Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Walka o podwyżki w budżetówce. Związkowcy i pracodawcy mówią jednym głosem

394
Podziel się:

Płace w budżetówce muszą w przyszłym roku wzrosnąć o 10 proc. – takiej zgodności pomiędzy pracodawcami i związkowcami nie było już od dawna. Rząd natomiast chce zamrozić wynagrodzenia na poziomie tegorocznym.

Walka o podwyżki w budżetówce. Związkowcy i pracodawcy mówią jednym głosem
(East News)

- Jeśli nie będzie podwyżek wynagrodzeń w budżetówce w przyszłym roku, czekają nas trzy scenariusze: radykalizacja nastrojów i kolejne strajki, odpływ najlepiej wykwalifikowanych pracowników tego sektora, co oznacza jeszcze większe obniżenie jakości usług publicznych oraz strajki włoskie, czyli: pracuję tak, jak mi płacą - wylicza jednym tchem Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ.

Podkreśla, że takiej zgodności, jaka była na ostatniej Radzie Dialogu Społecznego pomiędzy pracodawcami i związkowcami, dawno już nie było.

- Wszystkie trzy największe centrale związkowe wydały odezwę do rządu. Domagamy się w niej 10-procentowej podwyżki dla budżetówki. Jeśli ona nie nastąpi, wielu pracowników z wyższym wykształceniem może zarabiać mniej niż będzie wynosić najniższa krajowa - ostrzega Radzikowski.

Zobacz także: Płaca minimalna 2021. "Realizacja obietnicy na siłę, to nieodpowiedzialne"

Podobnego zdania jest też Grzegorz Sikora z Forum Związków Zawodowych. Zwraca on uwagę na potężne rozwarstwienie zarobków w sektorze publicznym. - Kadra w urzędach centralnych i spółkach skarbu państwa zarabia po 30-40 tys. zł miesięcznie, a pracownicy socjalni przyznają podopiecznym zapomogi, które są wyższe od ich pensji [mediana dla tego zawodu z lipca 2020 r. to 3140 zł brutto - red.]. Do czego to doprowadzi?! - zastanawia się związkowiec.

Dodaje, że w ciągu ostatnich 5 lat, na ulice wychodzili głównie przedstawiciele sektora usług publicznych, czyli zawodów, gdzie pracodawcą jest państwo, a nie przedsiębiorcy.

- W szkołach, na posterunkach policji i w szpitalach nie ma kim zastąpić osób, które przechodzą na emerytury. Nikt nie chce pracować za te głodowe stawki - uważa Sikora.

Przypomnijmy, wg danych GUS z lipca br. pielęgniarka zarabia średnio 3510 zł brutto, policjant w oddziale prewencji - 4500 zł, nauczyciel kontraktowy - 2940 zł, a pośrednik w urzędzie pracy 2750 zł.

Z kolei referent w administracji publicznej dostaje 2 780 zł, kierownik referatu - 5500 zł, a naczelnik wydziału 6750 zł.

- W czasie ostatniego spotkania w Radzie Dialogu Społecznego wiceminister finansów Piotr Patkowski przekonywał nas, że średnie zarobki w budżetówce wynoszą 5800 zł miesięcznie. To oburzające - relacjonuje Radzikowski.

Również Beata Wójcik, przewodnicząca Związków Zawodowych Pracowników ZUS uważa, że to, co proponuje rząd, jest oburzające i nie do przyjęcia.

Jak informuje, w ostatnim czasie na emerytury odeszło z ZUS kilkaset osób. Ci, którzy pozostali, są tak dociążeni nowymi obowiązkami, że nie nadążają z pracą, są duże opóźnienia szczególnie w wypłatach zasiłków. Nikt nie ma czasu szkolić i wdrażać do pracy nowych osób.

- Nie wyobrażam sobie, by nasze pensje pozostały na dotychczasowym poziomie. Będziemy rozmawiać z pracodawcą zarówno o podwyżkach na przyszły rok, jak i odpowiedniej liczbie pracowników przydzielonych do dodatkowych zadań, które na nas spadły w związku z obsługą przedsiębiorców - zapowiada przewodnicząca.

Co ciekawe, z pracownikami budżetówki zaczynają się też solidaryzować przedstawiciele pracodawców. Dla nich również istotna jest jakość usług świadczona przez ZUS, urzędy skarbowe oraz samorządy.

- Dla pracodawców jakość usług publicznych to klucz do poprawy warunków prowadzenia działalności gospodarczej i lepszego radzenia sobie z kryzysem gospodarczym - zaznacza prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Dodaje, że sfera budżetowa to przecież w ogromnej części ochrona zdrowia, edukacja, szkolnictwo wyższe, wreszcie administracja. Zwłaszcza że rząd zakłada w przyszłym roku przyrost PKB na poziomie 4 proc., a inflację w wysokości 1,8 proc.

Zdaniem prof. Męciny skoro w czasie kryzysu rząd proponuje skokowy wzrost płacy minimalnej, tym bardziej należy upomnieć się o waloryzację wynagrodzeń w sferze budżetowej. Niskie płace w budżetówce ograniczają i tak mało wydolny system usług publicznych.

Pracodawcy z Lewiatana przypominają, że obecnie konsultowany jest projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej w sprawie wysokości minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli. Zakłada on 6 proc. wzrost wynagrodzeń nauczycieli. Oznacza to, że po podwyżce ich płaca zasadnicza od 1 września 2020 roku będzie wynosić odpowiednio: nauczyciela stażysty - 2 949 zł, nauczyciela kontraktowego - 3 034 zł, nauczyciela mianowanego - 3 445 zł, nauczyciela dyplomowanego - 4 046 zł.

"W kontekście planowanego skokowego wzrostu płacy minimalnej w 2021 roku, taki wzrost wynagrodzeń w edukacji jest niezrozumiały, niewystarczający i zwiększa ryzyko negatywnej selekcji do podejmowania oraz kontynuowania pracy w tym zawodzie. Od jakości pracy nauczycieli zależy jakość edukacji, a ta jest szczególnie istotna dla sprawnego wychodzenia z kryzysu i zwiększania odporności gospodarki i społeczeństw w długim okresie" - czytamy w komunikacie przesłanym do redakcji money.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(394)
WYRÓŻNIONE
Wozna
4 lata temu
Ciekawi mnie jedno czy sprzataczka w szkole tez dostanie podwyżkę czy oczywiście tylko nauczyciela pracuje juz lata i niestety najniższa krajowa nie jest w stanie pokryć obecnych wydatków
Pracownik soc...
4 lata temu
Jestem pracownikiem socjalnym i zarabiam 2600 brutto....chce podwyżki. Nie mam premii ani 13.
adam
4 lata temu
Problem niskich zarobków urzędników jest do załatwienia w bardzo prosty sposób ,należy zwolnić połowe dyrektorów w urzędach ci ludzie nic konkretnego nie robią a pensje mają bardzo wysokie pieniądze należy wypłacić szeregowym pracownikom. Tylko gdzie te pociotki znajdą zajęcie ?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (394)
marek
4 lata temu
Strajk wloski !! Hahaha, oni to w tym trybie pracuja caly czas. Jakby u mnie pracownicy obslugiwali w takim tempie klientow juz dawno bym sie z nimi pozegnal.
mazgay
4 lata temu
już czas na reformę szkolnictwa ,panie Kaczyński weźcie się do cyfryzacji tego sektora szkolnego
mama
4 lata temu
zadawaniem zadań do Domu może się zająć elektronicznie Kuratorium , belfer jeden informatyk w kuratorium może kierować nauką w kilku szkołach i zadawać zadania do domu a egzamin mobilny jaki problem
Olaf
4 lata temu
która grupa zawodowa ma takie przywileje 2 m-c wakacji płatne a może jeszcze z premia i nadgodzinami soboty niedziele wolne ferie
Chmurkaaa
4 lata temu
Robole?Nazwalabym Cie odpowiednio ale etykieta mi nie pozwala ch..bo cokolwiek chcesz to ten robol zalatwia,chcesz zasilek-robol,rente-robol,500+ robol,kase z UE-robol,wsparcie rzadowe-robol itp.Jak Panstwo bylo zielona wyspa i pensje w prywacie rosły lawinowo,to budżetowka od 9 lat nie miala waloryzacji,a teraz co,prywatna trzepie kase ,a my znów głodowe pensje, bo najniższa krajowa wyzsza od kwoty bazowej,absurd.Jak nie bedzie podwyżek to Ukraincy beda Was obsługiwać,powodzenia.
...
Następna strona