracja Skarbowa wylicza, że na Lotnisku Chopina w Warszawie "rekordziści" próbowali jednorazowo przewieść 20, 30, a nawet 40 kg owoców, warzyw lub mięsa.
Tani Armani i inne podrabiane towary
Częstym problemem jest przywożenie do Polski podrabianych towarów. KAS przypomina, że każda ilość handlowa podrabianych torebek, koszulek, butów czy sprzętu elektronicznego podlega sankcjom. I ostrzega przed ryzykiem.
- Do podrabiania odzieży producenci i handlowcy używają barwników, które mogą zawierać związki szkodliwe dla człowieka. W Oddziale Celnym Balice nie tak dawno zatrzymaliśmy zabawki, opatrzone znakami znanych producentów. Po analizie w naszym laboratorium okazało się, że dopuszczalna norma związków chemicznych - ftalanów, była wielokrotnie przekroczona. Na szczęście te niebezpieczne dla zdrowia zabawki nie trafiły do obiegu - podkreśla Robert Szewczyk, oficer prasowy i technik kryminalistyki w Małopolskim Urzędzie Celno-Skarbowym.
Wielka Brytania nie jest już w Unii Europejskiej
Warto o tym przypomnieć nie tylko ze względu na konieczność posiadania paszportu i w kontekście wwożenia na teren UE mięsa czy nabiału z Wysp. Limity obowiązują też w przypadku alkoholu i papierosów. O ile z Irlandii można przywieźć samolotem tyle piwa lub whisky, ile udźwigniemy, to z Wielkiej Brytanii już tylko jeden litr trunku z zawartością alkoholu powyżej 22 proc., dwa litry do 22 proc. oraz 4 litry wina i 16 litrów piwa. Limit papierosów to 200 sztuk, czyli 10 paczek. Te same normy dotyczą innych krajów trzecich.
Podróżni z krajów trzecich najczęściej tłumaczą, że 'nie byli świadomi ograniczeń', byli za granicą po raz pierwszy albo 'pytali w sklepie, ile mogą kupić i uzyskali odpowiedź, że po dwa lub cztery kartony na osobę'. To niezgodne z ustawą o podatku akcyzowym - podkreśla Michał Kasprzak.
Dodaje, że najbardziej spektakularnym przypadkiem w Katowicach-Pyrzowicach było w marcu 39,6 tys. papierosów (1980 paczek) pochodzenia białoruskiego w dwóch walizkach obywateli Bułgarii, wracających z Turcji.
Kawior, torebka z krokodyla i... żywe robaki
Szczególną uwagę trzeba zwrócić na produkty objęte konwencją waszyngtońską (CITES). To między innymi muszle przydaczni, kawałki koralowców, niedźwiedzie i tygrysie skóry, a także galanteria ze skóry krokodyla.
Na lotnisku w Poznaniu w lipcu obywatel Ukrainy przewoził dwa fragmenty rafy koralowej, które - jak oświadczył - znalazł na plaży. Dwa miesiące wcześniej obywatelka Norwegii przewoziła ważący ponad kilogram fragment rafy kupiony w sklepie z pamiątkami. Krajowa Administracja Skarbowa ostrzega, że handlarze na straganach często posługują się "kolorowymi certyfikatami" i zapewniają, że towar jest legalny. Po powrocie podróżny, który skusił się na taki zakup, wpada jednak w tarapaty.
Robert Szewczyk z krakowskiej KAS podaje przykład osoby, która za granicą kupiła "znaczną liczbę słoiczków opatrzonych etykietą, sugerującą, że jest to kawior z jesiotra". Ryba ta i pochodzące z niej produkty podlegają ochronie CITES. - W trakcie składania wyjaśnień turysta ujawnił, że zapłacił około 200 dol. za słoiczek. Sądził, że przy takiej cenie towar jest najwyższej jakości. Był zdziwiony, gdy w wyniku badań laboratoryjnych okazało się, że to żelatyna z aromatem spożywczym o smaku ryby, uformowana w kształt rybich jajeczek. Charakterystyczny czarny kolor został uzyskany dzięki sadzy - wyjaśnia.
Dodaje, że już sama informacja na opakowaniu, że jest w nim objęty ochroną CITES towar, wystarczy, aby ściągnąć na siebie ryzyko kary. We Wrocławiu z kolei ujawniono przywóz 10 kg żywych robaków w bagażu podróżnego z Wielkiej Brytanii. - Miały one zostać wykorzystane jako przynęty na ryby - dodaje Agnieszka Rzeźnicka-Gniadek z IAS we Wrocławiu.
Kara za nieprzestrzeganie przepisów CITES wynosi nawet od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Przedstawiciele Krajowej Administracji Skarbowej podkreślają, że w kwestii CITES świadomość podróżnych w ostatnich latach jest coraz większa. Przykłady nielegalnych znalezisk z ostatnich lat można oglądać w gablotach eksponowanych na wielu lotniskach, a także na wystawie "Brylanty w orzechach - czyli historia przemytu na Bałtyku" do końca września w Gdańsku, w ładowni Statku-Muzeum "Sołdek" przy Narodowym Muzeum Morskim.
Pieniądze to nie wszystko
Jeśli ktoś lubi podróżować z gotówką zamiast kart płatniczych, ma do tego prawo. Nawet gdy mowa o sporych ilościach banknotów. Warunek jest jeden: przekraczając granicę celną Unii Europejskiej, trzeba zgłosić posiadane środki o równowartości powyżej 10 tys. euro.
Celnicy zwracają uwagę, że i w tej kwestii świadomość podróżnych jest coraz większa. Nadal zdarzają się jednak wyjątki. W Katowicach w tym roku były tylko cztery przypadki, wszystkie jednego dnia.
- Dotyczyły obywateli Ukrainy, którzy nie dokonali zgłoszenia przywozu hrywien, przylatując z Gruzji. Łączna ilość przywiezionej waluty to 7 mln hrywien (około 775 tys. zł - przyp. red.), za co podróżni zostali ukarani mandatami w łącznej kwocie 62 350 zł - wyjaśnia Michał Kasprzak ze śląskiej KAS.
Zgłosić trzeba też prezenty, które przywozimy drogą lotniczą z zagranicy, jeśli ich łączna wartość przekracza 430 euro.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl