Uchwałę w sprawie nowej metody wyceniania wywozu śmieci Rada Warszawy podjęła 18 listopada br. Określono w niej pięć stawek opłat.
Dla właścicieli mieszkań o powierzchni do 30 mkw. opłata będzie wynosić 52 zł; od 30,01 do 40 mkw. – 77 zł; od 40,01 do 60 mkw. – 88 zł; od 60,01 do 80 mkw. – 94 zł, a dla gospodarstw powyżej 80 mkw. – 99 zł.
Warszawiacy mieszkający w domu jednorodzinnym zapłacą ryczałtową stawkę w wysokości 107 złotych. Właściciele kompostujący bioodpady zapłacą 9 złotych mniej.
Za domek letniskowy lub inną nieruchomość wykorzystywaną na cele rekreacyjno-wypoczynkowe warszawiacy zapłacą zryczałtowaną stawkę w wysokości 181,90 zł za rok. Właściciel nieruchomości, który nie selekcjonuje śmieci, zapłaci dwukrotność opłaty.
Nie wszystkim się to podoba
Zdaniem warszawskich radnych opłaty powiązane z metrażem mieszkań to "prosty i najmniej obciążający portfel mieszkańców sposób ich naliczania". Nie zgadza się z tym jednak część warszawskich spółdzielni, która najpierw zaapelowała do warszawskiego ratusza o modyfikację systemu, a następnie skierowały do wojewody mazowieckiego pismo z prośbą o unieważnienie nowych przepisów oraz wstrzymanie ich wykonania.
Ich zdaniem nowa metoda ustalania opłat oraz przyjęte stawki opłat wprowadzone stawki spowodują, że ciężar finansowy za gospodarowanie odpadami komunalnymi spadnie głównie na ludzi mniej i średnio zamożnych (takie osoby są zazwyczaj właścicielami lokali o pow. od 40 do 60 mkw. – w tym przedziale jest ok. 50 proc. lokali w Warszawie), podczas gdy dla osób najlepiej zarabiających (zamieszkujących najczęściej duże lokale o pow. od 80 mkw.) wzrost opłat będzie mniej odczuwalny.
Pod dokumentem podpisało się kilkanaście warszawskich spółdzielni. M.in. "Praga", "Bródno", "Zachód", "Służew nad Dolinką" oraz Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa.
Spółdzielcy zaproponowali miastu, by rozważyło zmodyfikowanie przyjętej metody w ten sposób, by dla lokali mieszkalnych stawka za metr kwadratowy wynosiła 1,30 zł/mkw., zaś minimalna opłata ustalona byłaby na poziomie ok. 20 zł, a maksymalna - na poziomie 130 zł.
"Zastosowanie tej metody pozwoliłoby na znacznie bardziej sprawiedliwe wyliczanie opłat. Dzięki temu mieszkańcy byliby obciążani opłatami wprost proporcjonalnie do powierzchni ich lokali. Taki sposób wyliczania opłat zdecydowanie lepiej byłby powiązany z ilością faktycznie generowanych odpadów przez mieszkańców z poszczególnych lokali" - uzasadniali.